Przełom w sprawie CPK? Projekt powstanie pod twardymi warunkami. Zmiana tonu w rządzie

- Temat CPK jest tak bardzo nagłaśniany, bo ma wywołać zamieszanie przed wyborami samorządowymi - przekonuje Małgorzata Niemczyk, wiceszefowa sejmowego zespołu ds. przeskalowanych inwestycji. Jak dodaje posłanka KO: "CPK to megalomania". Co dalej z projektem? Zdania w rządzie wciąż są podzielone.

Możliwe, że Donald Tusk i Maciej Lasek "uratują" CPK
Możliwe, że Donald Tusk i Maciej Lasek "uratują" CPK
Źródło zdjęć: © East News | East News
Michał Wróblewski

- Jesteśmy za rozwojem, ale takim, na który nas stać i który nikogo nie krzywdzi - mówi nam posłanka Małgorzata Niemczyk, wiceprzewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. Przeskalowanych Inwestycji i Przymusowych Wywłaszczeń.

Rozmawiamy o sprawie, która rozgrzewa opinię publiczną od kilku tygodni. Czyli o Centralnym Porcie Komunikacyjnym i sensie kontynuowania inwestycji, którą rozpoczął rząd PiS.

Jak pisaliśmy w Wirtualnej Polsce, coraz bardziej intensywna dyskusja wokół CPK może wymusić na rządzie szybsze decyzje w tej sprawie. Ale rządzący - na czele z premierem - nie są zwolennikami działania pod presją. Zwłaszcza że sam Donald Tusk nie krył swojego krytycznego stosunku do tej inwestycji. A przede wszystkim sposobu, w jaki zaczął realizować ją PiS.

Niemniej - na co zwracaliśmy uwagę w WPton w koalicji w dyskusji o CPK się zmienia. Sceptycyzm jednak pozostał.

Politycy KO: To niegospodarność w pisowskim stylu

- To nie jest kwestia zero-jedynkowa. Od początku mówimy, że przeprowadzimy audyt tej inwestycji. Rozwiązania komunikacyjne związane z odpowiednią infrastrukturą lotniskową i kolejową będą wprowadzane na podstawie audytu i analiz. Jeśli będziemy przeprowadzać ten projekt, to rzetelnie zbadany i odpowiadający potrzebom społecznym. Czy to będzie nazwane CPK, czy inaczej, jest sprawą drugorzędną - mówi Wirtualnej Polsce posłanka Gabriela Lenartowicz, przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. Przeskalowanych Inwestycji i Przymusowych Wywłaszczeń.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Audyt to słowo klucz w przekazie Koalicji Obywatelskiej na temat CPK. - Nie można mówić o budowie portu, nie wspominając o audycie - mówi nam jeden z ministrów. Słowem: bez audytu nie ma budowy.

Ale też nie jest tak, że bez audytu nie będą podejmowane żadne działania.

- Wiele rzeczy trzeba robić równolegle. Chcemy podchodzić racjonalnie do każdej inwestycji, zwłaszcza gdy w jej ramach wydawane są ogromne środki publiczne. PiS o to nie dbało. Dla PiS najważniejsza w tym kontekście była propaganda, czego dowodem były miliony złotych na promocję projektu, którego realizacja nie została rozpoczęta. Dla nas dziś najważniejszy jest audyt tej inwestycji, zarówno przeprowadzany przez zewnętrzną firmę, jak i pracowników spółki CPK - mówi WP sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury Jacek Protas.

Jak dodaje, na podstawie audytu będzie można stwierdzić, "jakie przedsięwzięcia należy realizować, a z jakich rezygnować". - My nie chcemy wyrzucać do kosza wszystkiego, co zaczęła robić poprzednia władza, my chcemy tylko i aż realizowana inwestycji sprawnie i bez marnowania publicznych pieniędzy - podkreśla wiceminister.

Poseł KO Mariusz Witczak przekonuje z kolei, że "mamy mnóstwo dowodów na złą wolę i brak profesjonalizmu PiS". - Oni wydali ogromne pieniądze na wielkie zatrudnienie w spółce CPK, na prawie 800 pracowników, na olbrzymie zarobki zarządu. To potężna biurokracja i marnowanie publicznych pieniędzy w pisowskim stylu - mówi WP.

Potoki na chybił-trafił

Czy ta ostra krytyka oznacza zakończenie i zamknięcie projektu? Paradoksalnie - nie.

Dziś premier Donald Tusk zapowiada: - My ten projekt, który nazywa się CPK, przeprowadzimy w interesie Polski, za publiczne pieniądze, policzone co do grosza.

Z drugiej strony rządowy pełnomocnik ds. CPK Maciej Lasek dodaje: - Musimy postawić ten projekt z głowy na nogi.

Czy to oznacza, że CPK na sto procent powstanie? I jak to się ma do wypowiedzi polityków obecnej koalicji z kampanii wyborczej, którzy zapowiadali, że projekt nadaje się do kosza?

- My odpowiednio ocenialiśmy to, co działo się za rządów PiS. Trudno, żebyśmy oceniali to inaczej. Efekty działań PiS były mizerne - tłumaczy dziś Mariusz Witczak.

Podkreśla, że dyskusji o CPK nie da się sprowadzić do prostego pytania: "czy jesteś za, czy przeciw". - Odpowiedź na wiele pytań może przynieść audyt, który urealni m.in. koszty, przyjętą strategię oraz terminy wykonalności - wyjaśnia polityk.

Skąd zatem tak krytyczne podejście z czasów kampanii wyborczej? - Nasz sprzeciw wobec działań PiS w tym zakresie odnosił się przede wszystkim do marnowania pieniędzy oraz wywłaszczania ludzi, którzy tego nie chcieli. Polacy przeciwko temu protestowali, a my ich wspieraliśmy - tłumaczy w rozmowie z WP wiceminister Protas.

Zaznacza, że "hasło CPK jest pojemne i obejmuje rozwój komunikacji lotniczej i kolejowej, za którym opowiada się Koalicja Obywatelska".

- CPK to spółka, która została powołana nagle, bez szczegółowych analiz. PiS już wiele pieniędzy podatników zmarnowało. Przykład Mierzei Wiślanej i przekopu pokazuje, jak olbrzymie błędy - w tym finansowe - popełniali pisowscy "eksperci" - mówi WP Małgorzata Niemczyk, posłanka KO z Łodzi.

Wiceprzewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. Przeskalowanych Inwestycji i Przymusowych Wywłaszczeń podkreśla, że "tak samo było z Ostrołęką: olbrzymia inwestycja i spektakularna porażka". - Nie dopuścimy, by tak samo było z marnowaniem środków publicznych w ramach CPK - deklaruje Niemczyk.

Jak podkreśla, "CPK nie może być realizowany na ludzkiej krzywdzie". - Byłam na prawie wszystkich spotkaniach z mieszkańcami podłódzkich miejscowości, którzy opowiadali o swoich lękach i dramatach. Wcześniej nikt nie chciał ich słuchać. Dlatego musimy pamiętać nie tylko o pieniądzach, ale przede wszystkim o ludziach. Bo PiS się z nimi nie liczyło, przeprowadzało fikcyjne konsultacje. Zmienimy to - zapowiada posłanka.

Małgorzata Niemczyk zwraca też uwagę, że inwestycja musi być "efektywna i adekwatna do potrzeb obywateli". - Koszt każdego kilometra kolei dużych prędkości musi gwarantować efektywność. Ludzie muszą wiedzieć, że dojadą w określone miejsce szybciej i że określone potoki pasażerskie będą z tego korzystać. Przez PiS te potoki "wyliczone" są na chybił-trafił, jakby były brane z księżyca. Najpierw mówiło się o 19 mln pasażerach, później - o 14 milionach, a teraz słyszymy już o 9 milionach. Biorąc pod uwagę błędy wyliczeń choćby w porcie lotniczym Radom, trzeba to na nowo przeanalizować - argumentuje parlamentarzystka.

Dodaje, że nasze regionalne porty przede wszystkim powinny być skomunikowane z koleją. Tak jak w krajach zachodnich.

- Może zamiast stawiać na jedno superlotnisko, bardziej racjonalne byłoby odpowiednie doinwestowanie już tych istniejących? - zastanawia się posłanka KO.

Cementownie i megalomania. "Efekt CPK"

Rozmówczyni Wirtualnej Polski nie kryje, że jej zdaniem "CPK to inwestycja megalomańska, a dyskusja o jej sensie powinna rozpocząć się nie teraz, a w momencie planowania przez PiS".

Dlaczego tak nie było? - Bo PiS-owi nie zależało, żeby o tym rozmawiać. Mieli interes w tym, żeby wokół CPK było cicho - przekonuje parlamentarzystka KO.

Dlaczego zatem teraz wokół CPK jest głośno? Posłanka KO ma interesującą teorię.

- Temat CPK jest tak bardzo teraz nagłaśniany, bo ma wywołać zamieszanie przed wyborami samorządowymi 7 kwietnia. PiS-owi na tym zależy, bo PiS chce robić kampanię na micie partii prorozwojowej. A tak naprawdę bardzo boi się audytów wszędzie, w tym także w CPK i tego, co z nich wyjdzie - uważa Niemczyk.

Zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt. Jej zdaniem "efekt CPK" może być niekorzystny dla innych inwestycji. W tym dla rynku mieszkaniowego.

Nie wiem, czy gdybyśmy wszystkie te projekty, którymi mamiła ekipa PiS, rozpoczęli, to by nam w Polsce cementowni wystarczyło. Czy wystarczyłoby nam materiału do innych inwestycji, np. budowy mieszkań, sal szkolnych czy sportowych? Ile wtedy wynosiłaby cena metra kwadratowego mieszkania? Ta inwestycja, CPK razem z KDP, zassie wszystko z rynku. Ekipy, sprzęt, produkty, półprodukty, materiały… Tymczasem nie widziałam żadnych analiz na ten temat - mówi Wirtualnej Polsce posłanka KO Małgorzata Niemczyk.

Na pytanie, czy dołączy do zespołu "Tak dla rozwoju. CPK-Atom-Porty", zainicjowanego przez PiS, a do którego dołączyli również politycy Lewicy, odpowiada: - Być może warto być w takim zespole i odkłamywać z gruntu fałszywy przekaz, który będzie propagowany przez jego członków.

Nierealne terminy

Jak pisaliśmy w WP, projekt CPK ma powstać, ale w późniejszym terminie. A być może i pod inną nazwą. - Jeśli projekt zostanie utrzymany lub nastąpi jego rewizja, Centralny Port Komunikacyjny będzie mógł działać od 2031-32 roku. Jeśli będziemy rządzić kolejną kadencję, to przed końcem drugiej możliwe jest uruchomienie projektu - przyznał rozmówca WP z rządu.

W wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" pełnomocnik rządu Maciej Lasek stwierdził, że realną perspektywą są lata 2032-35.

Dość powiedzieć, że jeszcze w kampanii wyborczej PSL i Polska 2050 - jako Trzecia Droga - przekonywały, że CPK nie powinien powstawać. - Nie będziemy finansować megalomańskich projektów jak CPK - stwierdził na jednym z przedwyborczych spotkań Władysław Kosiniak-Kamysz.

W podobnym tonie wypowiadał się jego sojusznik Szymon Hołownia. Teraz obaj politycy nie kryją, że zmienili w tej sprawie podejście.

Minister ds. funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz w poście na platformie X napisała: "Jesteśmy 21. gospodarką świata, stać nas na wielkie projekty. Stać nas też na CPK. Audyt pełnomocnika rządu ds. CPK musi odpowiedzieć, czy i jak ta inwestycja najlepiej przysłuży się Polakom".

Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
CPKdonald tuskrząd
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1491)