Prokuratura odmawia Gawłowskiemu. W tle ekspertyzy prawne i głośna reasumpcja
Jak ustaliła Wirtualna Polska, Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień i poświadczenia nieprawdy przez byłego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Zawiadomienie w tej sprawie złożył senator Stanisław Gawłowski, według którego polityk PiS złamał prawo, nie dopuszczając do reasumpcji głosowania w 2018 roku. Uzasadnienie decyzji śledczych może okazać się kłopotem dla marszałek Sejmu Elżbiety Witek w świetle zarządzonej reasumpcji podczas sierpniowego posiedzenia.
Decyzja o odmowie wszczęcia śledztwa zapadła 28 maja. Podpisał się pod nią prokurator Dariusz Ziółkowski z Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Śledczych zawiadomił pod koniec grudnia ubiegłego roku senator Stanisław Gawłowski. Wirtualna Polska dotarła do treści uzasadnienia jako pierwsza. Okazuje się, że w postępowaniu śledczy jako materiał dowodowy badali również ekspertyzy prawne, na które ostatnio powoływała się w sprawie sierpniowej reasumpcji marszałek Sejmu Elżbieta Witek.
Zdaniem Gawłowskiego, w 2018 roku ówczesny marszałek Sejmu Marek Kuchciński (PiS) "przekroczył swoje uprawnienia poprzez nieuzasadnioną odmowę poddania Sejmowi pod głosowanie wniosku o reasumpcję".
Prokuratura: Marszałek Kuchciński nie złamał prawa
Innego zdania była prokuratura. "To marszałek Sejmu jest podmiotem wyłącznie kompetentnym do oceny, czy wynik głosowania na posiedzeniu plenarnym budzi uzasadnione wątpliwości. Powyższej oceny marszałek dokonuje na posiedzeniu Konwentu Seniorów, na którym zasięga opinii tego organu. Tylko i wyłącznie w wypadku uznania, iż argumentacja przedstawiona we wniosku o reasumpcję jest zasadna, tzn. że wynik głosowania budzi określone wątpliwości, marszałek Sejmu podaje ww. wniosek pod głosowanie Sejmu na posiedzeniu. W przypadku braku stwierdzenia powyższej przesłanki marszałek potwierdza wynik głosowania jako ostateczny, nie nadając wnioskowi o reasumpcję dalszego biegu. (…) Decyzja marszałka Sejmu została podjęta w ramach kompetencji i zgodnie z jego uprawnieniami" – czytamy w uzasadnieniu odmowy śledztwa przez warszawską prokuraturę.
Chodzi o głosowanie z 12 kwietnia 2018 roku w sprawie wyrażenia zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie Stanisława Gawłowskiego. Wniosek został przegłosowany. Za było 261 posłów, w tym 226 z PiS.
Następnego dnia, na tym samym posiedzeniu Sejmu, grupa ponad 30 parlamentarzystów PO zwróciła się do ówczesnego marszałka Marka Kuchcińskiego o reasumpcję głosowania. Zdaniem wnioskodawców procedura - według Regulaminu Sejmu - nie została wyczerpana. Uzasadniali to tym, że przed głosowaniem uniemożliwiono posłowi Gawłowskiemu zabranie głosu, o co wnosił. Podnosili, że brak jego wystąpienia przed głosowaniem mógł wpłynąć na wynik.
Kuchciński, po zasięgnięciu opinii Konwentu Seniorów, wniosek jednak odrzucił.
Ekspertyzy, na które powoływała się marszałek Witek
W następnych dniach wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (PO), a także poseł Sławomir Neumann (PO) zlecili poprzez Biuro Analiz Sejmowych zewnętrzne ekspertyzy na temat odrzucenia wniosku o powtórne głosowanie w tej sprawie.
Opinie przygotowali m.in. konstytucjonalista prof. Marek Chmaj, prof. Sabina Grabowska, dziekan Kolegium Nauk Społecznych Uniwersytetu Rzeszowskiego; prof. Sławomir Patyra, prawnik z Katedry Prawa Konstytucyjnego UMCS w Lublinie i konstytucjonalista z Wydziału Prawa i Administracji UW dr Ryszard Piotrowski.
Ich zdaniem marszałek Kuchciński nie miał prawa odmówić poddania pod głosowanie prawidłowego wniosku o powtórne głosowanie, gdyż zgodnie z Regulaminem Sejmu rozstrzyganie o reasumpcji głosowania stanowi "wyłączną kompetencję Sejmu".
Jak wynika z prokuratorskich akt, wymienione ekspertyzy również znalazły się w materiale dowodowym badanym przez śledczych. W aktach były również m.in. prokuratorskie pisma dotyczące zarzutów wobec Gawłowskiego, treść wniosku z Konwentu Seniorów z kwietniowego posiedzenia, wniosek Prokuratora Generalnego o uchylenie immunitetu politykowi PO, a także inne opinie prawne. I to właśnie te pozostałe dowody, a nie ekspertyzy wymienionych specjalistów, prokuratura wzięła pod uwagę przy odmowie śledztwa.
Argumenty, które przy tej okazji przedstawia prokurator Dariusz Ziółkowski, mogą być nie lada kłopotem dla marszałek Sejmu Elżbiety Witek w związku z ogromnymi kontrowersjami wokół sierpniowego zamieszania z reasumpcją głosowania.
"Nie kwestionując kompetencji osób wydających opinie prawne, a także przedstawionej argumentacji, warto zauważyć, że mają one charakter prywatny i z uwagi na brak obiektywizmu nie mogą być wiążące dla prokuratora" - twierdzi prok. Dariusz Ziółkowski.
Reasumpcja. Prokurator o zachowaniu posłów
Według śledczego reasumpcja głosowania nie powinna być dowolnym narzędziem stosowanym przez grupę posłów.
"Opinie te w głównej mierze koncentrują się na uprawnieniu marszałka Sejmu do odmowy poddania pod głosowanie wniosku o reasumpcję oraz sporze czy marszałek posiadania takie uprawnienie, czy też wniosek winien zostać bezwzględnie przedłożony Sejmowi pod głosowanie. (…) Niemniej jednak nie sposób zgodzić się ze stanowiskiem podniesionym w niektórych opiniach prywatnych, zgodnie z którym złożony wniosek o reasumpcję z mocy prawa pozbawia skuteczności i wykonalności uchwałę, której wniosek dotyczy. Uchwały Sejmu są ostateczne i natychmiastowo wykonalne. Regulamin Sejmu nie przewiduje ani utraty mocy, ani wstrzymania wykonalności uchwały, co do której został złożony wniosek o reasumpcję. Ciężko sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której każdy wynik głosowania, który nie zadowala grupy co najmniej 30 posłów, zostaje anulowany (albo jego wykonalność zostaje wstrzymana) poprzez złożenie wniosku o reasumpcję - twierdzi prokurator Ziółkowski.
Przypomnijmy, że podczas ostatniego posiedzenia Sejmu, po przegranym przez PiS głosowaniu w sprawie odroczenia posiedzenia, grupa 30 posłów złożyła wniosek o jego reasumpcję. Marszałek Sejmu Elżbieta Witek zarządziła wówczas 15-minutową przerwę. Trwała ona ostatecznie około 2 godziny. Po jej zakończeniu zarządziła reasumpcję głosowania i poinformowała, że zasięgnęła opinii pięciu prawników, którzy potwierdzili, że wniosek może być głosowany na tym posiedzeniu.
Jak później ujawniła, powoływała się na ekspertyzy prawne z 2018 roku – właśnie dotyczące reasumpcji głosowania przy sprawie Stanisława Gawłowskiego. Wówczas Marek Kuchciński nie wziął ich pod uwagę. Teraz nie powołała się na nie Prokuratura Okręgowa w Warszawie, przyjmując inną argumentację. Po burzliwym sejmowym posiedzeniu politycy Koalicji Obywatelskiej i Lewicy zawiadomili prokuraturę w sprawie przekroczenia uprawnień przez marszałek Witek.
Gawłowski: Prokuratura będzie bronić pani marszałek
W opinii senatora Gawłowskiego, prokuratorskie postępowanie będzie wyglądało podobnie do jego zawiadomienia.
- W mojej ocenie marszałek Marek Kuchcinski złamał prawo. Naruszył regulamin Sejmu. Wniosek o reasumpcję dotyczył sprawy merytorycznej i był uzasadniony formalnie. Do tego były złożone opinie uznanych prawników. Wiedział, że ma ochronę ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i jego prokuratury. Inaczej jest w sprawie z marszałek Elżbietą Witek. Głosowanie było techniczne, nie dotyczyło sprawy merytorycznej, a przerwy w obradach. Jestem przekonany, że prokuratura PiS również jej będzie bronić – mówi WP Stanisław Gawłowski.
Dzień po sejmowym głosowaniu w sprawie wyrażenia zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie Stanisław Gawłowski usłyszał pięć zarzutów w szczecińskiej prokuraturze i został zatrzymany.
Przypomnijmy, że zdaniem śledczych w okresie, kiedy Gawłowski pełnił funkcję wiceministra ochrony środowiska w rządzie PO-PSL, miał przyjąć co najmniej 733 tys. zł łapówki, dwa zegarki oraz nieruchomości w Chorwacji. Prokuratura podaje, że akt oskarżenia przeciwko posłowi PO dotyczy również prania brudnych pieniędzy, nakłaniania do wręczenia co najmniej 200 tys. zł łapówki, plagiatu pracy doktorskiej oraz ujawnienia informacji niejawnej. Łącznie Gawłowskiemu postawiono siedem zarzutów, w tym cztery dotyczące korupcji. Grozi mu za to nawet 15 lat więzienia.
Dwa dni po głosowaniu w Sejmie sąd podjął decyzję o tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące byłego wiceministra środowiska. Gawłowski uważa, że zrobiono to bezprawnie.
Na początku tego roku Stanisław Gawłowski w szczecińskim sądzie zasiadł na ławie oskarżonych. - Trafiłem tutaj z powodów czysto politycznych. Żadnych łapówek nigdy nie brałem ani nie żądałem - zapewniał Gawłowski.