Kulisy aresztu dla Stanisława Gawłowskiego. Ekspertyzy, które zignorowano
Były wiceminister w rządzie PO-PSL, a obecnie senator Stanisław Gawłowski spędził w 2018 r. trzy miesiące w areszcie. Zgodę na zatrzymanie i tymczasowe osadzenie przegłosowano głównie dzięki politykom PiS. Jak ustaliła WP, nie pomogły w tej sprawie ekspertyzy niezależnych naukowców, w których zalecano powtórne głosowanie w tej sprawie.
Jest 12 kwietnia 2018 r. Na Wiejskiej ma miejsce głosowanie ws. wyrażenia zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie Stanisława Gawłowskiego. Za jest 261 posłów, w tym 226 z PiS.
Na tym samym posiedzeniu, 13 kwietnia 2018 r. grupa ponad 30 parlamentarzystów PO zwróciła się do ówczesnego marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego o reasumpcję głosowania. Zdaniem wnioskodawców, procedura - według Regulaminu Sejmu - nie została wyczerpana. Kuchciński, po zasięgnięciu opinii Konwentu Seniorów, wniosek jednak odrzucił.
Jak ustaliła Wirtualna Polska, w następnych dniach wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska (a także poseł Sławomir Neumann) zlecili, poprzez Biuro Analiz Sejmowych, zewnętrzne ekspertyzy nt. odrzucenia wniosku o powtórne głosowanie w tej sprawie.
Opinie przygotowali: prof. Sabina Grabowska, dziekan Kolegium Nauk Społecznych Uniwersytetu Rzeszowskiego; prof. Sławomir Patyra, prawnik z Katedry Prawa Konstytucyjnego UMCS w Lublinie i konstytucjonalista z Wydziału Prawa i Administracji UW dr Ryszard Piotrowski. Ich zdaniem, marszałek Kuchciński nie miał prawa odmówić poddania pod głosowanie prawidłowego wniosku o powtórne głosowanie, gdyż zgodnie z Regulaminem Sejmu, rozstrzyganie o reasumpcji głosowania stanowi "wyłączną kompetencję Sejmu”.
Jarosław Kaczyński nie przestrzega obostrzeń? Polityk PO: "Jego ból jest większy niż nasz"
Na początku maja 2018 r. wnioski z ekspertyz dołączono do zażalenia na areszt Gawłowskiego. Jednak ani prokuratura, ani sąd nie wzięły ich pod uwagę.
Wirtualna Polska dotarła do uzasadnienia odrzucenia argumentów naukowców.
- Wniosek o wyrażenie zgody na zatrzymanie i tymczasowe aresztowanie podjął Sejm, głosując w tym przedmiocie, 12 kwietnia 2018 r. Wniosek był procedowany zgodnie z treścią przepisów ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora, jak też Regulaminu Sejmu. Faktem jest również, że w trakcie 61 posiedzenia Sejmu, bo w dniu 13 kwietnia 2018 r. złożony został przez wymaganą liczbę posłów wniosek o reasumpcję głosowania. Jak wskazuje Sąd Rejonowy, z pisma z Centrum Informacyjnego Sejmu, wniosek posłów został uznany za przedmiotowy (…) W ocenie Sądu nie należy badanie i recenzowanie prawidłowości procedowania organów Sejmu, ani tym bardziej zasadności i merytoryczności podejmowanych uchwał – czytamy w uzasadnieniu sędziego Ryszarda Małachowskiego przewodniczącego IV wydziału karnego sądu odwoławczego w sądzie okręgowym w Szczecinie.
O tymczasowe aresztowanie polityka wnioskował Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie. Zdaniem śledczych, w okresie, kiedy Gawłowski pełnił funkcję wiceministra ochrony środowiska w rządzie PO-PSL, miał przyjąć łapówkę w wysokości co najmniej 175 tys. zł w gotówce, a także dwa zegarki o wartości prawie 25 tys. zł.
Zarzuty dotyczyły też podżegania do wręczenia korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 200 tys. zł, ujawnienia informacji niejawnej i plagiatu pracy doktorskiej. Gawłowski od początku zaprzeczał, nazywał zarzuty "politycznym atakiem” i sam zrzekł się immunitetu.
Afera melioracyjna. Gawłowski mówi o "politycznym ataku"
Przypomnijmy, że Gawłowski spędził kolejne trzy miesiące w areszcie. Wyszedł w połowie lipca 2018 roku, po wpłaceniu kaucji 500 tys. zł.
Na początku tego roku, w szczecińskim sądzie zasiadł na ławie oskarżonych. - Trafiłem tutaj z powodów czysto politycznych. Żadnych łapówek nigdy nie brałem ani nie żądałem - zapewniał Gawłowski. Razem z nim przed sądem stanęło kilkadziesiąt osób w tzw. aferze melioracyjnej.
Z kolei w rozmowie z Wirtualną Polską, były wiceminister środowiska w rządzie PO-PSL przekonywał jakiś czas temu, że cała akcja przeciwko niemu ze strony śledczych "wpisuje się w cały aparat represji państwa PiS, który służy tylko i wyłącznie do walki politycznej z opozycją".
- Prokuratura w Szczecinie stała się tak samo dyspozycyjna, jak kiedyś mówiło się o prokuraturze katowickiej. One są całkowicie podporządkowane woli Zbigniewa Ziobry. Z Prokuratury Krajowej odeszli ponadto prokuratorzy, którzy zajmowali się moją sprawą. Z jakichś powodów nie chcieli się już nią zajmować - mówił Wirtualnej Polsce Stanisław Gawłowski.
Innego zdania są śledczy. Po kilku latach postępowania, w ich opinii Gawłowski, będąc sekretarzem stanu w rządzie PO-PSL, przyjął co najmniej 733 tys. zł łapówki, dwa zegarki oraz nieruchomości w Chorwacji. Prokuratura podaje, że akt oskarżenia przeciwko posłowi PO dotyczy również prania brudnych pieniędzy, nakłaniania do wręczenia co najmniej 200 tys. zł łapówki, plagiatu pracy doktorskiej oraz ujawnienia informacji niejawnej. Łącznie Gawłowskiemu postawiono siedem zarzutów, w tym cztery dotyczące korupcji. Grozi mu za to nawet 15 lat więzienia.