Prezydent Duda, premier Tusk i ochrona potencjalnych zbrodniarzy [OPINIA]
Smutny to dzień, gdy głowa polskiego państwa apeluje do premiera, aby rodzime służby zlekceważyły międzynarodowe zobowiązania Polski i nie zatrzymały osoby, której aresztowania oczekuje Międzynarodowy Trybunał Karny. A premier deklaruje, że ściganego człowieka na chwilę przestaniemy ścigać.
Myślałem, że to żart, przyznaję. Ale to nie jest - niestety - żart. Andrzej Duda zwrócił się do Donalda Tuska ze wskazaniem, że gdyby tylko premier Izraela Benjamin Netanjahu chciał przyjechać do Polski na uroczystość 80. rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego Auschwitz, należy mu zapewnić "niezakłócony pobyt na terytorium naszego kraju". Premier z kolei wskazał, że żaden wysoki przedstawiciel Izraela w Polsce nie zostanie skrzywdzony.
Szkopuł w tym, że w listopadzie 2024 r. Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wydał nakaz aresztowania Netanjahu.
Polski obowiązek
Ciężko znaleźć instytucję o większej renomie w świecie prawniczym niż Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze. Fakt, bywa krytykowany za zbyt małą aktywność oraz za to, że jest nieskuteczny, bo nie umie doprowadzić zbrodniarzy przed swoje oblicze. Ale to raczej zarzuty do skuteczności niż prawniczej fachowości. Do 2024 r. zresztą to Polak, prof. Piotr Hofmański, był prezesem MTK.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PKW boi się, że usłyszy zarzuty? "Dokładnie"
Polska ratyfikowała Statut MTK w 2001 r., zobowiązaliśmy się jako państwo przestrzegać jego postanowień. W tym wskazania, że jeśli tylko będziemy w stanie aresztować osobę objętą wydanym przez MTK nakazem, natychmiast to zrobimy i przekażemy taką osobę do dyspozycji trybunału.
Na tym opiera się przecież całe funkcjonowanie MTK. Przecież to nie tak, że haski trybunał wysyła swoje supergrupy specjalne po całym świecie, które wkradają się do pałaców i wyciągają z nich mające wiele na sumieniu głowy państw, a następnie przewożą w bagażniku samochodu do Hagi. Model jest prostszy: to państwa, które zapisały się do międzynarodowego klubu ścigającego zbrodniarzy wojennych, starają się ich ująć, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja.
Zatrzymać premiera
W listopadzie 2024 r. w MTK zapadła decyzja o potrzebie aresztowania osób odpowiedzialnych za działania wojenne w Strefie Gazy, w tym o potrzebie aresztowania Benjamina Netanjahu. Miałby on stanąć przed MTK pod zarzutem popełnienia zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości - między innymi za decyzje, które skutkowały atakowaniem i zabijaniem ludności cywilnej.
Mówiąc najprościej, jak się da: Polska, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja, powinna aresztować Benjamina Netanjahu. To nasz międzynarodowy obowiązek, który sami na siebie nałożyliśmy.
Zobacz również: Wygibasy ministra finansów. Cel: ominąć Kodeks [OPINIA]
Gdy więc Andrzej Duda apeluje o to, by Netanjahu mógł przyjechać do Polski i z Polski bezproblemowo wyjechać, to w praktyce prezydent Rzeczypospolitej Polskiej mówi: nie stosujmy prawa międzynarodowego, na chwilę zapomnijmy o tym, że współtworzymy Międzynarodowy Trybunał Karny, że razem z połową świata ścigamy zbrodniarzy.
Złośliwie można by rzec, że jeśli prezydentowi tak zależy na bezpieczeństwie premiera Izraela, to powinien mu zapewnić ochronę w swoim Pałacu Prezydenckim. Ale doświadczenie życiowe pokazuje, że mogłoby to Netanjahu nie uchronić przed aresztowaniem.
Inna rzecz, że to Netanjahu raczej by nie groziło. Po kilku godzinach od niemądrej deklaracji prezydenta Dudy okazało się, że równie niemądry jest premier Donald Tusk oraz rząd. Rząd przyjął bowiem uchwałę w sprawie uroczystości 80-tej rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, w której wskazuje, że "zapewni wolny i bezpieczny udział w tych obchodach najwyższym przedstawicielom Izraela". I choć w samej uchwale nie zaznaczono, że chodzi też o izraelskiego premiera, to Donald Tusk powiedział dziennikarzom, że chodzi o "każdego przedstawiciela państwa Izrael".
Innymi słowy: to, co połączyło Dudę z Tuskiem, to brak poszanowania dla prawa międzynarodowego i obowiązków, które Polska na siebie sama nałożyła.
Prawo trzeba stosować
I tu wyjaśnijmy: nie ma żadnego znaczenia to, czy ktoś uważa Netanjahu za zbrodniarza, czy nie. Bez znaczenia jest też to, czy ktoś uważa, że to Izrael niegodziwie atakuje Palestynę, Palestyna niegodziwie atakuje Izrael, oba państwa postępują niegodziwie bądź też oba zachowują się stosownie do okoliczności. To w tej sprawie - podkreślmy to wyraźnie - bez znaczenia. A jest to bez znaczenia z tego względu, że zgodziliśmy się, aby Międzynarodowy Trybunał Karny mógł oceniać, kogo należy aresztować, a kogo aresztować nie należy.
Zgodziliśmy się, aby to Międzynarodowy Trybunał Karny, gdy już dana osoba zostanie przed jego oblicze doprowadzona, wydał wyrok. Dlatego zresztą w tytule piszę o "potencjalnych zbrodniarzach", a nie po prostu "zbrodniarzach". Uznaję bowiem, że od ostatecznego rozstrzygnięcia jest MTK w Hadze. Kto wie, być może uniewinniłby Benjamina Netanjahu, mimo że prokurator MTK zebrał wiele obciążających premiera Izraela dowodów?
Prywatne przekonania naszego prezydenta, premiera, ministrów, dziennikarzy, ogółu obywateli są tu całkowicie wtórne. Tak jak wtórne jest to, czy np. policjant wierzy w winę zatrzymywanej osoby. Dostaje polecenie, by zatrzymać, i to polecenie realizuje.
Polska takie polecenie - zaznaczmy jeszcze raz, sama się do tego zobowiązała, tak jak ponad 100 innych państw z całego świata - otrzymała.
Nie wygłupiajmy się więc i stosujmy się do prawa takiego, jakim ono jest. Zawsze, a nie wtedy, gdy nam to pasuje.
Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski