Prezydent Duda, Chiny, kurczaki i wizy [OPINIA]

Krytykowanie Andrzeja Dudy za pojechanie do Chin i spotkanie z Xi Jinpingiem oraz ambasadora Polski w Chinach za reklamowanie polskich produktów na chińskich platformach sprzedażowych zakrawa na absurd.

Andrzej Duda i Xi Jinping
Andrzej Duda i Xi Jinping
Źródło zdjęć: © PAP | PEDRO PARDO / POOL
Patryk Słowik

25.06.2024 | aktual.: 26.06.2024 00:50

Naturalne jest to, że ludzie mają różne zdania na temat polityki. Ale utyskiwanie na to, że polski prezydent firmuje swoją twarzą wszelkie chińskie bezeceństwa poprzez wizytę w Chinach, ciężko uznać za cokolwiek więcej, niżeli przejaw politycznego zacietrzewienia i zwyczajnej niechęci do głowy państwa. Polski nie stać na mesjanizm, a to, czego nadal musimy uczyć się od innych państw, to umiejętności robienia biznesu na arenie międzynarodowej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Spotkanie z Wielkim Bratem

Chiny - czy to się komuś podoba, czy nie - to globalne mocarstwo. Mocarstwo, które ma wiele za uszami, które ma, najdelikatniej mówiąc, luźne podejście do życia wielu ludzi i na którego kroplówce "wisi" Rosja Władimira Putina. Ale to zarazem mocarstwo, z którym cały świat robi biznes i z którym od dawien dawna biznes robi też Polska.

Ot, wystarczy wspomnieć, że my też "wisimy" na Chinach, bowiem 70 proc. substancji czynnych występujących w sprzedawanych w Polsce lekach pochodzi z Chin. I nie mamy dla nich żadnej alternatywy. Mówiąc więc obrazowo, gdyby Chińczycy zechcieli, mogliby doprowadzić do szybkiej śmierci kilku milionów Polaków - bez użycia jakiejkolwiek broni.

Z Xi Jinpingiem spotykają się wszyscy światowi przywódcy, z którymi tylko chiński przewodniczący chce rozmawiać.

W ostatnim kwartale byli to m.in. kanclerz Niemiec, prezydent Francji, a także przewodnicząca Komisji Europejskiej oraz sekretarz stanu USA. Z Chinami rozmawiają naprawdę wszyscy. Choćby mieli poważne zastrzeżenia do wielu chińskich działań i zaniechań i choćby widzieli ustrój państwowy inaczej, niżeli go widzi Xi Jinping. Choćby nie podobało się podejście Chin do Tybetu, zagrożenie dla Tajwanu i wsparcie Rosji.

Większość państw rozumie, że nie opłaca się, będąc w porównaniu z Chinami małym glutkiem, wymachiwać szabelką zrobioną z patyka. Lepiej usiąść do stołu i coś załatwić.

Niezły rezultat wizyty

Podczas wizyty Andrzeja Dudy załatwiono sporo. Najważniejsza — i zupełnie niesłusznie wyśmiewana przez niektórych — sprawa to porozumienie w sprawie eksportu polskiego drobiu. Polska jako czwarte państwo na świecie — po USA, Rosji i Francji — będzie beneficjentem tzw. regionalizacji HPAI. W największym uproszczeniu chodzi o to, że wykrycie jednego ogniska ptasiej grypy nie spowoduje nałożenia obostrzeń na eksport całego polskiego drobiu (przy okazji wizyty ogłoszono również decyzję o zniesieniu zakazu importu drobiu z Polski do Chin). Rodzima branża drobiarska apelowała o to od dawna. Sprawą zajmował się polski rząd — także ten pod przywództwem Donalda Tuska.

Teraz zaś niektórzy nieprzychylni prezydentowi komentatorzy i politycy śmieją się, że Duda pojechał rozmawiać w Chinach o kurczakach i chce zorganizować polski kurnik pod Pekinem. Można i tak — pytanie jednak po co?

Oczywiste jest to, że nad porozumieniami, które Andrzej Duda właśnie podpisał, pracował cały sztab ludzi — i z polskiego rządu, i z polskiej ambasady w Chinach, i w kancelarii prezydenta. Czy ktoś naprawdę oczekiwał, że dokument podpisany przez chińskie władze zostanie wysłany do Polski kurierem, by polski prezydent nie musiał sobie "brudzić rąk", ściskając je ze swoim chińskim odpowiednikiem?

Sygnał dla biznesu

Chiny ogłosiły też zniesienie wiz dla Polaków na pobyt do 15 dni. To kwestia, o którą upominało się wielu rodzimych przedsiębiorców robiących biznes na rynku Państwa Środka. System wizowy nie uniemożliwiał działań, ale je utrudniał. Chodzi też o symbol, a symbole w Chinach są istotne.

W 2021 r., gdy opisywałem polską politykę wobec Chin, analitycy tłumaczyli mi, że powodzenie polskiej przedsiębiorczości na chińskim rynku zależy w istotnej mierze od czynników politycznych. Jeśli władze partyjne dadzą sygnał, że Polacy są dobrymi partnerami — biznes będzie szedł lepiej. Gdy takiego sygnału nie będzie, dalej będzie dużo nieufności. Zniesienie wiz dla Polaków to właśnie jeden z takich sygnałów.

Dobre, bo polskie

W kontekście promocji polskiej przedsiębiorczości w Chinach zupełnie niezrozumiałe są również ataki na Jakuba Kumocha, ambasadora Polski w Chinach (Kumoch jest jednym z "ocalałych" ambasadorów poprzedniej ekipy rządzącej, uchodzi za człowieka Andrzeja Dudy).

Ambasador pomógł zorganizować "polski tydzień" na dwóch czołowych chińskich platformach sprzedażowych — Alibaba i JD.com — z których korzysta 900 mln osób. Na nagraniach, w języku chińskim, zachęca do wyboru polskich towarów.

Pojawiły się zarzuty, że ambasador promuje chińskie platformy. Dla mnie zarzuty zupełnie niezrozumiałe, bo gdzie polski ambasador w Chinach ma promować rodzime towary — na Allegro albo OLX? Tutaj sobie rodzimi przedsiębiorcy doskonale poradzą bez ambasadora.

Można oczywiście uważać, że Alibaba czy JD.com to najgorsze, co spotkało internetowy handel, że to promocja badziewia, ale obrażanie się na rzeczywistość polskim przedsiębiorcom nie pomoże. A fakty są takie, że zorganizowanie "polskiego tygodnia" na ogromnych platformach zakupowych polskiemu biznesowi może tylko pomóc, a nie zaszkodzić.

Dobór słów

Jednocześnie nie twierdzę, że wszystko w wizycie prezydenta Dudy w Chinach było świetne. Mogło być bowiem tak, że wizyta w Chinach była zasadna, załatwiono ważne sprawy, ale Andrzej Duda mógł być mniej wylewny, rozprawiając o przyjaźni polsko-chińskiej i tym, że z Xi Jinpingiem są już właściwie przyjaciółmi.

Cenię bowiem analizującą sprawy chińskie dr Alicję Bachulską, która postawiła tezę, że retoryka Andrzeja Dudy w trakcie wizyty w Chinach była "całkowicie oderwana od obecnej rzeczywistości na świecie" i że bardziej pomogła Chinom aniżeli Polsce. Chińczycy chcą bowiem pokazywać się jako uznawany w Europie partner. Bachulska zaś, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości, lepiej ode mnie rozumie wszystkie niuanse wypowiedzi prezydenta Dudy. A dyplomacja bez wątpienia jest sztuką mówienia tyle, ile trzeba powiedzieć, aby zadowolić rozmówcę, ale zarazem nie na tyle dużo, by rozsierdzić tych, którzy oglądają spotkanie z boku.

Tylko że jest ogromna różnica pomiędzy dostrzeganiem mankamentów i merytorycznym zwracaniu uwagi na błędy a generalnym kpieniu, że polski prezydent pojechał do Chin i spotkał się z Xi Jinpingiem. Trzeba by politycznego wariata, by się nie spotkać, a z generalnego obrażania się na Chiny nic dobrego dla Polski nie wyniknie.

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1049)