"Presja Polski przynosi skutek". Łukaszenka wysyła emisariusza w sprawie kryzysu na granicy

Białoruś ugina się w sprawie kryzysu na granicy
Białoruś ugina się w sprawie kryzysu na granicy
Źródło zdjęć: © East News | PAP
Tomasz Molga

16.07.2024 20:49

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Białoruś jest gotowa przyjąć polską delegację przedstawicieli rządu, by wspólnie ocenić sytuację na granicy - ogłosił szef MSZ Białorusi Maksym Ryżenkow. Według białoruskich opozycjonistów reżim stał się bardziej ugodowy, bo odczuwa skutki sankcji. Po staraniach Andrzeja Dudy na Łukaszenkę mają naciskać Chińczycy.

- Piłka jest po stronie Polski. My jesteśmy gotowi do dialogu i prezydent jest na to nastawiony. Ale najwyraźniej polska strona nie jest zainteresowana rozwiązaniem tej kwestii. I zapewne w jej planach jest dalsze kontynuowanie napięcia na granicy - powiedział Maksym Ryżenkow, szef białoruskiego MSZ. Jego słowa relacjonowała w poniedziałek państwowa agencja BELTA. Urzędnik wygłosił kilka podobnych komunikatów.

Nawiązał do szczegółowych kontroli na granicy: - "Te działania nie przynoszą niczego, poza ogromnymi niewygodami dla przewoźników, w tym głównie polskich, niczego prócz problemów humanitarnych dla obywateli przekraczających granicę". Wspomniał, że "nie ma potrzeby stawiania ogrodzeń, zwłaszcza że nie stanowią one przeszkody dla migrantów".

Odpowiadał na publikacje polskich mediów wskazujące konkretnych urzędników sterujących kryzysem migracyjnym (informowała o tym także WP). Zaprzeczył istnieniu na Białorusi obozów przygotowujących migrantów do nielegalnego przekroczenia granicy. - Proponujemy wszelkim organizacjom, przedstawicielom państw Unii Europejskiej, którzy tu przebywają, także przyjechać na granicę, popatrzeć, porozmawiać, podyskutować, nakreślić jakieś plany - oświadczył minister.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Białoruś zmienia ton

Na razie nie wiadomo, jak na oświadczenia ze strony Białorusi odpowie polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Wirtualna Polska zapytała o reakcję, jednak we wtorek nie otrzymaliśmy jeszcze stanowiska naszej dyplomacji.

- Łukaszenka rozumie tylko język siły. To, co teraz mówi publicznie Ryżenkow, oznacza, że presja zorganizowana przez Polskę przynosi skutki - komentuje w rozmowie z WP Paweł Łatuszka, białoruski opozycjonista i były ambasador Białorusi w Polsce.

Polska postawiła ultimatum w sprawie granicy i realizuje je, ograniczając ruch towarowy przez przejścia. Na Łukaszenkę naciskają także Chiny. Przypomnę, że po wizycie Andrzej Dudy w tym kraju, chińska dyplomacja wezwała do rozmów obu stron - dodaje Łatuszka.

Rozmówca WP podkreśla, iż zna ministra Ryżenkowa. Przed laty razem pracowali w ambasadzie w Polsce. Według Łatuszki Ryżenkow został wydalony przez polskie władze jako osoba niepożądana. - Spodziewałem się jego aktywności - mówi dalej opozycjonista.

- Moja rada? Utrzymać presję. Jeszcze nie czas na rozmowy. Dopóki reżim wysyła nielegalnych emigrantów na granicę, nie ma o czym mówić. Ponadto niech wydadzą zbrodniarza, który na granicy zabił polskiego żołnierza, niech uwolnią Andrzeja PoczobutaAlesia Białackiego, niech zaprzestaną represji politycznych wobec opozycji i wtedy można rozmawiać - wylicza były białoruski dyplomata, a obecnie członek gabinetu przejściowego.

Czy to efekt Andrzeja Dudy, a może ultimatum Sikorskiego?

O wywarciu skutecznej presji na Białoruś pisze ostatnio opozycyjny serwis Biełsat, a także część komentatorów.

"Mińsk odczuł skutki zwiększenia kolejek towarowych na przejściu granicznym Białorusi i Polski. Od początku lipca Polska wprowadziła na granicy z Białorusią szczegółową kontrolę transportu towarowego zarówno samochodowego, jak i kolejowego. Ten krok jest spowodowany nowym pakietem sankcji Unii Europejskiej" - komentował na Facebooku Siarhiej Pielasa, dziennikarz Biełsat, opozycyjnego serwisu z siedzibą w Polsce.

We wpisie odnosił się do zmiany nastawienia władz białoruskich do sprawy ewentualnego uwolnienia polskiego dziennikarza i działacza Andrzeja Poczobuta.

W połowie czerwca szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski mówił w mediach, że w związku z działaniami reżimu Łukaszenki i Putina rozważana jest możliwość zamknięcia wszystkich przejść granicznych. Później prezydent Andrzej Duda podczas rozmów z przywódcą Chin Xi Jinpingiem przedstawił informacje na temat kryzysu migracyjnego na granicy Polski z Białorusią.

Duda powiedział wówczas, że śmiertelny atak na polskiego żołnierza to oznaka "eskalacji działań przeciwko Polsce, co w ogromnym stopniu powoduje usztywnienie naszego społeczeństwa na kwestię związaną z granicą, a także i przekraczaniem granicy". Rzeczniczka chińskiego resortu dyplomacji wyraziła nadzieję, że "obie strony będą traktować się z szacunkiem i rozwiążą problem na zasadzie konsultacji".

5 lipca Unia Europejska wprowadziła 14. pakiet sankcji wymierzonych w gospodarkę Białorusi jako kraju wspierającego atak Rosji na Ukrainę. Rozszerzono listę towarów, których wwóz do Białorusi jest zabroniony.

Polska na krótko wprowadziła na granicy z Białorusią szczegółowe kontrole transportu towarowego zarówno samochodowego, jak i kolejowego. Potwierdził to WP Michał Deruś, rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Lublinie. Przekazał, że kontrole trwały około dwóch dni, po czym ruch wrócił do zwyczajnego poziomu. - W tej chwili odprawy odbywają się płynnie. Strona białoruska nie ma powodów do krytycznej oceny naszych działań - przekazał WP urzędnik.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (530)
Zobacz także