Prawniczka Nowaka dla WP: Mój klient był upokarzany

Od lat reprezentuję klientów w sądzie, a nie na konferencjach prasowych. To manipulowanie rzekomymi porażającymi dowodami przez organy władzy publicznej, zmusza mnie do obrony mojego klienta także w mediach. Nie tak powinien wyglądać wymiar sprawiedliwości – mówi Wirtualnej Polsce mecenas Joanna Broniszewska, adwokatka Sławomira Nowaka.

Joanna Broniszewska i Sławomir Nowak przed Aresztem Śledczym na Białołęce
Joanna Broniszewska i Sławomir Nowak przed Aresztem Śledczym na Białołęce
Źródło zdjęć: © East News | JACEK DOMINSKI
Szymon Jadczak

15.04.2021 18:33

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Szymon Jadczak: Polska Agencja Prasowa pisała, że materiał w tej sprawie jest porażający. Czy czuje się pani porażona?

Joanna Broniszewska: Absolutnie. Ubolewam tylko nad tym, że nie możemy przejść z poziomu konferencji prasowej na salę sądową. Jeżeli Prokurator Generalny twierdzi, iż dysponuje porażającym materiałem dowodowym, to rozumiem, że w najbliższym czasie możemy się spodziewać aktu oskarżenia. Myślę, że pan Nowak też bardzo chętnie zacząłby już działania, które oczyściłyby jego dobre imię.

Jak słyszy pani ministra Ziobro na konferencjach, zapowiadającego m.in. ujawnienie materiałów ze śledztwa to jest pani przestraszona, rozbawiona, a może wkurzona?

Na pewno się nie boję. Jeśli zacznę w tym zawodzie odczuwać strach to znaczy, że powinnam pomyśleć o zmianie profesji.

Dominującym uczuciem jest zażenowanie, że Prokurator Generalny i minister sprawiedliwości zachowuje się w trakcie konferencji prasowych nie jak prawnik tylko jak polityk.

Wczorajsza konferencja, podczas której Zbigniew Ziobro twierdził, że jak Sławomir Nowak wróci do aresztu, to wtedy zostanie wniesiony akt oskarżenia, to już groteska. Nie przystoi prawnikowi opowiadać tak nieprawdopodobnych rzeczy, które nie mają jakiegokolwiek potwierdzenia w przepisach prawa.

Z sygnatury wynika, że śledztwo w sprawie Sławomira Nowaka zaczęło się na początku roku 2018. Kiedy dokładnie?

Ta sprawa prowadzona jest oficjalnie co najmniej trzy lata. Natomiast z moich ustaleń wynika, że działania operacyjne w stosunku do mojego klienta rozpoczęły się już w październiku 2016 roku. Pytanie, czy rozpoczęły się po tym, kiedy pan Nowak zdecydował się przenieść swoją działalność na terytorium Ukrainy, czy jeszcze wcześniej.

Pojawiały się informacje, że Sławomir Nowak może zostać zatrzymany jeszcze przed drugą turą wyborów prezydenckich w 2020 r. Czy jest na to jakieś potwierdzenie w materiałach sprawy?

Faktycznie postanowienie o zatrzymaniu pana Sławomira Nowaka zostało wydane 9 lipca (druga tura wyborów prezydenckich odbyła się 12 lipca 2020 r. - red.). Natomiast realizacja nastąpiła w dniu 20 lipca i absolutnie jest to sytuacja niestandardowa, jeżeli chodzi o praktykę procesową i praktykę działań służb. Zwykle zatrzymania wykonywane są absolutnie niezwłocznie po wydaniu postanowienia, właśnie po to, aby uniemożliwić przecieki.

Jak to pani sobie tłumaczy?

Jeśli oczekuje pan ode mnie, że skomentuję, iż ta sprawa ma charakter polityczny, to nie. Ja od samego początku jestem daleka od tego, żeby używać tego argumentu. Wolę opierać się na dowodach i przepisach prawa. Natomiast pozostawiam czytelnikom opinię, jak należy rozumieć tego typu sytuacje.

Śledztwo w sprawie Sławomira Nowaka jest prowadzone przez organy ukraińskie i polskie. Jaki jest właściwie podział ról pomiędzy Polakami a Ukraińcami? Słyszeliśmy, że jakiś przełom nastąpił po tym, jak do sprawy włączyły się właśnie służby ukraińskie.

Przełom? To chyba jedynie informacja medialna. Według mojej wiedzy to Prokuratura Okręgowa w Warszawie zainicjowała tę współpracę i to na ich prośbę zaangażowały się w nią służby na terytorium Ukrainy. I według mojej wiedzy to Prokuratura Okręgowa wyznacza kierunek prowadzonych czynności, które są realizowane w formule pomocy prawnej przez służby na terytorium Ukrainy. I to nie oni decydują o kierunku postępowania. Śledztwem rządzą Polacy.

Sławomir Nowak twierdzi, że jest to sprawa polityczna. O ile jednak w przypadku polskiej prokuratury można to jeszcze zrozumieć, to ukraińscy śledczy nie mają politycznego interesu, żeby twierdzić, że urzędnicy na czele z Nowakiem stworzyli organizację przestępczą.

Tylko że pomimo prowadzonego postępowania ten zespół międzynarodowy oficjalnie działa co najmniej od listopada 2019 roku, nikt przez ten czas nie miał przedstawionych zarzutów wręczania korzyści majątkowych. Natomiast jeżeli mówimy o samym zjawisku korupcyjnym w strukturach administracyjnych, to chciałabym zauważyć, że w okresie kiedy stanowisko szefa Ukrawtodoru zajmował pan Sławomir Nowak, ten proceder został ukrócony, a dzisiaj znowu te statystyki związane z korupcją na terytorium Ukrainy wzrosły. Więc śmiem twierdzić, że to właśnie działania pana Sławomira Nowaka wręcz ograniczyły ten proceder.

Czy jest pani w stanie zaryzykować twierdzenie, że w aktach śledztwa nie ma nic co wskazywałoby na przyjmowanie korzyści przez pana Nowaka?

Obrona dysponuje dostępem do akt tylko w takim zakresie, który prokurator wykorzystuje do zastosowania i przedłużenia aresztu. Więc nie odważyłabym się na takie stwierdzenie. Natomiast w oparciu o materiały, które są do mojej dyspozycji z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że zarzuty przedstawione mojemu klientowi są zarzutami bezpodstawnymi.

W pewnym momencie pojawiły się informacje o zabezpieczeniu (w mieszkaniu, które najpierw miało należeć do Sławomira Nowaka, a potem miał on w nim tylko przebywać) kilku milionów w gotówce. Jaki związek z tymi pieniędzmi miał Sławomir Nowak?

Przede wszystkim pan Nowak w tych mieszkaniach nigdy nie przebywał. To istotna kwestia. Mówimy o środkach pieniężnych, które zostały ujawnione w związku z wyjaśnieniami jednego z podejrzanych. Te środki zostały ujawnione w jego mieszkaniu i w jego domu rodzinnym.

I jedynym dowodem łączącym te pieniądze ze Sławomirem Nowakiem są właśnie wyjaśnienia tego podejrzanego. Powielanie takich informacji jest bardzo dużym nadużyciem.

Czy jeśli zaryzykowałbym taką tezę, że śledczy badali pod kątem odcisków palców i materiału DNA te pieniądze i nie znaleziono na nich żadnego śladu pana Nowaka, a jedynie ślady pana Jacka P. to co by pani powiedziała?

Stanowczo potwierdzam, że takie twierdzenie jest uprawnione.

Jacek P. i Sławomir Nowak zostali zatrzymani w tym samym czasie. Co ich łączyło?

To byli przyjaciele i sąsiedzi. Dzień przed zatrzymaniem pan Jacek P. był u pana Sławomira Nowaka.

Z zarzutów wynika, że w mieszkaniach u Jacka P. znaleziono pieniądze mogące pochodzić z łapówek. Ale Jacek P. wychodzi z aresztu po trzech miesiącach. A pan Nowak dalej tam siedzi. Jak to rozumieć?

Jest to pewna forma podziękowania ze strony organów ścigania za treść złożonych wyjaśnień przez podejrzanego.

Pan Łukasz Z., zatrzymany w styczniu, też miał brać udział w korupcji w porozumieniu ze Sławomirem Nowakiem, też nie trafił do aresztu?

Na początku sąd nie uwzględnił wniosku o areszt i uzależnił to od poręczenia w kwocie 60 tysięcy złotych. Ale prokurator złożył sprzeciw. Skutkiem tego do czasu kiedy nie zostało rozpoznane zażalenie pozostał w areszcie. Wyszedł na wolność w Wielki Piątek, gdyż sąd nie uwzględnił wniosku prokuratora.

Były jakieś konferencje ministra Ziobro po wyjściu na wolność tych ludzi?

Absolutnie. Fakt wyjścia pana Jacka P. z aresztu był wręcz ukrywany. W październiku był rozpoznawany wniosek zarówno o przedłużenie tymczasowego aresztowania w stosunku do pana Nowaka jak i w stosunku do pana Jacka P. I sąd uwzględnił oba wnioski. Dwa tygodnie później jednak decyzją prokuratora pan P. wyszedł na wolność, areszt został uchylony.

Sąd uznał, że należy trzymać go w areszcie, a prokurator go wypuścił?

Dokładnie. Po wyjściu z posiedzenia aresztowego pan prokurator zwrócił się do obrońcy pana P.: “proszę się nie martwić wszystko będzie dobrze”. I za dwa tygodnie było. I nie było żadnej burzy medialnej.

Dziewięć miesięcy aresztu miały posłużyć prokuratorowi, żeby w spokoju przygotowywał akt oskarżenia. Ile razy w tym czasie pan Nowak był przesłuchiwany?

Pan Nowak uczestniczył w czynnościach w Prokuraturze Okręgowej o charakterze umożliwiającym złożenie wyjaśnień zaledwie dwukrotnie. Ale było to związane tylko z uzupełnieniem treści zarzutów w związku ze zbliżającymi się posiedzeniami aresztowymi.

Żeby pokazać, że sprawa ma charakter rozwojowy i że coś się w niej dzieje?

Dokładnie tak. Zresztą pan Nowak konsekwentnie odmawia składania wyjaśnień. W dzień zatrzymania rzeczywiście chcieliśmy składać wyjaśnienia. Natomiast pan prokurator wtedy nie był tym zainteresowany.

Rozumiem, że kluczowe z punktu widzenia śledztwa były konfrontacje Sławomira Nowaka z obciążającymi go świadkami i podejrzanymi. Kiedy miały one miejsce?

W ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy nie miała miejsce żadna konfrontacja z którymkolwiek z podejrzanych.

A czy prokurator chociażby podczas posiedzeń aresztowych mówił, jakich czynności jeszcze mu brakuje żeby wysłać akt oskarżenia do sądu?

Wszelkie informacje zawsze sprowadzały się do stwierdzenia, że sprawa jest rozwojowa, międzynarodowa i wymaga jeszcze wielu czynności.

Potem pojawiała się argumentacja, że są konkretne osoby, z którymi są zaplanowane czynności śledcze. W pewnym momencie śledczy przyjęli taktykę zatrzymywania kolejnych osób na krótko przed posiedzeniami o przedłużenie aresztu. Chodziło o to żeby w ten sposób uzasadnić dalsze przetrzymywanie Sławomira Nowaka. Tak było w październiku i w styczniu.

Otwieramy nowy wątek i w tym wątku stawiamy nowe zarzuty. Mówimy, że tu się będzie dużo działo. Nic nie robimy przez kilka tygodni, a później powtarzamy ten patent przed kolejnym posiedzeniem aresztowanym.

Co się stało pomiędzy 4 marca, gdy Sąd Apelacyjny utrzymał areszt, a 12 kwietnia, gdy Sąd Okręgowy go uchylił?

Sąd apelacyjny 4 marca, gdy nie uwzględnił naszego zażalenia, przeanalizował dokładnie nasze stanowisko po raz kolejny wytknął prokuratorowi uchybienia w zakresie prowadzonych czynności.

Dał też wytyczne Sądowi Okręgowemu: w jaki sposób rozliczyć prokuratora z czynności, które wykonał i które zaplanował. Teraz sąd uznał, że w śledztwie były źle określone priorytety. Że w pierwszej kolejności powinny być prowadzone czynności, na które osoba tymczasowo aresztowana faktycznie mogłaby mieć wpływ.

To nie jest tak, że nagle sądy zaczęły krytycznie oceniać działanie prokuratury. Już w styczniu Sąd Okręgowy wytknął, że należy zwiększyć intensywność śledztwa. I coś się rzeczywiście ruszyło: w okresie od 14 stycznia 2021 roku do dnia 9 kwietnia 2021 roku zostało przesłuchanych 33 świadków.

Przekładając prawniczego na polski: sąd wytykał prokuratorowi lenistwo?

W dużym uproszczeniu, tak. Trzeba przyznać, że sąd rewelacyjnie znał akta i punktował strony postępowania. Sąd wyliczył, że np. wśród tych świadków słuchanych między styczniem a kwietniem pięcioro zeznawało na okoliczność, którą można było ustalić wcześniej, choćby i drogą pisemną. A w ogóle przez te trzy miesiące czynności z udziałem świadków były prowadzone tylko przez 13 dni. Przy czym niektóre przesłuchania trwały od 2 do 3 minut. Nie ujawniając ich treści mogę stwierdzić, że wszystkie zeznania były korzystne dla naszego klienta. Ustalono także podczas przesłuchań okoliczności kompletnie niezwiązane z zarzutami dotyczącymi Sławomira Nowaka i pozostałych podejrzanych.

Można powiedzieć, że sąd zmasakrował prokuraturę. W praktyce okazuje się, że dowody zebrane przez śledczych podważają wiarygodność dowodów, które rzekomo miałyby mieć walor obciążający Sławomira Nowaka.

Pani mówi o prawie, ale to podobno Donald Tusk sprawił że sąd uwolnił Sławomira Nowaka. Tak przynajmniej twierdzi część polityków i mediów. Czy sąd odnosił się w ogóle do słów byłego premiera, że Sławomir Nowak jest więźniem politycznym?

Absolutnie. Nie ma miejsca na politykę na sali sądowej. Sędzia, która rozpatrywała sprawę 12 kwietnia, poobnie jak sędziowie, którzy dotąd zajmowali się sprawą, była bardzo merytoryczna, doskonale przygotowana. Pytała prokuratora o szczegóły czynności przeprowadzonych i czynności planowanych. Jak sądy nie podzielały mojej argumentacji, to nie biegałam z płaczem przed kamery.

Czy Sławomir Nowak dostawał w trakcie śledztwa propozycje, żeby iść na współpracę?

Takie sugestie pojawiały się tylko i wyłącznie w tej pierwszej fazie śledztwa. Wtedy była mowa o tym, że powinien zacząć współpracować, a odzyska wolność. Ale postawa pana Nowaka była od samego początku konsekwentna czyli nie przyznawał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.

Ale mówiła pani, że na początku chcieliście składać wyjaśnienia. Co się zmieniło?

Tak, zaraz po zatrzymaniu chcieliśmy wszystko wyjaśniać. Wtedy pan prokurator wręcz był tym zaskoczony i nieprzygotowany do tego, żeby zadawać pytania. Więc doszliśmy do wniosku, tak naprawdę pan prokurator nie był zainteresowany tym co pan Nowak ma do powiedzenia w tej sprawie.

Zresztą późniejsza postawa prokuratora nas w tym utwierdziła. Jeżeli ktoś trzyma dokumenty pod stołem i szantażuje klienta, to jak my możemy zaufać prokuratorowi? Prokurator nie pokazuje dowodów, tylko opowiada, że są porażające, że to wierzchołek góry lodowej. Żenujące.

Jeżeli mam mocne dowody, to najmocniejsze dowody kładę na stół i wtedy klient pokonany dowodami współpracuje. A nie bawię się w prowadzenie dziecięcych gierek.

Jak był traktowany Sławomir Nowak w śledztwie, w areszcie?

Był upokarzany. Oczywiście rozumiem, że w takim miejscu, jak areszt ciężko o prywatność. Ale jeżeli pan Nowak za każdym razem gdy opuszczał celę, czy to na spacer, czy na spotkanie z obrońcą albo na spotkanie z lekarzem, miał robioną bardzo dokładną rewizję osobistą, która nie znajduje potwierdzenia w procedurach z tym związanych to można mówić o upokarzaniu. Zresztą pan Nowak był w sali, która była 24 godziny na dobę monitorowana. To po co te kontrole osobiste wobec osoby, która jest poddana ciągłemu monitorowaniu?

Pierwszy telefon do rodziny Sławomir Nowak mógł wykonać po siedmiu miesiącach. Na początku próbowano narzucić nam możliwość spotykania się w salach z monitoringiem co jest absolutnie niedopuszczalną praktyką, żeby podczas widzeń adwokackich widzenia były pod nadzorem.

Oczywiście to zmieniliśmy, ale trzeba było też w tym zakresie stoczyć pewną walkę. Szczególna sytuacja miała miejsce w sylwestrowy wieczór, kiedy w godzinach wieczornych pojawił sie funkcjonriusz, żeby się przedstawić i zapytać o plany na Nowy Rok….

Zbigniew Ziobro zapowiada, że ujawni materiały ze śledztwa, jeśli Sławomir Nowak nie wróci do aresztu. Nie obawiacie się tego?

Absolutnie. Jeśli pan Prokurator Generalny ma takie materiały i takie dowody, to gdzie jest oskarżenie? My gramy fair i tego oczekujemy od prokuratury. Ja od lat reprezentuję klientów w sądzie, a nie w mediach albo na konferencjach prasowych. To manipulowanie rzekomymi porażającymi dowodami przez organy władzy publicznej, zmusza mnie do obrony mojego klienta także w mediach. Nie tak powinien wyglądać wymiar sprawiedliwości.

A może pan Ziobro nie wie, co sąd wytknął śledczym? Że zarzucił prokuraturze lenistwo?

Nie wierzę, że Prokurator Generalny tego nie wie. Ta sprawa jest absolutnie pod jego szczególnym nadzorem. Na co wskazują chociażby liczne wystąpienia pana Ziobry. W tej sprawie tylko wyrok skazujący mojego klienta może poprawić wizerunek prokuratury. Walka o powrót Sławomira Nowaka do aresztu, świadczy wyłącznie o słabości dowodów przeciwko mojemu klientowi. Niech te porażające dowody znajdą się w akcie oskarżenia. Czekam.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (1196)