Nowy Sejm rozwiązany? Czarne chmury nad przyszłym rządem
Przedłużające się powstanie nowego rządu może mieć swoje drastyczne konsekwencje dla nowego parlamentu. Rządzący będą mieć rekordowo mało czasu na przygotowanie ustawy budżetowej, co w razie fiaska skutkowałoby rozwiązaniem Sejmu.
- Sytuacja wymaga pogłębionej analizy, a nie bez znaczenia jest rozmowa liderów przyszłej koalicji z prezydentem - komentuje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Janusz Cichoń z KO, wiceszef sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
Rząd będzie miał cztery miesiące na przygotowanie ustawy.
Gabinet Morawieckiego musiał przygotować ustawę budżetową na rok 2024 do końca września - wymóg ten jest zapisany w konstytucji. Rząd Zjednoczonej Prawicy wywiązał się z tego zadania, jednak zgodnie z zasadą dyskontynuacji projekt przepadnie, podobnie jak większość projektów mijającej kadencji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ona zastąpi Czarnka? "Nie ukrywam"
Kluczowe cztery miesiące
"Nowy rząd złoży nowy projekt budżetu, a Sejm na prace będzie miał cztery miesiące. Jeśli nie zdąży, prezydent może rozwiązać parlament" - pisze "Rzeczpospolita".
Gazeta podkreśla, że istnieje jednak luka w konstytucji dotycząca tego zagadnienia - nie wiadomo bowiem, kiedy te cztery miesiące się zaczynają. Od dnia wniesienia projektu przez ustępujący rząd czy od wniesienia nowego po wyborach?
Konstytucjonaliści nie są w tej kwestii zgodni. Większość jednak uważa, że termin liczy się od wniesienia nowego projektu, co oddala perspektywę ruchu prezydenta. Historia zna jednak przykład, kiedy przepis ten stał się elementem politycznej rozgrywki.
Chodzi o rok 2006, gdy władzę sprawował rząd mniejszościowy PiS. Gdy Sejm nie zdążył uchwalić budżetu do końca stycznia, prezydent Lech Kaczyński zagroził rozwiązaniem parlamentu. Uznał, że czteromiesięczny termin liczy się od dnia złożenia pierwszego projektu budżetu. Groźba skłoniła Samoobronę i LPR do poparcia rządu PiS.
Źródło: "Rzeczpospolita"