Porażki 25-lecia

Niespełnione nadzieje na zmianę...

Obraz

/ 7Największe porażki 25-lecia

Obraz
© WP.PL/Andrzej Hulimka

Przez ostatnie 25 lat kolejne rządy dokonywały reform, usiłowały rozprawić się z bezrobociem, upadającym przemysłem, niżem demograficznym. Zmiany dosięgły systemu emerytalnego, szkolnictwa, służby zdrowia. Problemy społeczne i ekonomiczne, którym politycy próbowali stawiać czoła przez lata, wciąż nie zostały rozwiązane.

Z sondażu przeprowadzonego przez TNS Polska wynika, że za największe porażki 25-lecia wolności ankietowani uznali bezrobocie (90 proc. badanych), reformę emerytalną (75 proc.); rozwarstwienie społeczne (75 proc.); reformę służby zdrowia (73 proc.) oraz poziom moralny elit politycznych 69 proc.).

(neska, js)

/ 7Reforma emerytalna gigantycznym błędem?

Obraz
© WP.PL / Konrad Żelazowski

W ramach pakietu czterech ustaw opracowanych przez rząd Jerzego Buzka wprowadzono reformę emerytalną. Zakładała ona uzupełnienie dotychczasowej metody finansowania rent i emerytur tworząc trzy filary emerytalne - ZUS (środki pochodzące ze składek aktualnie pracujących), OFE (wybrany fundusz emerytalny inwestuje środki przekazywane co miesiąc przez ZUS ze składki na I filar) oraz IKE (dobrowolny).

Celem reformy było doprowadzenie do stworzenia systemu powszechnego, łączącego wszystkie grupy zawodowe wcześniej korzystające z rozmaitych przywilejów w ramach oddzielnych systemów emerytalnych. Po 2000 roku rząd SLD i PSL przywrócił wcześniejsze wyłączenia m.in. w stosunku do służb mundurowych (2003), następnie górników (2005) oraz sędziów i prokuratorów. Z czasem zlikwidowano także emerytury pomostowe.

Reforma nadal wywołuje kontrowersje. Bowiem zgodnie z przepisami wprowadzonymi w 2013 roku, będziemy pracować do 67 roku życia.

Wydłużenie wieku emerytalnego będzie postępowało stopniowo - każdego roku - o trzy miesiące. Finalnie poziom 67 lat zostanie osiągnięty w 2020 roku w przypadku mężczyzn, a kobiet w 2040 roku.

Burzę wywołały też zmiany dotyczące II filaru, gdy w 2013 roku sejm przegłosował nową reformę, a 27 grudnia została ona podpisana przez prezydenta. Znowelizowana ustawa przewiduje, że zarówno obecni jak i przyszli członkowie OFE będą mogli decydować, czy nadal chcą przekazywać częściowo składki do OFE, czy też całość do ZUS. W przypadku braku decyzji całość składek będzie przekazywana do ZUS.

/ 7Reforma administracyjna w ogniu krytyki

Obraz
© PAP / CAF / Radek Pietruszka

Rząd Buzka przeprowadził także reformę administracyjną, która wprowadziła trzystopniową strukturę podziału terytorialnego z dniem 1 stycznia 1999 r. Utworzono 16 rządowo-samorządowych województw i 315 samorządowych powiatów. Reforma miała na celu budowę samorządności i usprawnienie działań władz w terenie. Zmniejszono liczbę województw z 49 do 16. Pierwotny plan zakładał utworzenie 12 silnych województw.

Wprowadzone przez rząd Buzka i potem rozbudowane mechanizmy naśladują instytucje Francji i Belgii. Krytykiem tych rozwiązań był wówczas i obecnie ekonomista prof. Witold Kieżun, który wskazywał na ich anachronizm reformy i fatalne skutki dla stosunków społecznych. "Przygotował wówczas kilka opracowań bazujących na jego doświadczeniach kanadyjskich i afrykańskich. Zauważył, że tego typu rozwiązania funkcjonowały góra do lat 60. XX wieku. Likwidacja mniejszych województw i powołanie powiatów jest przeżytkiem, bardzo trudnym obecnie do zmiany. Jeśli zgodziliśmy się, że w tych kwestiach wypowiada się samorząd, nie spodziewajmy się, że społeczności lokalne poddadzą się tendencjom ograniczającym" - wskazywał na łamach "Gazety Polskiej" poseł PiS Zbigniew Kuźmiuk.

Prof. Kieżun wskazywał, że na tle państw realizujących podobny model polskie rozwiązanie jest ewenementem na skalę europejską. "Nasz powiat jest najmniejszym i najsłabszym drugim szczeblem samorządu w Europie. Najbiedniejsze regiony całej Unii Europejskiej muszą ponosić ogromne koszty utrzymywania aparatu rozdmuchanego, administracyjnego, służącego naprawdę niewielu obywatelom. Muszą oni składać się na luksusowe życie urzędników zarządzających wielkimi dublującymi się strukturami. Prowadzi to do korupcji, arogancji władzy i braku dialogu społecznego" - punktował w swoich opracowaniach profesor.

/ 7Bez zmian w KRUS?

Obraz
© PAP/Tomasz Waszczuk

Choć likwidacja KRUS to jedno z zaleceń Komisji Europejskiej dla Polski to rolnicy jeszcze długo nie będą płacić składek od swoich dochodów. Resort rolnictwa nie zamierza wprowadzać zmian w ubezpieczeniach. Zgodnie z zapowiedziami rządu rolnicy mieli płacić podatek PIT już od 2014 r. Ruszyły prace nad zmianą przepisów, jednak sprawa przycichła i okazuje się, że nie ma szans, by w najbliższym czasie coś się zmieniło.

Ministerstwo Finansów chce, by właściciele gospodarstw, których przychód nie przekracza 100 tys. zł rocznie, płacili podatek od nieruchomości rolnych, zaś zarabiający więcej - podatek dochodowy. Minister rolnictwa jest sceptyczny. Zapowiada konsultacje koalicyjne. Organizacje pracodawców od lat domagają się ograniczenia wysokości dotacji do KRUS z budżetu państwa. Jednak kropkę nad i postawił dopiero wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 26 października 2010 r. TK uznał, że podatnicy nie powinni się składać na zdrowotne składki za wszystkich rolników, bo to niezgodna z konstytucją nierówność w traktowaniu obywateli. Sejm miał 15 miesięcy na przygotowanie ustawy, która miała uzależniać wysokość składki od dochodu. Okazało się to jednak niemożliwe, bowiem i wówczas były wybory. W efekcie sejm w ostatniej chwili przyjął 13 stycznia 2012 r. prowizoryczne rozwiązanie - ustawę o składkach na ubezpieczenie zdrowotne rolników, która uzależniła wysokość opłat na zdrowie od wielkości gospodarstwa. Przepisy, dzięki którym
rolnicy uniknęli płacenia za każdą wizytę u lekarza, pierwotnie miały obowiązywać do końca 2012 r. Parlament nie zdążył z nową ustawą i znowelizował prowizoryczną ustawę.

Eksperci nie mają żadnej wątpliwości, że problemem nie jest ustalenie faktycznej wysokości dochodów rolników. Ich zdaniem zmuszenie rolników do płacenia składek od faktycznych dochodów mogłoby doprowadzić do klęski wyborczej PSL. Tym bardziej, że w tym roku są jeszcze wybory samorządowe, a 2015 r. - do sejmu.

"Nie ma woli politycznej, żeby takie rozwiązanie wprowadzić. A przecież w interesie państwa jest stopniowe wdrażanie ewidencji dochodów rolników, bowiem to ograniczy szarą strefę" - stwierdza na łamach "Dziennika-Gazety Prawnej Marek Zagórski. Kropkę nad i stawia Władysław Serafin, prezes Krajowego Związku Kółek Rolniczych i Organizacji Rolniczych. "Nie zgodzimy się na żadne zmiany. Jeśli następny rząd będzie chciał wprowadzić PIT dla osób ubezpieczonych w KRUS, to musi się do tego porządnie przygotować. Konieczne będzie przeprowadzenie akcji informacyjnej, szkoleń oraz przygotowania biur rachunkowych wyspecjalizowanych w służeniu pomocą rolnikom. A to wymaga czasu i pieniędzy" - tłumaczy w rozmowie z "Dziennikiem-Gazetą Prawną" Władysław Serafin.

/ 7Problemy służby zdrowia

Obraz
© PAP / Marcin Bielecki

Jak powiedział prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, "szpitale funkcjonują w zasadzie tak, jak przed 1989 r.". Za tym stwierdzeniem przemawiają twarde dane. Mimo wielu zmian dokonanych po 1989 r. w służbie zdrowia, wprowadzeniu kas chorych, a następnie scentralizowanie systemu, powołując do życia Narodowy Fundusz Zdrowia, niewiele się zmieniło na lepsze. Z informacji "Dziennika Gazety Prawnej" wynika, że na służbę zdrowia w relacji do PKB przeznaczamy prawie najmniej w regionie - poniżej 5 proc. PKB. Dla porównania, Czesi wydają prawie 8 proc., a w całej Unii jest to średnio 7 proc.

Dyskusja o reformie służby zdrowia towarzyszy każdej kampanii wyborczej. Wciąż brakuje pomysłów na uzdrowienie systemu. Każda ze stron politycznego sporu ma inne recepty. Opozycja chciałaby budżetowego finansowania służby zdrowia, z kolei rząd - jest przeciwny podwyższaniu składki zdrowotnej.

Przed wyborami parlamentarnymi w 2011 roku PiS chciał PiS postulował likwidację NFZ i powrót do systemu finansowanego z budżetu państwa, sztywnego zapisu wydatków na zdrowie w budżecie: 6 proc. PKB, powstrzymania prywatyzacji szpitali. Przeciwny prywatyzacji szpitali był też Sojusz Lewicy Demokratycznej, który podobnie jak PiS domagał się decentralizacji NFZ. SLD zapowiadał też m.in. wprowadzenie 0-proc. VAT na świadczenia medyczne i pomoc dla najuboższych w kupnie leków, a także połączenie ubezpieczenia zdrowotnego z chorobowym i wypadkowym.

PO obiecywała z kolei wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń już w 2007 r. Projekt ustawy utknął w martwym punkcie. Udało się jednak przeforsować m.in. ustawy z tzw. pakietu zdrowotnego (ułatwienia w przekształcaniu szpitali w spółki kapitałowe oraz pomoc państwa w ich oddłużeniu), a także skrócenie czasu nauki i likwidację stażu podyplomowego lekarzy.

/ 7Lawina krytyki wobec reformy oświaty

Obraz
© PAP / Tomasz Waszczuk

Założenie reformy oświatowej z 1999 r. było proste: uczniowie mieli być lepiej wykształceni, a dzięki temu, lepiej przygotowani do pracy. W praktyce, gimnazja - jeden z filarów reformy - okazały się zdaniem wielu polityków - niewypałem. Choć kolejne szefowe resortu edukacji w gabinecie Donalda Tuska nie widziały sensu dokonywania zmian i powrotu do starego, dwustopniowego systemu (8-letnia podstawówka i 4-letnia szkoła średnia), powołując się na wyniki badań Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów, inni ministrowie edukacji i rodzice dostrzegali taką potrzebę.

Likwidacji gimnazjów domagały się PiS, PJN i SLD.

Zdaniem Romana Giertycha, byłego ministra edukacji, idea powrotu do starego systemu jest w pełni uzasadniona. - Reforma, której dokonano w 1999 r. była chora. Największą wadą gimnazjów jest to, że grupują dzieci w najtrudniejszym wieku, co generuje wzrost przestępczości w szkołach. Już w 2006 r., gdy byłem ministrem edukacji, wypowiadałem się krytycznie na temat reformy, ale nie proponowałem nagłych zmian, by nie wywoływać chaosu. Teraz, gdy niezadowolonych z gimnazjów jest tak wielu, przyszedł czas, by poważnie rozważyć pomysł powrotu do starego systemu.

W podobnym tonie wypowiadała się prof. Krystyna Łybacka, minister edukacji w rządzie SLD. - Trzyletnie gimnazjum to zbyt krótki czas, by uczeń został dobrze poznany przez nauczyciela, przyswoił wymaganą wiedzę i zadecydował z pełną świadomością, co chce robić dalej. Do tego dochodzą problemy natury psychologicznej" - mówiła WP.PL.

Łybacka zwraca też uwagę na to, że pokolenie gimnazjalistów stało się pokoleniem "testowym". - Gimnazjaliści do perfekcji opanowali rozwiązywanie testów, ale mają problemy z wyciąganiem wniosków, dokonywaniem analiz, formułowaniem myśli.

/ 7Spór o sześciolatki w szkołach

Obraz
© WP.PL / Nieśpiałowski

Decyzja, jaką jest przymus pójścia do szkoły w wieku sześciu lat dzieci wciąż budzi duże wątpliwości. Obowiązek szkolny dla dzieci sześcioletnich został wprowadzony do polskiego systemu edukacji ustawą w 2009 r. Początkowo wszystkie sześciolatki miały pójść do pierwszej klasy od 1 września 2012 r., natomiast w latach 2009-2011 o podjęciu nauki mogli decydować rodzice. Sejm, chcąc dać samorządom dodatkowy czas na przygotowanie szkół, przesunął ten termin o dwa lata, do 1 września 2014 r.

W tej sprawie miały miejsce dwa podejścia do referendum - obywatelski wniosek, złożony przez Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców Karoliny i Tomasza Elbanowskich, upadł w listopadzie ub.r. Drugi wniosek PiS upadł w marcu tego roku. Jak jednak wynika z opublikowanego w maju tego roku badania Wyższej Szkoły Nauk Społecznych Pedagogium, 87 proc. rodziców, którzy posłali swoje dzieci w wieku sześciu lat do szkoły, zauważyło u nich pozytywne zmiany. 79 proc. rodziców ponownie podjęło by decyzję o wcześniejszym rozpoczęciu nauki przez ich dzieci. W badaniu pytano także o to czy dzieci miały jakiekolwiek problemy z adaptacją do nowej sytuacji. Twierdząco na to pytanie odpowiedziało 20,9 proc. rodziców.

W sierpniu ubiegłego roku sejm zdecydował, że w 2014 r. obowiązkiem szkolnym objęte zostaną tylko sześciolatki z pierwszej połowy 2008 r. Pozostałe dzieci z tego rocznika rozpoczną naukę w 2015 r.

(neska, js)

Na podstawie: PAP, "Dziennik-Gazeta Prawna", "Gazeta Polska", Wikipedia.

Wybrane dla Ciebie
Sprawa działki pod CPK. Komorowski: powinni mieć twardy zadek
Sprawa działki pod CPK. Komorowski: powinni mieć twardy zadek
W Hongkongu taniej kupisz mieszkanie. Jeśli uznane jest za nawiedzone
W Hongkongu taniej kupisz mieszkanie. Jeśli uznane jest za nawiedzone
Ukraiński atak dronowy. Doszło do pożaru tankowca
Ukraiński atak dronowy. Doszło do pożaru tankowca
Atak na dziewczynki w Halloween. "Był w amoku"
Atak na dziewczynki w Halloween. "Był w amoku"
Rosjanie uderzyli. Tysiące Ukraińców bez prądu
Rosjanie uderzyli. Tysiące Ukraińców bez prądu
NATO patroluje Bałtyk. Rosja eskortuje tankowce "floty cieni"
NATO patroluje Bałtyk. Rosja eskortuje tankowce "floty cieni"
Spadnie deszcz. IMGW wydał ostrzeżenia
Spadnie deszcz. IMGW wydał ostrzeżenia
Tragedia w Meksyku. Wybuch w sklepie pochłonął 23 życia
Tragedia w Meksyku. Wybuch w sklepie pochłonął 23 życia
USA uderzyły na Karaibach. Trump kazał zniszczyć statek przemytników
USA uderzyły na Karaibach. Trump kazał zniszczyć statek przemytników
2-letnie dziecko wpadło do basenu. W stanie hipotermii trafiło do szpitala
2-letnie dziecko wpadło do basenu. W stanie hipotermii trafiło do szpitala
Wenezuela rozmieściła rosyjskie systemy Buk-M2E. Chce odstraszyć USA?
Wenezuela rozmieściła rosyjskie systemy Buk-M2E. Chce odstraszyć USA?
Dzień Zaduszny. Procesje i zaduszki w całej Polsce
Dzień Zaduszny. Procesje i zaduszki w całej Polsce