Trochę już obserwujemy od piątku, od 12 dnia listopada [lutego], jak w zachowują się ludzie, jak funkcjonuje gospodarka po
pewnym poluzowaniu obostrzeń. Pan trochę żałuje, że ta decyzja została podjęta za wcześnie, bo ludzie nie wiedzą, co
z tą wolnością zrobić?
Nie, nie, oczywiście nie żałujemy. Ja myślę, że ta decyzja była bardzo
konieczna, bo inaczej w ogóle byśmy nie spróbowali trochę tej wolności. Myślę,
że większa część osób jednak stara się korzystać z tej wolności w sposób rozsądny.
Ale
gdyby pan miał skierować jakieś słowa do tych, którzy harcowali na Krupówkach, co by im pan powiedział teraz?
To trochę
by się nie nadawało do publikacji, mówiąc szczerze. Ale
tak delikatnie mówiąc, to jednak proszę pamiętać o maskach, dystansie
i o tym, że jednak jest epidemia. Bo jest rzeczą oczywistą, że osoby, które na Krupówkach
pląsały sobie rączo i pojechały dopingować i mają dobrą kondycję fizyczną i mentalną,
nawet jeżeli zachorują, to zachorują relatywnie łagodnie, ale też proszę pamiętać
o tym, że ma się rodzinę i znajomych i przyjaciół trochę starszych lub bardziej chorych i te osoby dużo,
dużo bardziej ciężko i niestety mogą spowodować to,
że przedwcześnie znajdą się na wizycie
u Świętego Piotra.
Panie
profesorze, Adam Niedzielski, minister zdrowia trochę już o tym mówił, ale to jest urzędnik, to jest ekonomista, szanuję i za tą opinię
bardzo dziękuję, ale jestem ciekaw opinii profesora, medyka. Myślę sobie o tej tendencji, o której pan minister już sugerował, że ona się odwróciła.
O co tak naprawdę chodzi, z czym mamy do czynienia?
Oj, panie redaktorze, to coraz gorzej też ze mną, bo się zaczynam zgadzać z ministrem, chociaż
ekonomista, to już jest tak.. Ale
już tak przechodząc do meritum rzeczy, my cały czas - o, świetnie, to
rozumiem, że to widać, tak?
Tak, widać to, panie profesorze. Proszę to opisać, co to jest?
Świetnie. To
jest bardzo piękny wykres pokazujący, ile osób zostało generalnie
zakażonych. I
widzą państwo ładną zieloną linią pokazującą, że liczba nowozdiagnozowanych co tydzień zaczyna
sobie spadać. Ale spada sobie spada, spada i spaść
nie może do zera, czyli do samego początku, jak patrzą państwo po lewej stronie. To świadczy o tym,
że cały czas po już poluzowaniu tak zwanych obostrzeń, jednak się zakażamy. Zakażamy
się relatywnie nie
dużo i na tyle, że my jako lekarze, jako służba
zdrowia jesteśmy w stanie przyjąć tych, którzy są zakażeni i w miarę skutecznie ci prowadzić. Natomiast te czerwone i
te niebieskie strzałki pokazują, że jednak liczba nowozdiagnozowanych zaczyna powolutku wzrastać
w tym tygodniu. To jest samo przez się to jeszcze nie byłoby takie groźne, tylko
my jesteśmy w tej chwili otoczeni krajami, w których
stwierdza się ten wariant szybko mutujący, szybko rozprzestrzeniający
się, zmutowany wariant brytyjski. Czechy, Słowacja, nawet Niemcy,
które w tej chwili właściwie zamknęły kraj, łącznie z prowadzeniem godziny
policyjnej, zamknięciem stoków i nadto - my jesteśmy tylko takim
wyjątkiem w tej okolicy, że zaczynamy luzować.
To jest rozsądny wyjątek, panie profesorze? No właśnie, wyjątek na
tle.
Do tej pory był rozsądnym wyjątkiem, ponieważ no ile można siedzieć w zamknięciu. Natomiast
jeżeli ten trend, ta tendencja w górę się zacznie
utrzymywać i co gorsza zaczniemy obserwować, że jest to wariat
brytyjski, zaczyna dominować, to w tym momencie zaczynamy myśleć...
No właśnie, no właśnie.
... czyli widzimy właśnie trzeciej fali tak zwanej, ponieważ to jest niesłychanie niekorzystny
zbieg
okoliczności - koniec zimy,
czyli połowa lutego, początek marca...
Kiepska ogólna, kiepska odporność, zwykle
taką mamy w tym czasie.
Tak jest. To jest typowy czas, kiedy zaczynamy mieć grypę. W
związku z tym teraz grypy nie mamy, bo jednak większość używa maski, część duża się zaszczepiła, ale
teraz mamy COVID. W związku jeżeli ten COVID pójdzie do góry, no to wracamy
do [...]. Ostatnie tylko zdanie. Nie daj Boże, żebyśmy doszli do poziomu Czech czy
Portugalii, bo przeliczając ich liczbę zachorowań na naszą, poprzez naszą liczbę ludności, to w
tym momencie mamy nie 8 tysięcy, tak jak teraz, tylko razy 4.
Razy 4 to oznacza 32 tysiące. To już przekraczamy możliwości naszej opieki medycznej. Pocieszające jest to -
jeszcze mam jedną rzecz pocieszającą - że być może w tych województwach,
które miały duże nasilenie zakażeń, południowych,
śląskie, małopolskie, podkarpackie,
wielkopolskie nawet,
to
już duża część osób jest wychorowana, już ma odporność. Natomiast to, co my teraz obserwujemy,
to są województwa północne:
Mazowsze, kujawsko-pomorskie,
pomorskie i Mazury.