Polskie rodziny utknęły w Strefie Gazy. MSZ: nie ma warunków do ewakuacji

- Apeluję do całego świata i naszych obywateli, aby ocalili nas i dwa miliony ludzi tutaj, w Gazie - przekazuje w wiadomości do WP dr Osama Abo Zebida, były pracownik Orange, doktorant z Politechniki Łódzkiej, a obecnie mieszkaniec Gazy. To on alarmował, że w objętej bombardowaniami Strefie Gazy znajdują się Polacy. - Jest tu 28 obywateli Polski, większość to kobiety i dzieci - dodaje.

- Zniszczyli mój dom w centrum Gazy, ale udało nam się uciec w ostatnich chwilach przed całkowitym zbombardowaniem dzielnicy. Niestety, nie możemy wyjechać przez przejście w Rafah, bo izraelskie służby wyraźnie mówiły, że każdy, kto zbliży się do przejścia, zostanie zbombardowany. Trzeciego dnia wojny jechałem tam (do Rafah - red.) z rodziną i rzucano wokół nas bomby. Udało się cudem uciec z tego miejsca - relacjonuje. Nie przekroczył granicy, choć miał zgodę urzędników z Egiptu.

Trwa 21. dzień wojny Izraela z Hamasem. 7 października grupy bojowników zaatakowały miejscowości przygraniczne, zabijając prawie 1500 osób i porywając 220 zakładników. Izrael odpowiedział bombardowaniami w Strefie Gazy. Armia izraelska poinformowała o zabiciu kilku przywódców i rzeszy bojowników organizacji. Jednak giną także cywile. Ministerstwo zdrowia Palestyny podaje, że zginęło ponad 6 tys. osób.

Osama Abo Zebida odniósł się do tego z wyjątkowymi emocjami. - Tutaj, w Gazie, izraelskie samoloty dopuszczają się okrucieństw wobec ludzi, kobiet i dzieci. Bombardują wszystko, co się rusza, domy, szpitale, szkoły, kościoły. Wszystko, co dzieje się tutaj, w Gazie, jest dosłownie ludobójstwem. Zabójstwa, które mają miejsce w Gazie przez izraelskie samoloty bojowe i artylerii... Nie jesteście w stanie sobie wyobrazić, zabijają w dużej mierze dzieci i kobiety - opisuje Polak mieszkający w Gazie.

Wojna izraelsko-palestyńska. Śledź wydarzenia w naszej RELACJI NA ŻYWO

Polskie rodziny próbowały uzyskać pomoc poprzez placówkę dyplomatyczną w Ramallah oraz w Ambasadzie RP w Tel Awiwie. Po trzech tygodniach wojny polscy urzędnicy przyznają, że będzie bardzo trudno zorganizować ewakuację.

Przypomnijmy, że Strefa Gazy odgrodzona jest linią umocnień granicznych od Izraela - ten odcinek pilnowany jest przez wojsko. To tam stacjonują zmobilizowane oddziały armii Izraela, mające dokonać inwazji lądowej na Gazę. Jedynym przejściem niekontrolowanym przez Izrael jest Rafah na granicy z Egiptem. Jest zamknięte dla uciekinierów.

"Dotychczas nie zaistniały warunki pozwalające przeprowadzić ewakuację" - przekazało w odpowiedzi dla WP Ministerstwo Spraw Zagranicznych.

"Pozostajemy w kontakcie drogą oficjalną oraz roboczą zarówno z władzami Izraela, jak i Egiptu, by umożliwić naszym obywatelom opuszczenie obszaru zagrożenia. Ponadto komunikujemy się w tej kwestii na bieżąco z władzami innych państw, których obywatele znajdują się w podobnej sytuacji" - przekazali urzędnicy.

Władze izraelskie deklarują, że możliwość opuszczenia Stefy Gazy przez obywateli państw trzecich uzależniona jest od decyzji stron kontrolujących przejście w Rafah. Z uwagi na fakt, iż przejście graniczne znajduje się pod kontrolą władz Strefy Gazy z jednej strony i Egiptu z drugiej, wskazują jednocześnie na brak możliwości wpływu na decyzję o otwarciu przejścia, która mogłaby pozwolić na opuszczenie Strefy Gazy przez wskazane osoby.

MSZ potwierdza, iż "według wiedzy polskiej służby dyplomatyczno-konsularnej obecnie w Strefie Gazy przebywa ponad 20 obywateli polskich".

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski