Po Smoleńsku Rosjanie zażądali raportu ws. katastrofy CASY. "Forma testu"

Po katastrofie smoleńskiej Rosjanie mieli zażądać od polskich władz raportu ws. katastrofy CASY z 2008 roku, w której zginęła elita polskich Sił Powietrznych. Miała być to forma testu na to, na ile można wykorzystać dochodzenie w sprawie Smoleńska do innych celów.

Według Cenckiewicza "sumieniem polskiego państwa okazali się w ten sposób mało znaczący urzędnicy i funkcjonariusze"
Według Cenckiewicza "sumieniem polskiego państwa okazali się w ten sposób mało znaczący urzędnicy i funkcjonariusze"
Źródło zdjęć: © PAP | Bartłomiej Zborowski
Adam Zygiel

13.04.2023 | aktual.: 13.04.2023 22:04

Historyk Sławomir Cenckiewicz na portalu i.pl opisuje, jak 30 marca 2011 roku Rosjanie zażądali przesłania "kopii sprawozdania końcowego" z dochodzenia w sprawie katastrofy lotniczej samolotu CASA z 23 stycznia 2008 roku.

Do tej tragedii doszło w Mirosławcu. Samolot przewoził oficerów Sił Powietrznych uczestniczących w 50. Konferencji Bezpieczeństwa Lotów Lotnictwa Sił Zbrojnych RP. Podczas podchodzenia do lądowania załoga nieświadomie doprowadziła do nadmiernego przechylenia maszyny, co doprowadziło do gwałtownego zniżania z utratą kierunku i zderzenia samolotu z ziemią. Zginęły wszystkie osoby na pokładzie: 4 członków załogi i 16 pasażerów.

Dokument mógł posłużyć rosyjskiej propagandzie

Jak ocenia Cenckiewicz, "wniosek sformułowany był na tyle ogólnie, że oczywistym było, iż Rosjanie próbują pod legendą wzajemnej pomocy prawnej w sprawie 10 kwietnia 2010 r. wydobyć całość dokumentacji powypadkowej CASY (wraz z wrażliwymi załącznikami odnoszącymi się bardzo szeroko do przyczyn katastrofy i kondycji Sił Powietrznych RP)".

Cenckiewicz przekonuje, że mogła to być "forma testu, na ile Polacy są w stanie znosić rosyjskie próby inwazyjnego ingerowania w suwerenność Rzeczpospolitej i wykorzystywania śledztwa w sprawie Smoleńska do zupełnie innych celów, narażając tym samym swój państwowy interes, pozycję międzynarodową i prestiż na oczywisty szwank".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Według Cenckiewicza "Rosjanie chcieli drogą formalną pozyskać dokument, którego treść można było oficjalnie wykorzystać dla propagandowego opisu zaniedbań w Siłach Powietrznych RP, które doprowadziły zarówno do katastrofy w Mirosławcu, jak i w Smoleńsku".

Wątpliwości prawne

Jak podkreślił, Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie realizowała czynności związane z wnioskami Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, stąd też zwróciła się do Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów w Poznaniu (gdzie przechowywana była dokumentacja ws. CASY) o przesłanie "uwierzytelnionej kopii dokumentu końcowego" w sprawie katastrofy CASY, celem przekazania jej Rosjanom. "I nagle, pod koniec 2011 r., szef Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów w Poznaniu płk. pil. Mirosław Grochowski nabrał uzasadnionych wątpliwości co podstaw prawnych, na jakich Rosjanie mieliby uzyskać dostęp do raportu końcowego na temat katastrofy CASY" - opisuje Cenckiewicz.

"21 grudnia 2011 r. płk Grochowski zwrócił się więc o opinię prawną do Departamentu Prawnego MON. Płk Mariusz Tomaszewski (zastępca dyrektora Departamentu Prawnego MON) uznał jednak, że zarówno na gruncie prawa polskiego, jak i w oparciu o umowę pomiędzy Polską a Federacją Rosyjską o pomocy i stosunkach prawnych w sprawach cywilnych i karnych z 16 września 1996 r., nie ma przeciwskazań, by Rosjanie uzyskali dokument w sprawie CASY, jeśli stosują się do przepisów ustawy – "Prawo lotnicze" (art. 134 ust. 1)" - pisze Cenckiewicz.

Szef Sztabu Generalnego WP przeciwko przekazywaniu dokumentów Rosji

Jak informuje, "w efekcie fermentu", jakie spowodował płk Grochowski, sprawa stanęła w Wojskowym Sądzie Okręgowym w Poznaniu, który 14 lutego 2012 r. również stanął na stanowisku, że Rosjanie powinni otrzymać całość "Protokołu badania zdarzenia lotniczego nr 127/2008/2 – wypadku ciężkiego (katastrofy lotniczej) samolotu CASA C-295M numer 019", ale bez załączników.

Jak opisuje Cenckiewicz, szef Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów w Poznaniu nie dawał jednak za wygraną. Zwrócił się z prośbą do Służby Kontrwywiadu Wojskowego, szefa Sztabu Generalnego WP i ministra obrony o zajęcie stanowiska.

SKW nie skomentowało sprawy, natomiast szef sztabu gen. Mieczysław Cieniuch orzekł, że przekazywanie Rosjanom dokumentacji niezwiązanych z katastrofą w Smoleńsku jest "niezasadne".

"Dokumenty te nie posiadają statusu międzynarodowych, gdyż wykonano je zgodnie z polskim prawem wewnętrznym i mogą w związku z tym być zinterpretowane przez rosyjski wymiar sprawiedliwości na niekorzyść polskich obywateli wymienionych w tych dokumentach" - podkreślał Cieniuch.

W MON nie widziano przeszkód

Jak informuje historyk, szef MON Tomasz Siemoniak poprosił swój Departament Prawny o opinię. Wynikało z niej jednoznacznie, że - tu autor przytacza cytat - "nie ma przeszkód formalno-prawnych, aby udostępnić stronie rosyjskiej uwierzytelnioną kopię raportu końcowego dotyczącego wypadku lotniczego samolotu CASA".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Siemoniak, zgodnie z sugestią swoich prawników, zwrócił się dodatkowym pismem w tej sprawie do ministra spraw zagranicznych. W imieniu ministra Siemoniaka, stanowisko MON w sprawie przekazania Moskwie raportu powypadkowego CASY, przedstawiła wiceminister Beata Oczkowicz z PSL. W piśmie do ministra Sikorskiego z 9 sierpnia 2012 r. powtórzyła całą absurdalną argumentację prawników MON" - opisuje Cenckiewicz.

Sikorski ma wątpliwości. Pisze do Tuska

"Nikt nie chciał jednak podjąć ostatecznej decyzji w pojedynkę. Stąd też w dniu 19 września 2012 r. Radosław Sikorski skierował zapytanie do premiera Donalda Tuska z kopią do Tomasza Siemoniaka (pismem niejawnym)" - opisuje Cenckiewicz.

Sikorski miał podkreślić, że choć nie ma przeciwwskazań natury prawnej, by Rosjanie otrzymali raport o katastrofie CASY, to jest obawa, że dokument może zostać wykorzystany przez propagandę, w celu powiązania tragedii w Mirosławcu i Smoleńsku.

"Nieprzekazanie stronie rosyjskiej dokumentu – pisał Sikorski, cytowany w artykule – z powołaniem się na ważny interes państwa, może spowodować opóźnienie lub brak zwrotu wraku przez stronę rosyjską".

Według Cenckiewicza na wątpliwości Sikorskiego "z upoważnienia Pana Donalda Tuska" zareagował szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Tomasz Arabski. Przytacza pismo Arabskiego z 4 października 2012 r. "Jeżeli zatem pytanie Pana Ministra dotyczy przeciwskazań, które umownie nazwać można merytorycznymi, a więc odnoszących się do treści protokołu katastrofy samolotu CASA C-295M w kontekście np. możliwego zagrożenia suwerenności, bezpieczeństwa, porządku publicznego lub innych ważnych interesów, poprzez jego przekazanie Federacji Rosyjskiej, to stwierdzić należy, iż wskazanych przeciwskazań trudno się dopatrzeć w sytuacji notoryjności powszechnej informacji zawartych w protokole" - podkreślił Arabski w piśmie ujawnionym przez Cenckiewicza.

"Nie wiem, jak ostatecznie zakończył się ten ping-pong w sprawie spełnienia oczekiwań Rosjan" - zastrzegł Cenckiewicz. Według niego "podobno" na przełomie 2012/2013 r. w sprawę zaangażował się Inspektorat Poznań Służby Kontrwywiadu Wojskowego, "który kategorycznie odradzał przekazanie Rosjanom raportu w sprawie katastrofy CASY, uznając całą sprawę za niebezpieczny precedens o jednoznacznym charakterze wywiadowczym, którego skutkiem będzie wyciągnięcie informacji nigdy nie opublikowanych".

Czytaj więcej:

Wybrane dla Ciebie