Pałki i pręty były gotowe. Ktoś podpuszcza rolników na Tuska

Rządowe Centrum Bezpieczeństwa analizuje dezinformujące przekazy pojawiające się wokół rolniczych protestów na granicy z Ukrainą. Po tym, jak Donald Tusk zasugerował, że protesty mogłyby zostać ograniczone, ktoś puścił w obieg plotkę, że policja już jedzie "spałować protestujących". Część rolników w to uwierzyła i szykowała się do bitki.

Premier Donald Tusk  podczas konferencji. Zapowiedział nowy reżim organizacyjny na przejściach granicznych z Ukrainą
Premier Donald Tusk podczas konferencji. Zapowiedział nowy reżim organizacyjny na przejściach granicznych z Ukrainą
Źródło zdjęć: © East News | AA/ABACA
Tomasz Molga

- W Rządowym Centrum Bezpieczeństwa mamy grupę, która analizuje dezinformację, towarzyszącą protestom rolników na granicy. Wysyłamy raporty wraz z wnioskami do Kancelarii Premiera oraz wszystkich służb - mówi WP Piotr Błaszczyk, szef wydział polityki informacyjnej Rządowego Centrum Bezpieczeństwa.

RCB zwróciło uwagę m.in. na przekaz, który pojawił się w internecie tuż po konferencji Donalda Tuska, na który z wściekłością zareagowali rolnicy z blokady w Medyce. Ktoś puścił w obieg plotkę, że policja (w jednej wersji była to "kolumna radiowozów z Rzeszowa") już jedzie rozgonić protestujących. W odpowiedzi rolnicy opublikowali w mediach społecznościowych wpis, że nie dadzą się zastraszyć. Pokazali, iż mają przygotowane kije oraz pręty. Wezwali, aby z całej Polski przyjeżdżano wspierać blokady.

W rzeczywistości nikt nie przyjechał pałować ani w nocy, ani w piątek do końca dnia. Ekspert ds. bezpieczeństwa prof. Daniel Boćkowski z Uniwersytetu w Białymstoku ostrzegał na łamach WP, że protest rolników to idealne pole do działania dla służb rosyjskich. Grają one na skłócenie władz oraz społeczeństw Polski i Ukrainy. Jego zdaniem, należy spodziewać się prowokacji, które podsycą narrację antyukraińską, a z drugiej strony zachęcą do spacyfikowania protestujących rolników. Wówczas Polacy skoczą sobie do gardeł.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Rząd wprowadza nowy reżim na granicy. Co to oznacza?

W czwartek Donald Tusk informował: "wprowadzamy na listę infrastruktury krytycznej przejścia graniczne z Ukrainą oraz wskazane odcinki dróg i torów kolejowych". "To będzie oznaczało także innego typu reżim organizacyjny na przejściach granicznych, na drogach dojazdowych i torach" - dodał.

Piotr Błaszczyk z RCB wyjaśnia, iż Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego może wydać określone zalecenia administratorom obiektów z listy. Nie jest to równoznaczne z zakazem zgromadzeń w pobliżu. - Trudno mi ocenić, jakie będą te zalecenia, ponieważ katalog działań jak i lista obiektów infrastruktury krytycznej są informacjami niejawnymi - mówi Błaszczyk.

Podkreśla, że wobec wojny w Ukrainie na terenie naszego kraju obowiązuje podwyższony stopień alarmowy "bravo" dotyczący zagrożenia zdarzeniami o charakterze terrorystycznym.

W rozmowie z WP jeden liderów rolniczych protestów przyznał, iż spotkał się już z odmową zezwolenia na zgromadzenie. Chodziło o blokadę drogi w pobliżu portu. Zgody nie udzielono ze względu sprzeciwu wojska, uzasadnieniem były trwające ćwiczenia NATO.

Rolnicy nadal przybywają do Medyki na granicy z Ukrainą
Rolnicy nadal przybywają do Medyki na granicy z Ukrainą © Facebook | Protest Rolników

Rolnicy nie zejdą z granicy. Choćby polała się krew

Tymczasem na blokadach granicy w Medyce (woj. podkarpackie) i Zosinie (woj. lubelskie) gniew i frustracja rolników wzbiły się na nowy poziom. Protestujący analizują cytat Tuska: "będę prosił o zrozumienie wtedy, kiedy będziemy wprowadzali decyzje wynikające z wpisania przejść granicznych i niektórych odcinków drogowych na listę infrastruktury krytycznej".

- Jeśli Tusk będzie dążył do rozwiązania zgromadzeń, a takie mamy nieoficjalne przesłuchy, to ostrzegam: nie odejdziemy. Staniemy murem. Nie ustąpimy, choćby miała się polać krew - mówi WP Roman Kondrów z ruchu "Podkarpacka Oszukana Wieś", lider protestu w Medyce.

Przypomnijmy, że postulatami na rolniczych blokadach są: zatrzymanie importu produktów rolnych z Ukrainy oraz wstrzymanie zapisów uzgodnionego w Unii Europejskiej "Zielonego Ładu". Graniczne blokady przepuszczają ruch osobowy, transporty humanitarne do Ukrainy, a co jakiś czas także transporty komercyjne.

- Teraz gdy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski proponuje rządowi i prezydentowi spotkanie, trzeba się dogadać. Nie rozumiem, dlaczego Tusk umawia się na spotkanie z Zełenskim dopiero 28 marca. Czy rządzącym nie zależy na rozładowaniu konfliktu? Zbyt długo tu stoimy, żeby zejść z niczym - dodaje Kondrów.

Lider blokady relacjonuje, iż do Medyki przyjechało wiele grup osób, które "chcą gwiazdorzyć", wzywają do całkowitego zablokowania ruchu pojazdów, "różni prowokatorzy" zachęcają do wychodzenia na tory kolejowe. Zapewnił, że protest jest pod kontrolą, a uczestnicy uważają, aby nie dać się podpuścić.

"Podkarpacka Oszukana Wieś" zablokowała na portalu X (dawniej Twitter) Piotra Panasiuka, aktywistę słynącego z prorosyjskich poglądów. Panasiuk pokazał się na proteście oraz dołączył do obserwujących konta społecznościowe relacjonujące protesty. Został zbanowany i odcięto go od informacji.

Protesty planowane nawet do czerwca

W piątek przy przejściu granicznym w Zosinie doszło do spotkania liderów protestów rolniczych, czyli ludzi organizujących blokady w Całej Polsce. Po konferencji Tuska do Zosina zaczęły przyjeżdżać auta osobowe, busy oraz autokary z rolnikami z całej Polski. Pojawili się nawet związkowcy z branży górniczej. Odpalono race, uruchomiono syreny, tłum uczcił minutą ciszy Andrzeja Leppera, twórcę Samoobrony.

Liderzy protestów występując publicznie, zapewnili, że rolnicy nie zejdą z granicy. Sebastian Dziamski z ruchu Rola Wielkopolski, powiedział, że oczekuje od rządu pokazania dążenia do porozumienia z Ukrainą. Nawiązał do słów premiera, że na protestach doszło do scen kompromitujących Polskę. - To państwo samo się skompromitowało, gdy w kilka dni ujawniliśmy tu skalę przemytu, jaki trwał od dwóch lat. Całe wagony bez dokumentów! - grzmiał.

Urszula, organizatorka blokad na Warmii i Mazurach mówiła: - Nie cofniemy się. Otrzymaliście nasze postulaty, musicie zareagować. (...) sami doprowadziliście do tego, że służby nie działają, zboże rozlewa się po całym kraju! - powiedziała apelując do rządu.

Z kolejnych wypowiedzi wynika, iż rolnicy nie popierają i nie będą uczestniczyć w marszu na Warszawę (akcję organizuje działacz Sławomir Izdebski). Zamiast tego skupią się na blokadach granicy z Ukrainą. Protesty rolnicze zostały też zaplanowane na marzec. Z kolei 4 kwietnia o jednej ustalonej godzinie ma dojść do rolniczych blokad dróg w całej Unii Europejskiej.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie