Rolnicy chcą zastąpić rządowe służby. Ekspert łapie się za głowę. "Kto rządzi na granicy?"

Rolnicy zrzeszeni w izbach rolniczych wprowadzą na granicy z Ukrainą własne kontrole towarów importowanych - potwierdził w rozmowie z WP szef Krajowej Rady Izb Rolniczych. Akcja ma ukrócić patologie, których nie są w stanie wykryć służby państwowe. Eksperci od bezpieczeństwa alarmują, że rządowa administracja wycofała się i traci kontrolę nad granicą.

Protest rolników na granicy w Medyce
Protest rolników na granicy w Medyce
Źródło zdjęć: © PAP | Darek Delmanowicz
Tomasz Molga

- Piszę właśnie pismo do premiera. Nie możemy przejść do porządku nad bałaganem i nieprawidłowościami na granicy. Nawet celnicy napisali do nas, że granica jest nieszczelna. Pomożemy służbom - mówi WP Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.

Organizacja rolników (KRIR) będzie wysyłać autokary z rolnikami, którzy będą pełnić dyżury na towarowych przejściach granicznych z Ukrainą. Akcja jest planowana jako "długotrwała" i każda z regionalnych izb wydeleguje zespół ochotników do pełnienia dyżurów. Sam Szmulewicz przyznaje, że rolnicy nie mają uprawnień do kontrolowania pociągów, samochodów, sprawdzania dokumentów. Mimo to jadą "patrzeć na ręce i w razie czego ujawniać".

Rolnicy uzasadniają konieczność przeprowadzenia akcji skandalami powtarzającymi się na granicy. 12 lutego temu grupa protestujących rolników odkryła w Dorohusku wagon spleśniałej kukurydzy, a krótko potem cały pociąg z rzepakiem. Na drogowych przejściach ukraińscy kierowcy przewozili komercyjne ładunki pod pozorem pomocy humanitarnej. Rolnicy alarmowali, że to przemyt.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Prosimy was o pomoc w kręgach władzy w Warszawie, że system i obowiązujące procedury narzucone nam przez decydentów z Warszawy działają bardzo źle i nie zapewniają szczelności granicy. W naszej ocenie granica jest rozszczelniona, a cło zmarginalizowane w Krajowej Administracji Skarbowej. Od wielu lat narzucono nam nieskuteczne procedury, które uniemożliwiają rzetelną ochronę granicy" - ogłosił Związek Zawodowy Celnicy PL.

- Tu jest taki przekręt robiony na skalę europejską, że Pablo Escobar (słynny kolumbijski przemytnik narkotyków - red.) przewraca się w grobie, że można takie pieniądze zarabiać i to całkiem legalnie - komentował w WP rolnik Hubert Ojdana.

Rolnicy poczynają sobie śmielej. 20 lutego zaostrzyli akcję protestacyjną i całkowicie zaprzestali przepuszczania ciężarówek czekających na odprawę przez lubelskie i podkarpackie przejścia graniczne. W Medyce protestujący wysypali zboże z wagonów kolejowych. W miejscowości Durdy rozstawili barykadę na torach przy terminalu szerokotorowym.

Kto rządzi na granicy z Ukrainą?

Ekspert ds. bezpieczeństwa prof. Daniel Boćkowski z Uniwersytetu w Białymstoku uważa, że służby państwowe jak policja, Straż Graniczna i celnicy są zbyt wycofane, a sytuacja na granicy zmierza w stronę chaosu. - Ja tylko się domyślam, że rząd nie chce eskalować konfliktu z rolnikami. Natomiast nie wiem, co chcą osiągnąć w kolejnym kroku, jakie będzie rozwiązanie problemów. To jest już duży błąd. Służby państwowe muszą się pokazać na granicy, inaczej nie wiadomo, kto nią rządzi - komentuje prof. Daniel Boćkowski.

Ostrzega, że ten protest rolników to idealne pole do działania dla służb rosyjskich, grających na skłócenie Polski i Ukrainy. - Na protestach pojawiły się osoby ze środowisk jawnie sprzyjających Rosji. Te przedziwne osoby, zaczynają podpowiadać rolnikom, co ma być blokowane, nagłaśniają w przestrzeni informacyjnej najbardziej radykalne hasła - mówi Boćkowski.

Wśród ekspertów publikujących opinie na portalu X nie brakuje głosów, że granica Polski i Ukrainy jest przestrzenią o strategicznym znaczeniu. Nie można oddać kontroli nad nią nieokreślonej grupie protestujących.

- Granica, terminale, przejścia nie mogą być swobodnie dostępne dla przypadkowych osób. Rosyjskie służby mogą to wykorzystać na przykład do monitorowania, jaka jest skala pomocy i ruchu granicznego. Wiedzą o tym, co jest przewożone do Ukrainy i którędy powinna być zastrzeżona dla wąskiego kręgu osób - podsumowuje prof. Boćkowski.

Przypomnijmy, we wtorek, podczas protestu przy zjeździe z autostrady A1 w Gorzyczkach, doszło jednak do skandalu. Na jednym z ciągników umieszczono flagę ZSRR i postulat skierowany do Putina, aby "zrobić porządek" z Ukrainą, Brukselą oraz z polskim rządem.

Rząd prosi, aby blokady nie były uciążliwe

Tymczasem do sprawy wydarzeń na granicy odnosi się tylko minister rolnictwa Czesław Siekierski. Jak poinformował, trwają prace grupy roboczej do spraw mechanizmu licencjonowania produktów rolnych z Ukrainy. "Są na końcowym etapie i nowe zasady powinny powstać do końca marca" - przekazał Siekierski w swoich mediach społecznościowych.

W stosunku do postulatów rolników oświadczył, że chce "ograniczyć Zielony Ład do minimum", a uwagi zgłoszone przez rolników przedstawi 26 lutego podczas posiedzenia unijnej rady ministrów ds. rolnictwa. "W obliczu trwających i planowanych protestów oraz blokad, zwracamy się do wszystkich protestujących rolników o jak najmniejszą ich uciążliwość dla społeczeństwa" - napisał w liście skierowanym do protestujących.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie