Gorąco na granicy. Siostrze zakonnej zarzucono przemyt do Ukrainy
"Dawajcie tę zakonnicę. Zawracać tymi TIR-ami!" - słychać na nagraniu dokumentującym zatrzymanie dwóch TIR-ów na blokadzie przejścia granicznego w Medyce. Do tego gwizdy, okrzyki i przekleństwa. Protestujący oskarżyli siostrę zakonną. Według Caritas doszło do nieporozumienia.
15.02.2024 | aktual.: 15.02.2024 15:53
14 lutego organizatorzy blokady przejścia granicznego w Medyce kazali zawrócić dwóm ukraińskim samochodom ciężarowym. Jak wynika z relacji udostępnianych w mediach społecznościowych, doszło do awantury. Uczestnicy blokady zarzucili obecnej na miejscu siostrze zakonnej oraz przewoźnikowi transport towarów komercyjnych pod pozorem pomocy humanitarnej.
W przedstawionej przez kierowcę dokumentacji przewozowej (druk CRM) wynikało, że samochód wiezie koce i odzież używaną od Caritas Archidiecezji Krakowskiej przeznaczone dla Caritas w Drohobyczu. Na nagraniu widać, jak uczestnicy blokady otwierają naczepę, w której ukazują się skrzynie. - Były w nich części zamienne do samochodów: turbiny i alternatory oraz kable. Natomiast pomoc humanitarna zajmowała niewiele miejsca w pudłach przy samych drzwiach - relacjonuje WP uczestnik blokad na granicy.
Gniew protestujących skupił się na siostrze zakonnej, która przyjechała do Medyki, aby wyjaśnić sprawę. "To jest pomoc humanitarna? Wołaj tego księdza. To takie rzeczy robicie!" - krzyczano. Dalej: "Dawajcie tę zakonnicę. Zawracać tymi TIR-ami!" - pada. W nagraniu słychać też gwizdy i przekleństwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Awantura na granicy w Medyce. Caritas zabiera głos
Oburzenie wynika stąd, iż transporty humanitarne dla Ukrainy nie muszą czekać w kolejce wywołanej protestem. Samochody wiozące towary komercyjne stoją w długiej kolejce. Przepuszczany jest tylko jeden taki transport na godzinę. Inna sprawa, że kontrole aut przez rolników, a nawet sprawdzanie dokumentów, odbywa się przy bierności innych służb obecnych na granicy.
Z informacji, jakie WP uzyskała w Caritas Archidiecezji Krakowskiej, wynika, iż doszło do nieporozumienia. - Nie był to transport organizowany przez Caritas Archidiecezji Krakowskiej, ale przez Caritas z Drohobycza. Siostra zakonna z nagrania także nie jest pracownikiem krakowskiej Caritas. Było to przez Caritas Drohobycz praktykowane, iż jeden ze znajomych przewoźników bezpłatnie udostępniał przestrzeń ładunkową swojego auta, o ile w trakcie kursu miał miejsce. W tym wypadku do Ukrainy miało trafić 650 kg odzieży używanej oraz koce - przekazuje Wirtualnej Polsce Agnieszka Homan z Caritas Archidiecezji Krakowskiej.
Podkreśla, że do Krakowa napływają prośby z Drohobycza, aby kontynuować udzielanie pomocy rzeczowej. O pomoc dla regionu apeluje tamtejszy duchowny, ks. Igor Kozankiewicz. W sprawie zatrzymania transportu Caritas planuje opublikować oświadczenie.
- To przykra sytuacja, bo siostra później się popłakała. To ja ją poprosiłem, aby pojechała na blokadę i poprosiła panów rolników o przepuszczenie naszego transportu. Powiedziałem: jedź, powiedz, jak my żyjemy, że dla nas to ważne, może się zgodzą - relacjonuje w rozmowie z nami ks. Kozankiewicz z Caritas w Drohobyczu.
- Nie ma żadnego oszustwa. Prosimy różnych przewoźników, aby jadąc na Ukrainę, nieodpłatnie przewieźli przy okazji rzeczy zebrane dla nas w polskich parafiach. Koce rozdajemy biednym ludziom, którzy przyjeżdżają z terenów objętych wojną oraz pacjentom szpitala, który prowadzimy - dodaje.
Przypomnijmy, że po ostatnich protestach rolnicy postanowili wznowić blokady drogowych przejść w Dorohusku i Medyce. Żądają zakończenia importu zbóż i innych produktów rolnych z Ukrainy. W 2023 roku niektóre ukraińskie organizacje wspierające armię obwiniały stronę Polską o utrudnianie przewozu pomocy wojskowej np. dronów zakupionych ze zbiórek.
Z kolei protestujący Polacy alarmowali, że jako pomoc humanitarna do Ukrainy przewożone były m.in. nowe samochody marki toyota Land Cruiser z luksusowym wyposażeniem.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski