Finał skandalu z Putinem na plakacie. Rolnik z tej blokady: Czuję się jakbym dostał siekierą w łeb
- Jest mi przykro, smutno i jestem tym zniesmaczony. Przez osobę cała Polska mogła źle pomyśleć o rolnikach - powiedział Wirtualnej Polsce Łukasz Mura, organizator protestu w Gorzyczkach. To tam wybuchł skandal z plakatem i hasłem, aby Putin zrobił porządek z Ukrainą i Brukselą oraz rządzącymi.
Rolnicy wzdychają i czerwienią się z zakłopotania, po tym, jak media w całej Polsce obiegło skandaliczne zdjęcie z blokady rolniczej w Gorzyczkach (woj. śląskie). Właściciel zielonego kombajnu John Deer (tylko tyle wiedzą o nim wiedzą lokalni organizatorzy) wjechał na trasę protestu z plakatem o treści: "Putin zrób porządek z Ukrainą i z Brukselą i z naszymi rządzącymi".
"Policja i prokuratura prowadzą czynności wobec jego autora. Nie będzie zgody na takie przestępcze działania" - przekazał minister spraw wewnętrznych Marcin Kierwiński.
W rozmowie z WP do sprawy odniósł się Łukasz Mura, rolnik i organizator protestu w Gorzyczkach: - Czuję się, jakbym dostał siekierą w łeb. Bardzo dużo wysiłku kosztowało mnie przygotowanie protestu, a w Polskę poszedł niefajny przekaz. Jest mi przykro, smutno i jestem tym zniesmaczony. Nikt nie przewidywał, że zdarzy się coś takiego, ale też nie miałem możliwości, aby kontrolować plakaty z maszyn jeżdżących po pętli o długości 3,5 km - tłumaczy szef lokalnego protestu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Skandal na proteście rolników
- Nie znam tego rolnika. To mógł być przejaw jakiegoś rodzaju niezadowolenia i wyszła głupota. Jak wiemy, rząd nie reaguje na protesty, trwające już od miesiąca - odparł Mura na pytanie, o co mogło chodzić autorowi plakatu. - Proszę, aby nie oceniać protestu tysięcy rolników, przez zachowanie jednej osoby. Byłoby to niesprawiedliwe - mówi dalej Mura.
Protest w Gorzyczkach był jednym z dwustu, jakie rozpoczęły się 20 lutego. Łukasz Mura relacjonuje, że rolnicy wyjechali na węzeł autostradowy A1 około godziny 12. Godzinę później dowiedział się od policji zabezpieczającej wydarzenie, że jeden traktor został "zdjęty z protestu". Początkowo sądził, iż doszło do awarii technicznej pojazdu.
- Nieco później dowiedziałem się, że policja zdjęła baner z Putinem. Natomiast uczestnik odjechał do domu. Morał historii jest też taki, że służby reagują na kontrowersyjne plakaty z Putinem. Bardzo dobrze, ale przydałoby się też reagować na nieprawidłowości przy imporcie zboża przez granicę Polski - podsumowuje Mura.
Zdjęcie traktora i hasło obiegło rosyjskojęzyczny serwis Telegram. Kanał "Rosja Teraz" liczący 1,8 mln subskrybentów komentował z zachwytem, że polscy rolnicy wzywają Putina, aby zrobił porządek". Także kremlowscy dziennikarze-propagandyści nagłośnili sytuację z Gorzyczek.
- Przykro mi było patrzeć na prorosyjskie hasła. Chciałbym wyjaśnić, że protesty się radykalizują. Na blokadach, które są ruchem oddolnym, przybywa ludzi żądnych wrażeń, różnych pseudopatriotów. To źle wróży - komentuje dla WP Wiesław Gryn, lider ruchu "Oszukana Wieś", którego członkowie jako pierwsi, już w 2023 roku, rozpoczęli protesty.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski