Płot na granicy z Białorusią. Eksperci mówią o zabezpieczeniach. "Reżim Łukaszenki będzie nadal próbował"
Jak zapowiedział premier Mateusz Morawiecki, w najbliższych dniach ruszy budowa płotu na granicy polsko-białoruskiej. Ma stanąć wzdłuż ponad 180- kilometrowego odcinka. Według ekspertów, z którymi rozmawiała Wirtualna Polska, inicjatywa jest słuszna. - Razem z murem musimy wdrożyć cały system nowoczesnych zabezpieczeń. Jest pewne, że reżim Łukaszenki będzie nadal próbował pomagać imigrantom sforsować naszą granicę - mówią.
- W obecnej sytuacji mur jest potrzebny. Na pewno zablokuje to działania osób chętnych przekroczyć granicę w nielegalny sposób. Ale postawienie płotu to dopiero początek. Będziemy musieli postawić również drugą linię, czyli wsparcie wizyjne, które np. jest rozmieszczone na granicy słowacko-ukraińskiej. Jest tam co 10 kilometrów system interaktywnych kamer i czujników ruchu. Podobnie musi być u nas - mówi Wirtualnej Polsce gen. Dominik Tracz, były szef Straży Granicznej.
Przypomnijmy, jak zapowiedział szef MON Mariusz Błaszczak, Polska wzmocni granicę z Białorusią poprzez budowę dwóch linii płotu. W tym tygodniu będzie kontynuowana budowa dwóch linii zasieków ułożonych pierścień na pierścieniu. Według danych MON, gotowych jest już ponad 130 kilometrów ogrodzenia. Za zasiekami stanie nowy, solidny 2,5-metrowy płot.
Budowa, jak deklarował premier Mateusz Morawiecki, ma ruszyć w najbliższych dniach. Jego zdaniem jest konieczna, gdyż rządzący spodziewają się dużego naporu uchodźców. Ma też zostać podwojona – do 2 tysięcy – liczba żołnierzy skierowanych na granicę.
Zdaniem ekspertów, równolegle do budowy muru potrzebne będą specjalistyczne szkolenia, zwiększenie wykwalifikowanej kadry i wykorzystanie specjalistycznego sprzętu.
- Samo postawienie muru nie wystarczy, musimy zbudować techniczny system reagowania. Bo to, że imigranci będą go próbować sforsować, jest pewne. Jeżeli będą to robić w kilku miejscach równocześnie, wtedy Straż Graniczna będzie miała problem - uważa gen. Dominik Tracz, były szef SG.
W jego opinii ważniejsze od muru są działania operacyjne. - A więc rozpoznanie: skąd idzie grupa, w jakim kierunku, a także kto ją prowadzi. Jeśli mówimy o postawieniu muru, który ma być pilnowany przez Straż Graniczną, to zasadne jest pytanie: czy go chronimy, czy bronimy. Bo jeśli chronimy, to będą nam potrzebne zasoby ludzkie w postaci setek funkcjonariuszy straży. A te się wyczerpują, biorąc pod uwagę zaangażowanie pograniczników na lotniskach w walce z COVID-10. Jeśli bronimy, to rozstawiamy tam wojsko. Tyle że żołnierze są powołani zupełnie do czegoś innego - ocenia były szef Straży Granicznej.
W podobnym tonie wypowiada się gen. Mirosław Różański, były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych w latach 2015-2016, generał broni w stanie spoczynku, a obecnie prezes fundacji Stratpoints i doradca Szymona Hołowni.
- Jeżeli MON chce postawić płot na granicy, to niech stawia. Można do tego wynająć profesjonalną firmę, która wykona takie ogrodzenie. Nie kontestuję tego, że wojsko powinno być użyte do wsparcia ochrony granicy, taki obowiązek na Siły Zbrojne nakłada konstytucja. Można wykorzystać właściwie potencjał wojska, ale nie do stawiania płotu. W czasach Układu Warszawskiego wojsko budowało drogi i pracowało w kopalniach. Można na granicy wykorzystać systemy bezzałogowe, które kupiono dla WOT, a które mogą patrolować naszą granicę - mówi WP gen. Mirosław Różański.
187 kilometrów zagrożonego odcinka
"Najbardziej narażony na nielegalne przekroczenie granicy jest odcinek o długość 187 km. Do działań na tym odcinku zostali skierowani dodatkowi funkcjonariusze z innych oddziałów SG oraz tysiąc żołnierzy Wojska Polskiego. Do ochrony granicy Straż Graniczna wykorzystuje techniczne urządzenia obserwacyjne, dzięki czemu może natychmiast reagować na próby nielegalnego przekroczenia granicy" - czytamy w komunikacie MSWiA.
Zdaniem ekspertów, budowa płotu nie rozwiąże całkowicie problemu nielegalnych prób przekraczania granicy.
Czytaj też: Na granicy: Migranci, uchodźcy, ludzie
- Możemy odwołać się do doświadczeń innych państw. Amerykanie za ogromne pieniądze wybudowali mur na granicy z Meksykiem. Efekt? Wielu meksykańskich obywateli przedostaje się nadal dzięki przekopom albo górą. Z kolei Węgrzy zablokowali swobodne przekraczanie granicy na długim odcinku z Serbią. Wówczas ich problemy skumulowały się na odcinkach, na których tego płotu postawić się nie dało – albo ze względu na ukształtowanie terenu, albo na przejściach granicznych - mówi gen. Dominik Tracz.
Jego zdaniem w Polsce może być podobnie. - Możemy mieć zwiększone próby przekraczania granicy w pociągach, w wagonach bądź na przejściach granicznych. I możemy być pewni, że ludzie Łukaszenki nadal będą pomagać imigrantom nielegalnie przekraczać polską granicę - mówi gen. Tracz.
- Żeby mur był skuteczny i zabezpieczał przed pokonywaniem go, musi być wyposażony w systemy monitoringu, wojsko może go chronić w ramach szkolenia z obserwacji i patrolowania. Na razie dostrzegam więcej improwizacji w działaniach służb niż planowanego działania - dodaje gen. Różański.
Budowa płotu to konsekwencja ostatnich wydarzeń w Usnarzu Górnym na granicy polsko-białoruskiej, po stronie Białorusi, gdzie od kilkunastu dni koczuje grupa migrantów. Osoby te nie są wpuszczane do Polski, granicę zabezpiecza Straż Graniczna i żołnierze. Migranci koczujący po białoruskiej stronie nie chcą wracać na Białoruś. Według informacji Straży Granicznej grupa liczy obecnie 24 osoby.
Według opozycji, Straż Graniczna nie chce wpuścić ich do Polski mimo że - zgodnie z prawem polskim i międzynarodowym - złożyli wnioski o międzynarodową ochronę. Jak relacjonowali, grupie uchodźców pochodzących z Iraku i Afganistanu odmówiono m.in. dostępu do lekarza i prawników.