PiS triumfuje, a Odra dalej umiera. Burza w sieci po wspólnej konferencji
W niedzielę odbyła się wspólna konferencja polskich i niemieckich władz dotycząca katastrofy ekologicznej na Odrze. W sieci zawrzało. Poszło o słowa ministra środowiska Brandenburgii. Axel Vogel zaprzeczył, że mówił o wysokim stężeniu rtęci w Odrze.
15.08.2022 | aktual.: 15.08.2022 07:28
W piątek marszałek województwa lubuskiego Elżbieta Anna Polak poinformowała, że rozmawiała z niemieckim politykiem. Axel Vogel miał jej powiedzieć, że "stężenie rtęci w Odrze było tak wysokie, że nie można było określić skali".
Niemiecki minister na niedzielnej konferencji został zapytany o wypowiedź, o której wspomniała Polak. Axel Vogel zaprzeczył, że takie słowa padły z jego ust.
- Taka wypowiedź nie jest mi znana. Poinformowaliśmy tylko, że odczyn pH wody jest bardzo wysoki i nie możemy wyjaśnić dlaczego. To wszystko - stwierdził. Po tych słowach w sieci zawrzało.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niemiecki polityk zapytany o rtęć w Odrze. W komentarzach burza
Dziennikarz Jakub Wiech zwrócił uwagę na to, że owszem niemieckiego polityka zapytano o rtęć, ale "tłumacz przetłumaczył głośno pytanie, nie mówiąc nic o rtęci (mówił ogólnie o skażeniu wody)". Zdaniem Wiecha Axel Vogel mówił pH, a nie o rtęci.
"Tłumacz nie zapytał ministra Vogla o rtęć. Zapytał o to, czy woda była tak żrąca, że parzyła ręce. W przytoczonym fragmencie nagrania (po niemiecku) słowo 'rtęć' nawet nie pada. Czyli: dziennikarz pytał o rtęć, w tłumaczeniu rtęci nie było" - doprecyzował Jakub Wiech.
Do sprawy odniósł się sam zainteresowany. Axel Vogel napisał na Twitterze, że tłumacz zapytał go o rzekomy cytat jakoby woda z Odry miała parzyć ręce. Niemiecki minister zaznaczył, że nie pytano go o poziom rtęci. "To jest oburzające" - czytamy we wpisie.
"Polscy dziennikarze sprawdzili. Ta informacja jest wymyślona przez Elżbietę Polak. Niemiecki minister zaprzecza, o niczym takim nie informował marszałek Polak. Intencją było wywołanie poczucia powszechnego zagrożenia?" - napisał na Twitterze Maciej Wąsik, wiceminister MSWiA.
"Donald Tusk chciał dymisji?! To niech się sam Donald Tusk poda do dymisji z przewodniczenia Platformy Obywatelskiej za to, że kłamliwie straszył Polaków rtęcią w Odrze. Nie ma zgody na antypaństowe kłamstwa Tuska! Nie ma zgody na antypaństwową dezinformację i szkodzenie Polsce" - napisał poseł Solidarnej Polski Janusz Kowalski.
"W sumie już niemal wszyscy zapomnieli, że sprawca zanieczyszczenia Odry niezłapany, skutki dla rzeki nieznane, wnioski z zaniedbań niewyciągnięte, pan zachęcający dzieci do kąpieli w Odrze na stanowisku. Jest napieprzanka o to, co kto powiedział i kto kłamie. Czyli po staremu" - napisał dziennikarz WP Patryk Słowik.
"Rządowy triumf w związku z tym, że w Odrze to nie rtęć, przypomina 1:27 po wyborze Tuska i 'Polacy nic się nie stało'. To, że wciąż nie wiadomo co jest przyczyną zatrucia i nikt z góry władz nie poczuwa się do odpowiedzialności pokazuje, że PiS nie ma pomysłu na wyjście z kryzysu" - ocenił dziennikarz Jacek Nizinkiewicz.
Katastrofa ekologiczna na Odrze
Pierwsze sygnały o śniętych rybach w Odrze pojawiły się pod koniec lipca. Znaleziono je na dolnośląskim odcinku rzeki w okolicach Oławy. Na początku sierpnia Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska we Wrocławiu stwierdził, że w wodzie występuje substancja toksyczna, która jest szkodliwa dla organizmów wodnych. Wrocławski WIOŚ zawiadomił prokuraturę o przestępstwie.
W kolejnych dniach zanieczyszczenie dotarło na lubuski odcinek Odry. Polskę obiegły zdjęcia śniętych ryb wyrzucanych na brzeg. 10 sierpnia Wody Polskie informowały, że z rzeki wyłowiono pięć ton śniętych ryb, następnego dnia była to już liczba dwukrotnie większa. Mieszkańcy terenów nadodrzańskich informują też, że widzieli w rzece martwe bobry.
Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak skierował wojsko do pomocy w usuwaniu szkód. Tymczasem władze Niemiec poinformowały o wykryciu rtęci w próbkach wody z Odry. Stanowi to zagrożenie nie tylko dla zwierząt, ale również dla ludzi. Wcześniej przedstawiciele polskiego rządu zapowiedzieli, że wyniki badań próbek wody powinny być znane w ciągu tygodnia.
Do 12 sierpnia skażenie wystąpiło również na zachodniopomorskim odcinku rzeki. Tego dnia rozesłano też pierwsze alerty RCB do mieszkańców. Premier Mateusz Morawiecki zaapelował, by nie wchodzić do wody i nie kąpać się w niej.