Szef MON o zestrzeliwaniu dronów. "Tak, ale"
Władysław Kosiniak-Kamysz, szef MON, powiedział, że drony zza wschodniej granicy powinny być zestrzeliwane, jeśli będzie to zasadne. Zaznaczył jednocześnie, że o takich decyzjach decyduje Dowódca Operacyjny RSZ, a przy ich podejmowaniu należy uwzględniać wpływ działań na ludność cywilną.
Kosiniak-Kamysz zapytany we wtorek w radiu ZET, czy wojsko powinno zestrzeliwać drony nadlatujące zza wschodniej granicy, powiedział, że "tak, jeśli jest to zasadne". Na pytanie, dlaczego dotychczas tego nie stosowano, szef MON wyjaśnił, że decyzje w tej kwestii należą do Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, gen. Macieja Klisza, który działa przy jego pełnym poparciu.
- To Dowódca Operacyjny, cały system obrony powietrznej ma do podjęcia decyzję, czy zestrzelenie powoduje większe skutki dla ludności cywilnej, czy mniejsze. To jest trudna decyzja. To jest decyzja wymagająca rozeznania, umiejętności. Ja wierzę w rozeznanie umiejętności naszych żołnierzy - podkreślił szef resortu obrony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Seria potężnych eksplozji w Rosji. Moment ataku na rurociąg Przyjaźń
Szef MON o zestrzeliwaniu dronów
Zaznaczył, że aby podjąć odpowiednią decyzję należy określić, czy mamy do czynienia z "dronami uzbrojonymi, dronami wabikowymi czy dronami przemytniczymi". - To jest ta trudność i ta trudna analiza - podkreślił.
Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że trzeba pamiętać "w jakim miejscu żyjemy i co się dzieje za Polską granicą". - Są dni, gdzie lata ponad 800 dronów po stronie ukraińskiej. Takie sytuacje, jakie miały miejsce w Polsce, w czwartym roku konfliktu zbrojnego, zdarzają się w innych państwach. Każde z nich zastanawia się jak na to reagować - powiedział szef MON.
- Chcę zapewnić wszystkich tych, którzy mieszkają tuż obok granicy (...), że robimy wszystko wspólnie ze Strażą Graniczną i innymi służbami, żeby zapewnić najwyższy poziom bezpieczeństwa. Ale żyjemy w takim, a nie innym miejscu - dodał szef MON.