Wybory w Rudzie Śląskiej. Klęska PiS i Jarosława Kaczyńskiego. "Po co on to zrobił?"
Porażka PiS na Śląsku pokazuje, że nastroje w Polsce zmieniają się na niekorzyść partii rządzącej. Wyborcy formacji Jarosława Kaczyńskiego są zdemobilizowani jak nigdy. A działacze mają żal do kierownictwa. - Albo angażujemy się na sto procent, albo w ogóle - mówią.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości są rozczarowani porażką posła PiS Marka Wesołego w wyborach na prezydenta Rudy Śląskiej. Wesoły przegrał z kandydatami wspieranymi przez największe partie opozycyjne, Krzysztofem Mejerem i Michałem Pierończykiem.
Jak słyszymy, działacze partii rządzącej nie kryją pretensji do liderów własnego ugrupowania, że ci porzucili własnego (choć nieformalnego) kandydata i ani razu nie zaangażowali wyborców prawicy w Rudzie Śląskiej. - A przecież potencjał był! Wystarczyłaby jedna wizyta prezesa lub premiera, by zmobilizować ludzi. Oni nawet nie musieliby pokazywać się z Markiem, wystarczy, że spotkaliby się z wyborcami! Druga tura była na wyciągnięcie ręki, a tak to jest klęska i drwiny ze strony opozycji - żali się jeden z polityków PiS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Klęska PiS w Nowej Rudzie. Zaszkodziło poparcie Kaczyńskiego?
Żal do liderów
To były pierwsze w tym roku wybory, w których największe polityczne ugrupowania mogły na poważnie zweryfikować swój potencjał.
Wybory na Śląsku - niezwykle kluczowym politycznie regionie - zawsze przyciągały uwagę. Zgodnie ze starą zasadą: "kto wygrywa na Śląsku, ten wygrywa w Polsce".
Przypomnijmy: w 2020 roku w wyborach na prezydenta RP Andrzej Duda w drugiej turze na Śląsku zdobył 51,03 proc. głosów, zaś w Rudzie Śląskiej - 51,14 proc. Jego rywal Rafał Trzaskowski miał odpowiednio 48,97 i 48,86 proc. poparcia.
W 2019 roku PiS w wyborach do Sejmu zdobyło 43,59 proc. głosów, zaś w Rudzie Śląskiej miało poparcie na poziomie 44,26 proc. Koalicja Obywatelska zanotowała wynik dużo słabszy - odpowiednio 32,87 proc. i 27,4 proc.
Dziś PiS na Śląsku przegrywa. A dokładniej: w Rudzie Śląskiej. Mieście, gdzie w niedzielę 11 września odbyła się pierwsza tura uzupełniających wyborów prezydenckich (koniecznych ze względu na śmierć dotychczasowej prezydent Grażyny Dziedzic).
Popierany przez PiS - choć startujący z własnego komitetu - kandydat na prezydenta Rudy Śląskiej, poseł rządzącej partii Marek Wesoły, nie wejdzie nawet do drugiej tury wyborów na prezydenta miasta. Zdobył trzecie miejsce - ustępując kandydatom popieranym przez największe formacje opozycyjne.
- To klęska - mówi nieoficjalnie jeden z polityków PiS. Inny dodaje: - Gdyby prezes z premierem zaangażowali się w kampanię i chociaż raz przyjechali do Rudy Śląskiej, druga tura byłaby pewna. Przegraliśmy o włos, ale dla Marka to upokorzenie. A dla opozycji - okazja do propagandowej młócki i drwin.
Nie da się ukryć, że PiS liczyło na więcej. Wskazywały zresztą na to przedwyborcze sondaże, które dawały Wesołemu pewną drugą turę. Skończyło się tak, że poseł PiS przegrał 150 głosami. Dlatego działacze PiS mają żal, że liderzy ich partii nie pofatygowali się na Śląsk i nie zmobilizowali wyborców.
- Jestem zaskoczony - komentował wyniki tuż po zamknięciu lokali wyborczych poseł Marek Wesoły.
Dał twarz i zniknął
Faktem jest, że Wesoły na własne życzenie miał zrezygnować z partyjnego szyldu w wyborach w Rudzie Śląskiej i wystartować z własnego komitetu jako kandydat teoretycznie niezależny (o powodach pisaliśmy w Wirtualnej Polsce). Wesoły uznał, że partyjne barwy jedynie mu zaszkodzą (co nie najlepiej świadczy o PiS). A politycy tej partii kilka tygodni temu i tak w kuluarach nie kryli, że Wesoły, owszem, może wejść do drugiej tury, ale szans na zwycięstwo nie ma.
Tyle że nieoczekiwanie w sierpniu - po długiej nieobecności w mediach - w siedzibie PiS postanowił wystąpić Jarosław Kaczyński. Wyszedł na scenę i przed dziennikarzami zapewnił: - PiS popiera Marka Wesołego. Wierzymy w jego zwycięstwo.
- To było nieformalne poparcie, ale jednak było. Prezes sam dał twarz tym wyborom i zniknął. No i to był błąd, bo albo angażujemy się na 100 procent, albo w ogóle. A tak teraz ta porażka idzie na konto prezesa i całego PiS - komentuje jeden z działaczy.
Kolejny pyta retorycznie: - Po co prezes to zrobił? Pojęcia nie mam. Ale to był strzał w kolano.
Inny rozmówca: - Premierowi też się dostaje. Przecież to jego okręg wyborczy. Porażka idzie też na jego konto.
Mateusz Morawiecki faktycznie w wyborach parlamentarnych w 2019 roku reprezentował okręg 31. na Śląsku, który obejmuje m.in. właśnie Rudę Śląską. Wygrał wtedy z byłym liderem Platformy Obywatelskiej - Borysem Budką.
Ale teraz Morawiecki wybory lokalne postanowił odpuścić. Mimo że - jak podkreślają analitycy - wyborców PiS w Rudzie Śląskiej jest wystarczająco dużo, by zapewnić posłowi PiS Markowi Wesołemu wejście do drugiej tury wyborów prezydenckich.
PiS jednak mobilizację odpuściło. A spektakularna porażka posła tej partii na Śląsku osłabia morale w formacji.
- To błąd, bo mimo że wybory w Rudzie przełożenia na ogólną sytuację w kraju nie mają, to niosą jakiś tam symbol. Szkoda, nie tak to powinno wyglądać - mówi jeden z działaczy.
O fakcie, że wybory w Rudzie Śląskiej należy uznać za porażkę PiS, świadczy też to, że o ich wynikach milczy TVP. Jak piszemy w Wirtualnej Polsce, telewizja państwowa postanowiła nie informować widzów o wynikach przegranych dla partii rządzącej wyborów.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski