Poseł PiS nie chce poparcia swojej partii w wyborach prezydenckich. "Prezes i tak nie wierzy w zwycięstwo"
PiS nie udzieli oficjalnego poparcia własnemu posłowi w wyborach prezydenckich w jednym z największych miast na Śląsku. Powód? Partia rządząca nie zarejestrowała swojego komitetu wyborczego w Rudzie Śląskiej, gdzie we wrześniu odbędą się przedterminowe wybory prezydenckie.
To pierwsze w tym roku wybory, które formacja Jarosława Kaczyńskiego spisała na straty. - Po co się angażować, skoro i tak przegramy? - pyta retorycznie jeden z naszych rozmówców. Sam Marek Wesoły - poseł PiS, który kandyduje w wyborach na prezydenta miasta - sugeruje, że partyjny szyld może być dla niego problemem. Ale o zwycięstwo chce walczyć do końca.
Cała Polska w cieniu Śląska
We wrześniu oczy politycznej Polski skierowane będą na Śląsk. To tu - w ponad stutysięcznej Rudzie Śląskiej - odbędą się wybory na prezydenta. Elekcja jest skutkiem śmierci prezydent Grażyny Dziedzic, która miastem rządziła ponad dekadę.
To będą pierwsze poważne wybory przed zbliżającym się wielkimi krokami starciem o Sejm i Senat w 2023 roku. I to w kluczowym miejscu. Śląsk, jak pisaliśmy w Wirtualnej Polsce, jest jednym z najważniejszych (jeśli nie najważniejszym) regionów na politycznej mapie Polski.
To ze Śląska właśnie startował w poprzednich wyborach premier Mateusz Morawiecki. Konkretnie - z okręgu "31", obejmującego nie tylko Katowice, ale i… Rudę Śląską.
Czy szef rządu zaangażuje się w kampanię przed wyborami prezydenckimi w Rudzie Śląskiej, które odbędą się już 11 września? Niewiele na to wskazuje.
Powód? Brak decyzji o oficjalnym i bezpośrednim zaangażowaniu się partii rządzącej w kampanię własnego posła, który pretenduje do objęcia funkcji włodarza miasta po zmarłej prezydent.
- Nie mamy większych szans w Rudzie Śląskiej. Podjęliśmy decyzję o nierejestrowaniu komitetu wyborczego w imieniu PiS - mówi nam ważny polityk tej partii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z szyldem bez szans
Kandydatem niezależnym w wyborach na prezydenta miasta będzie Marek Wesoły - poseł PiS. Polityk zarejestrował Komitet Wyborczy Wyborców Marka Wesołego. Nie ma w komitecie nazwy partii, bo poseł partii Jarosława Kaczyńskiego sam postanowił zdystansować się w Rudzie Śląskiej od szyldu, z którym związany jest od lat.
- Zapowiadałem to trzy lata temu i moi partyjni koledzy doskonale o tym wiedzieli. Nie zgłaszali nigdy sprzeciwu. Dostałem bowiem wtedy SMS-y z prośbami, bym zawsze pozwalał ludziom głosować na człowieka, a nie na szyld partyjny. Moja decyzja to odpowiedź na życzenie mieszkańców - mówił poseł Wesoły katowickiej "Gazecie Wyborczej".
PiS jednak - jako formacja - również nie chciało oficjalnie, jako komitet wyborczy, angażować się w kampanię swojego polityka. Nieoficjalnie wiadomo, że formacja rządząca spisała wybory prezydenckie w Rudzie Śląskiej na straty. - Te wybory są nie do wygrania. Próbowaliśmy od lat i nic z tego nie wyszło. Szanse są marne, bo to jest plebiscyt: wszyscy przeciwko PiS-owi - mówi nam przedstawiciel partii rządzącej.
Na razie Marka Wesołego wsparł publicznie jedynie poseł PiS Jerzy Polaczek - ale jedynie we własnym imieniu. - Ma niezwykły talent rozumienia procesów gospodarczych, co w przypadku Rudy Śląskiej może się okazać fundamentalne. Marek Wesoły daje gwarancję odpowiedzialności w samorządzie - zapewniał w mediach poseł PiS.
Niepublikowane publicznie sondaże, o których słyszała Wirtualna Polska, wskazują na wygraną w Rudzie Śląskiej kandydata zjednoczonej opozycji Krzysztofa Mejera. - Nawet jeśli Mejer nie wygra w pierwszej turze z Wesołym, to pokona go w następnej - mówi nam osoba zorientowana w sytuacji. I dodaje: - To czysta arytmetyka. Marek nie jest w stanie wygrać z kandydatem pięciu innych partii. Nikt z nas by nie wygrał.
Sam Marek Wesoły oficjalnie zapewnia jednak, że wierzy w zwycięstwo. - Urodziłem się w tym mieście, mieszkam w nim i się w nim rozwijam. Prowadziłem w Rudzie Śląskiej przedsiębiorstwo, pracowałem w samorządzie, wreszcie zostałem z tego miejsca wybrany do parlamentu - wymienia poseł PiS i kandydat na prezydenta miasta.
- Moja aktywność w sferze biznesowej, samorządowej i politycznej mogłaby być dla Rudy Śląskiej wartością dodaną. Poświęciłem bardzo dużo, by wiedzieć, jak tym miastem zarządzać - dodaje polityk.
Wesoły przekonuje, że Ruda Śląska - ponad stutysięczne miasto w województwie śląskim - nie zasługuje na tak niskie pozycje w rankingach miast, jakie osiąga dotychczas. - Przekonuję do tego mieszkańców miasta, mówię im o moich koncepcjach i pomysłach - opowiada poseł PiS. Jak dodaje, będzie chciał przekonać mieszkańców do swojej kandydatury "w sposób merytoryczny, a nie polityczny".
Plebiscyt skazany na porażkę
W tej deklaracji zawiera się sedno sprawy. Marek Wesoły zdaje sobie sprawę, że sprowadzając wybory w Rudzie Śląskiej do plebiscytu: "PiS kontra reszta świata", nie ma żadnych szans na wygraną.
- Wyciągam wnioski z tego, co działo się w przeszłości. W poprzednich wyborach na prezydenta miasta startowałem jako kandydat PiS. Wtedy przegrałem w drugiej turze wyborów. Powody: zjednoczenie opozycji i twierdzenie, że "nie można wybrać na prezydenta kandydata PiS". To jest idiotyczne i irytujące, że ta polityka powoduje, iż wmawia się ludziom, że nie liczą się umiejętności, chęć służby, tylko szyld partyjny - powiedział w Polskim Radiu 24 Marek Wesoły.
Jak tłumaczy polityk: - Jestem członkiem PiS i się tego nie wstydzę. Ale moja decyzja to odpowiedź na życzenie mieszkańców. Oni mnie znają, wiedzą, kim jestem, mam przyjaciół wśród wyborców PiS, PO czy innych ugrupowań. I wiem, że oni w mieście chcą zagłosować na Marka Wesołego, a nie kandydata PiS.
Wesoły podkreśla, że w tych wyborach nie bez powodu zdecydował się startować jako kandydat niezależny. - Nie wypieram się swoich partyjnych korzeni, ale zrobiłem to po to, by łączyć ludzi. Aby mieszkańcy, którzy mają różne poglądy, nie mieli problemu z głosowaniem na człowieka, kandydata, który w służbie Rudzie Śląskiej chce oddać siebie samego, a nie swoją przynależność partyjną - powiedział polityk dziennikarzowi WP.
Kandydat na prezydenta miasta dodaje, że "nie chce dzielić mieszkańców politycznie". - Chcę prowadzić poważną rozmowę o przyszłości miasta. Nie chcę wojny i plebiscytu politycznego - podkreśla.
- Cała kampania moich przeciwników będzie się opierać o to, żeby zrobić ze mnie człowieka partii. A to oni ściągają partie do siebie i proszą o poparcie - przekonuje Wesoły.
Scenariusz rzeszowski
W Rudzie Śląskiej - co przyznają nieoficjalnie sami politycy PiS - szykuje się najprawdopodobniej powtórka z wyborów prezydenckich w Rzeszowie z 2021 roku. Wtedy popierany przez zjednoczoną opozycję radny Konrad Fijołek zdeklasował swoich rywali z PiS i Solidarnej Polski, i pewnie sięgnął po prezydenturę.
Czy tak będzie tym razem? Wszystko na to wskazuje. Opozycja postanowiła nie rezygnować ze zwycięskiej strategii i poprzeć jednomyślnie kandydata na prezydenta miasta Krzysztofa Mejera, dotychczasowego zastępcę zmarłej prezydent Grażyny Dziedzic.
- Przy takiej polaryzacji kandydat PiS nie miałby szans. Zwłaszcza na Śląsku - mówi jeden z polityków PiS.
Jednocześnie podkreśla, że zaangażowanie liderów partii politycznych w Rzeszowie wynikało z tego, że była to walka o miasto wojewódzkie. - Ruda Śląska to nie ten przypadek - słyszymy.
Czy zatem liderzy PiS - Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki - zaangażują się w kampanię swojego posła, startującego jako kandydat niezależny? Wiele wskazuje na to, że nie. Zapytaliśmy o to szefa struktur PiS Krzysztofa Sobolewskiego oraz dyrektora biura prezesa PiS Michała Moskala, ale do momentu publikacji tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski