PiS traci Podlasie. Jacek Sasin dla WP: dwoje radnych PiS sprzedało się PO za stanowiska
Dwoje radnych PiS z sejmiku podlaskiego zdradziło partię i przeszło na stronę Koalicji 15 października. Z tego powodu PiS straciło władzę na Podlasiu. - Ci państwo sprzedali się za stanowiska. Do końca tworzyli pozory, byli dogadani z Platformą - mówi Wirtualnej Polsce Jacek Sasin, przewodniczący regionalnych struktur PiS na Podlasiu.
PiS traci władzę w swoim "bastionie". Jak informowaliśmy w WP, dwóch radnych sejmiku województwa podlaskiego zdradziło partię Jarosława Kaczyńskiego i przeszło na stronę Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi. Nowy marszałek województwa z KO zgłosił dwójkę radnych z PiS - Wiesławę Burnos i Marka Malinowskiego - jako kandydatów na wicemarszałków. I to wszystko na pierwszej sesji sejmiku.
W PiS mówią wprost: to korupcja polityczna. Szef podlaskich struktur PiS Jacek Sasin nie kryje oburzenia. I opowiada nam o kulisach.
- W żadnym wypadku nie domyślaliśmy się, że dojdzie do takiej sytuacji. Ci państwo nie tylko nie sygnalizowali, że dopuszczą się takiego działania, ale w ogóle nie sygnalizowali jakichkolwiek problemów - mówi WP były wicepremier.
I relacjonuje: - Jeszcze dzisiaj, bezpośrednio przed posiedzeniem sejmiku, było spotkanie klubu radnych PiS. Wszyscy byli obecni. Łącznie z tą dwójką radnych. Wiesława Burnos i Marek Malinowski deklarowali lojalność i wspólne głosowania z klubem PiS. Mamy więc do czynienia z wyjątkowo perfidnym działaniem - mówi Sasin.
Jak twierdzi: - Do ostatniej chwili ci państwo radni tworzyli pozory, a de facto sprzedali się za stanowiska. Dostali stanowiska wicemarszałków za to, że zagłosowali przeciwko PiS-owi, czyli swojej partii. Coś absolutnie godnego potępienia.
Były wicepremier rządu PiS przyznaje: - Na posiedzeniu klubu wszyscy podkreślali, że muszą jako 15-osobowa grupa stanowić jedność. Ci radni [Burnos i Malinowski – red.] również. Wszyscy wiedzieli, że bez PiS nie da się stworzyć w sejmiku większości.
Jak mówi WP Jacek Sasin, "cały scenariusz sesji był ustalony". - Ci radni również go zaakceptowali. Ich zachowanie później było dla nas więc wielkim zaskoczeniem. Nie tylko dla mnie, ale też dla byłego marszałka, dla naszych kolegów i koleżanek radnych. Wszyscy byli zszokowani ich zachowaniem - przyznaje polityk PiS.
- Później ci radni w ogóle nie chcieli z nami rozmawiać, nie było z nimi żadnej komunikacji, na sesji odmawiali jakichkolwiek rozmów, byli też osaczani przez radnych Platformy. Na pewno wcześniej się z nimi dogadali. Nie była to z pewnością decyzja pod wpływem impulsu. To była wcześniej zaplanowana akcja - przekonuje w rozmowie z WP Jacek Sasin.
Podlaski poseł PiS Sebastian Łukaszewicz napisał na portalu X: "Oto twarze zdrajców z PiS, którzy zdradzili na rzecz koalicji 13 grudnia. Marek Malinowski i Wiesława Burnos. Osoby, które nie wyróżniły się niczym specjalnym, żadną inicjatywą w mijającej kadencji sejmiku. Tak samo będzie teraz, zostaną zmarginalizowani tylko po to, żeby mieć stanowiska".
Głos ponownie zabrał Jacek Sasin, zamieszczając zdjęcie radnych. "To oni zdradzili za stołki swoich wyborców. Wbrew ich woli oddali Podlaskie w ręce koalicji 13 grudnia. Zdrada ma krótkie nogi. Przekonają się o tym szybciej niż im się wydaje - napisał.
Marek Malinowski i Wiesława Burnos nie odebrali telefonów od dziennikarza WP.
Warto przy tym przypomnieć, że w 2018 roku PiS zdobyło władzę w Sejmiku na Śląsku, ponieważ przeciągnęło na swoją stronę radnego Koalicji Obywatelskiej Wojciecha Kałużę. Stało się to już po wyborach samorządowych. Za wsparcie PiS-u otrzymał on stanowisko wicemarszałka Sejmiku. KO mówiła wówczas o korupcji politycznej. Podobnie jak dziś PiS.
Przewrót na Podlasiu
Na przewodniczącego sejmiku nowej kadencji we wtorek został wybrany Cezary Cieślukowski z Trzeciej Drogi. Po tym wyborze niemal przesądzone było, że KO/Trzecia Droga będzie także piastować stanowisko marszałka. Tak się też stało. Łukasz Prokorym z KO został nowym marszałkiem województwa.
W 30-osobowym sejmiku województwa podlaskiego PiS ma 15 mandatów, Koalicja Obywatelska - osiem, Trzecia Droga - sześć, a KWW Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy - jeden mandat. W tajnym głosowaniu na przewodniczącego sejmiku za kandydatem Trzeciej Drogi zagłosowało 17 osób, czyli również radni wybrani z listy PiS. W drugim głosowaniu sytuacja wyglądała podobnie. Kandydata KO poparło 16 radnych, jeden głos był nieważny.
Chwilę po wyborze na marszałka Prokorym podziękował swojej partii. Ale na wicemarszałków nie zgłosił nikogo z KO czy Trzeciej Drogi. Wskazał zaś na radnych wybranych z list PiS: Wiesławę Burnos i Marka Malinowskiego. Oboje zasiadali w zarządzie województwa również w poprzedniej kadencji sejmiku, kiedy na Podlasiu rządził PiS. W tajnym głosowaniu radni wybrani z list PiS zostali wicemarszałkami w zarządzie województwa kierowanym przez marszałka z KO.
Dlaczego PiS traci swój bastion? Między innymi dlatego, że partia nie potrafiła dogadać się ze Stanisławem Derehajło z Konfederacji, który mógł przeważyć szalę na stronę PiS. Partii Jarosława Kaczyńskiego do większości brakowało właśnie jednego głosu.
Ważny polityk PiS tak relacjonował nam sytuację na Podlasiu: - Tam już jest pozamiatane, po zabawie. Dwóch radnych PiS, którzy wcześniej byli członkami zarządu województwa, zdradziło: to Wiesława Burnos i Marek Malinowski. Byli obrażeni na Artura Kosickiego, dotychczasowego marszałka, bo promował w okręgach innych kandydatów z PiS. Obrazili się i przeszli na stronę KO. Za zdradę PiS-u mają otrzymać stanowiska wicemarszałków. A Staszek Derehajło został z niczym, zakiwał się. Mógł dostać [stanowisko] wicemarszałka, nie będzie miał nic.
Utrata władzy na Podlasiu jest bardzo bolesną politycznie porażką dla formacji Jarosława Kaczyńskiego. PiS od lat notuje w regionie bardzo dobre wyniki.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl