PiS traci człowieka w sejmiku. "Kaczyński nie dotrzymał słowa"
Mazowiecki radny Marek Martynowski nie wejdzie do klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości w sejmiku. Wieloletni działacz i były senator zarzuca partii "okręgowe układy" i oskarża Jarosława Kaczyńskiego, że nie dotrzymał danego mu słowa.
Marek Martynowski, wieloletni senator, który w ostatnich wyborach samorządowych zdobył mandat radnego mazowieckiego sejmiku, przekazał, że nie zamierza wstąpić do klubu PiS i będzie "niezależnym radnym".
"Powodem są kolejne kłamstwa oraz okręgowe koterie/układy w Prawie i Sprawiedliwości. Pierwszym z nich było zapewnianie mnie w 2021 roku, że wejdę do komitetu politycznego PiS, słowa nie dotrzymał prezes Jarosław Kaczyński (i nie było to 1 kwietnia). Drugim, świeżym kłamstwem jest ułożenie listy kandydatów do sejmiku w okręgu płocko-ciechanowskim w wyborach samorządowych" - napisał Martynowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak wskazał, z list "wycięto" Łukasza Gołębiowskiego oraz Mirosława Milewskiego. Stwierdził, że sama kolejność nazwisk na liście była "wielkim błędem, bez poszanowania demokratycznych zasad" i nikt z kandydatów nie wiedział, z którego miejsca startuje.
"Zaś zrzucenie mnie z pierwszej na drugą pozycję było kłamstwem i napluciem mi w twarz. Wszyscy byli senatorowie PiSu, którzy nie dostali się w ostatnich wyborach do Senatu RP startowali z pierwszych miejsc, ja zaś, będąc do niedawna dwukrotnie szefem klubu senatorów Prawa i Sprawiedliwości, dostałem miejsce drugie" - napisał.
Przekonywał, że mogła to być "nagroda" za jego "walkę z nepotyzmem w szeregach PiS-u" (Martynowski krytykował m.in. Krzysztofa Sobolewskiego, którego żona miała np. dyrektorskie stanowisko w Orlenie) czy doprowadzenie do odrzucenia "piątki dla zwierząt".
Martynowski zbulwersowany wiadomością od Suskiego
Podkreślał, że bardziej, niż "dwójka" na liście zbulwersowała go wiadomość od szefa regionu Marka Suskiego: "2 miejsce to dowód uznania. Życzę owocnej pracy w kampanii".
"Brak demokratycznych reguł powoduje, że tworzą się lokalne koterie, układy. To może doprowadzać do nadużyć i patologii. W okręgu płockim jest to odczuwalne bardzo dotkliwie. Struktury gminne czy też powiatowe, demokratycznie, legalnie wybrane nie mają nic, lub prawie nic do powiedzenia" - przekonuje radny.
Dodał, że swoją rolę obecnie widzi jako obserwator sceny politycznej. "Będę czekał na refleksję w moim byłym obozie politycznym z nadzieją na dobre zmiany".
W sejmiku mazowieckim PiS zdobyło 21 mandatów. 20 przypadło Koalicji Obywatelskiej, 8 Trzeciej Drodze, a po 1 - Konfederacji i Lewicy.
Czytaj więcej: