"Pozamiatane". PiS traci sejmik podlaski, Jacek Sasin nie dowiózł większości
PiS traci władzę w swoim "bastionie". Dwóch radnych sejmiku województwa podlaskiego zdradziło partię Jarosława Kaczyńskiego i przeszło na stronę Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi - wynika z informacji Wirtualnej Polski. Nowy marszałek województwa z KO zgłosił dwójkę radnych z PiS jako kandydatów na wicemarszałków.
PiS traci władzę w sejmiku podlaskim. - Nie udało się przekonać Staszka Derehajło, a dwóch naszych ludzi przeszło na stronę KO i Trzeciej Drogi - twierdzi jeden z naszych rozmówców z PiS zorientowanych w sytuacji.
Na przewodniczącego sejmiku nowej kadencji we wtorek został wybrany Cezary Cieślukowski z Trzeciej Drogi. Po tym wyborze niemal przesądzone było, że KO/Trzecia Droga będzie także piastować stanowisko marszałka. Tak się też stało. Łukasz Prokorym z KO został nowym marszałkiem województwa.
W 30-osobowym sejmiku województwa podlaskiego PiS ma 15 mandatów, Koalicja Obywatelska - osiem, Trzecia Droga - sześć, a KWW Konfederacja i Bezpartyjni Samorządowcy - jeden mandat. W tajnym głosowaniu na przewodniczącego sejmiku za kandydatem Trzeciej Drogi zagłosowało 17 osób, czyli również radni wybrani z listy PiS. W drugim głosowaniu sytuacja wyglądała podobnie. Kandydata KO poparło 16 radnych, jeden głos był nieważny.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Chwilę po wyborze na marszałka Prokorym podziękował swojej partii. Ale na wicemarszałków nie zgłosił nikogo z KO czy Trzeciej Drogi. Wskazał zaś na radnych wybranych z list PiS: Wiesławę Burnos i Marka Malinowskiego. Oboje zasiadali w zarządzie województwa również w poprzedniej kadencji sejmiku, kiedy na Podlasiu rządził PiS. W tajnym głosowaniu radni wybrani z list PiS zostali wicemarszałkami w zarządzie województwa kierowanym przez marszałka z KO.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kolarski "demaskuje" KE. "Kamieniem milowym była zmiana rządu"
Dlaczego PiS traci swój bastion? Partia nie potrafiła dogadać się ze Stanisławem Derehajło z Konfederacji, który mógł przeważyć szalę na stronę PiS. Partii Jarosława Kaczyńskiego do spokojnej większości brakowało właśnie jednego głosu. A poza tym - mimo zakulisowych działań Jacka Sasina, szefa regionu podlaskiego - okazało się, że dwóch radnych z PiS przeszło na stronę koalicji 15 października.
Ważny polityk PiS relacjonuje nam sytuację na Podlasiu: - Tam już jest pozamiatane, po zabawie. Dwóch radnych PiS, którzy wcześniej byli członkami zarządu województwa, zdradziło: to Wiesława Burnos i Marek Malinowski. Byli obrażeni na Artura Kosickiego, dotychczasowego marszałka, bo promował w okręgach innych kandydatów z PiS. Obrazili się i przeszli na stronę KO. Za zdradę PiS-u mają otrzymać stanowiska wicemarszałków. A Staszek Derehajło został z niczym, zakiwał się. Mógł dostać [stanowisko] wicemarszałka, nie będzie miał nic.
Utrata władzy na Podlasiu jest bardzo bolesną porażką dla formacji Jarosława Kaczyńskiego. PiS od lat notuje w regionie bardzo dobre wyniki.
Szef podlaskich struktur PiS Jacek Sasin nie kryje oburzenia. I opowiada nam o kulisach.
- W żadnym wypadku nie domyślaliśmy się, że dojdzie do takiej sytuacji. Ci państwo nie tylko nie sygnalizowali, że dopuszczą się takiego działania, ale w ogóle nie sygnalizowali jakichkolwiek problemów - mówi WP były wicepremier.
I relacjonuje: - Jeszcze dzisiaj, bezpośrednio przed posiedzeniem sejmiku, było spotkanie klubu radnych PiS. Wszyscy byli obecni. Łącznie z tą dwójką radnych. Wiesława Burnos i Marek Malinowski deklarowali lojalność i wspólne głosowania z klubem PiS. Mamy więc do czynienia z wyjątkowo perfidnym działaniem - mówi Sasin.
Jak twierdzi: - Do ostatniej chwili ci państwo radni tworzyli pozory, a de facto sprzedali się za stanowiska. Dostali stanowiska wicemarszałków za to, że zagłosowali przeciwko PiS-owi, czyli swojej partii. Coś absolutnie godnego potępienia.
Były wicepremier rządu PiS przyznaje: - Na posiedzeniu klubu wszyscy podkreślali, że muszą jako 15-osobowa grupa stanowić jedność. Ci radni [Burnos i Malinowski – red.] również. Wszyscy wiedzieli, że bez PiS nie da się stworzyć w sejmiku większości.
Jak mówi WP Jacek Sasin, "cały scenariusz sesji był ustalony". - Ci radni również go zaakceptowali. Ich zachowanie później było dla nas więc wielkim zaskoczeniem. Nie tylko dla mnie, ale też dla byłego marszałka, dla naszych kolegów i koleżanek radnych. Wszyscy byli zszokowani ich zachowaniem - przyznaje polityk PiS.
- Później ci radni w ogóle nie chcieli z nami rozmawiać, nie było z nimi żadnej komunikacji, na sesji odmawiali jakichkolwiek rozmów, byli też osaczani przez radnych Platformy. Na pewno wcześniej się z nimi dogadali. Nie była to z pewnością decyzja pod wpływem impulsu. To była wcześniej zaplanowana akcja - przekonuje w rozmowie z WP Jacek Sasin.
Marek Malinowski i Wiesława Burnos nie odebrali telefonów od dziennikarza WP.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl