800 tysięcy euro. PiS pyta Sikorskiego, gdzie je zarobił
Na oficjalnym koncie Prawa i Sprawiedliwości na Twitterze pojawiło się pytanie o dochody Radosława Sikorskiego. Chodzi, jak podkreślono, o ponad 800 tysięcy euro, które miał zarobić poza europarlamentem. Wszystko to po wpisie Sikorskiego ws. uszkodzeń gazociągu Nord Stream.
29.09.2022 | aktual.: 29.09.2022 15:27
Opublikowane pytanie w rzeczywistości zadał Dominik Tarczyński z Prawa i Sprawiedliwości. W trakcie specjalnie zwołanej przez europosłów tej partii konferencji w Brukseli, przedstawili oni dane dotyczące zarobków europosłów. Chodzi o źródła inne, niż te związane z wypełnianiem mandatu poselskiego.
Według zestawienia, na bazie wyliczeń Transparency International EU z października 2021 roku, Sikorski miał być najlepiej zarabiającym przedstawicielem Parlamentu Europejskiego.
W dokumencie przedstawione są widełki dotyczące możliwych rocznych zarobków. W przypadku byłego szefa dyplomacji kwota oscyluje między niecałymi 600 tys. euro a ponad 800 tys euro. Rozbieżność wynika z tego, jak zaznacza sama organizacja, że dane te są przygotowywane na podstawie różnych deklaracji samych posłów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
PiS pyta, komu doradzał Sikorski
Sikorski miał deklarować, że co najmniej część przychodów pochodziła z wynagrodzenia za "doradztwo". - Dla kogo to robił Sikorski, można się domyślić, ale czego to dotyczyło? - stawiał oskarżenia Dominik Tarczyński z PiS.
Europoseł PiS chwilę później wymieniał przykłady działalności Sikorskiego, które jego zdaniem, miałyby świadczyć o sprzyjaniu polityce Kremla. - Od lat ta polityka, te wypowiedzi są prorosyjskie - puentował. Sam Sikorski nie zabrał na razie głosu w tej sprawie.
Burza po wpisie ws. Nord Stream
Atak na Radosława Sikorskiego ze strony polityków Prawa i Sprawiedliwości trwa od kilku dni. Wszystko po tym, jak były szef dyplomacji skomentował wpisem na Twitterze informację o uszkodzeniu obu nitek gazociągu Nord Stream. Dziękował tam Amerykanom, załączając zdjęcie ze zdarzenia.
Jego wpis odbił się szerokim echem także za polską granicą. Przez samych polityków PiS niemal natychmiast została określona jako wpisująca się w rosyjską narrację. Sikorskiego, według deklaracji Borysa Budki, miał też skrytykować szef Platformy Obywatelskiej, Donald Tusk.