PiS już chciało zmieniać konstytucję. Wiemy, czego można spodziewać się po planie Dudy

Od kilku lat politycy PiS średnio raz w roku zapowiadają zmianę konstytucji. Projekty z poprzednich lat pokazują, czego możemy spodziewać się teraz. Konkretnie? Więcej władzy prezydenta, mniej uprawnień opozycji i więcej Kościoła w życiu publicznym. Do tego przykręcenie śruby sędziom.

PiS już chciało zmieniać konstytucję. Wiemy, czego można spodziewać się po planie Dudy
Źródło zdjęć: © KPRM | Andrzej Hrechorowicz
Kamil Sikora

Prezydent Andrzej Duda zapowiedział dyskusję nad zmianą konstytucji. Chce, żeby Polacy wypowiedzieli się na ten temat i poszli do urn w ramach obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości. Czyli już w przyszłym roku. Politycy PiS szybko przypomnieli opinii publicznej, że to nie inicjatywa Dudy, ale Jarosława Kaczyńskiego, który o nowej konstytucji mówił już na kongresie PiS w 2016 roku.

Kolejne podejście

I nie tylko wtedy. Temat nowej konstytucji pojawiał się w polityce PiS wielokrotnie. W 2005 i 2010 roku partia złożyła kompletne projekty. W 2013 roku proponowała poprawki dotyczące referendów. Latem 2014 roku, kiedy podpisywano porozumienie z Solidarną Polską i Polską Razem, Kaczyński zapowiadał, że do wyborów w 2015 roku Zjednoczona Prawica przedstawi swój projekt konstytucji. Nic takiego się nie stało. Jednak w 2015 roku dyskusja o konstytucji wg PiS powróciła. Tym razem za sprawą artykułu Marka Borowskiego, który pisał o "demokraturze".

Rok później kolejną rundę dywagacji nad zmianami w ustawie zasadniczej rozpoczął Jarosław Kaczyński. Na kongresie PiS partii w lipcu 2016 roku zapowiedział, że zaczynają się prace nad nową konstytucją. Tłumaczył, że kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego pokazał, że dokument z 1997 roku musi zostać przebudowany. Tłumaczył, że nowa konstytucja ma "zapewnić prawa narodu, suwerenność, określić naszą relację z UE". Jednak po tej deklaracji temat ucichł, a nowe życie nadał mu dopiero Andrzej Duda swoim przemówieniem z 3 maja.

Co w nowej konstytucji?

Politycy PiS jeszcze nie ustalili wspólnej narracji i jedni mówią, że są zaskoczeni, a drudzy, że Duda wpisuje się w plany PiS. Z kolei PO alarmuje, że będzie chciało ograniczyć demokrację. W dyskusję zapewne intensywnie włączy się Kukiz '15, który od powstania nawołuje do zmiany konstytucji. Na razie trudno o jakieś konkrety dotyczące zmian w konstytucji, ale kierunek pokazują dwa projekty z poprzednich lat i wypowiedzi lidera PiS.

Obraz
© Wirtualna Polska | Izabela Procyk-Lewandowska

Według Jarosława Kaczyńskiego konstytucja powinna zaczynać się od słów "W Imię Boga Wszechmogącego". Taką deklarację złożył na Kongresie Katolików na Jasnej Górze w 2013 roku. To pokazuje, w jakim kierunku szły te projekty jeśli chodzi o sprawy światopoglądowe. Art. 4 projektu konstytucji PiS z 2010 roku zakładał, że małżeństwo to "wyłącznie związek kobiety i mężczyzny". Zapisano też "prawo do życia od poczęcia do naturalnej śmierci”. To oznaczałoby zerwanie obowiązującego kompromisu aborcyjnego z lat. 90.

Potęga prezydenta

Przez lata Prawo i Sprawiedliwość proponowało wzmocnienie urzędu prezydenta. Przy dzisiejszym układzie sceny politycznej byłoby to wbrew interesom Jarosława Kaczyńskiego, bo łatwiej mu kontrolować posłów niż Andrzeja Dudę. Poza tym Donald Tusk mógłby nabrać ochoty na powrót do kraju, bo prezydentura przestałaby być "pilnowaniem żyrandola".

W 2005 roku PiS chciało wzmocnić rolę prezydenta, m.in. dając mu prawo do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy. Do zgłoszenia kandydata na najwyższy urząd w państwie byłoby potrzebne 300 tys. podpisów, a nie 100 tys. jak dzisiaj. Proponowano też zmniejszenie liczby posłów do 360. Z kolei izba wyższa miała się składać z 30 senatorów i byłych prezydentów. Zakładano też pełne ujawnienie współpracowników komunistycznych służb (art. 28).

Projekt PiS z 2010 roku zakładał nie tylko prezydenckie dekrety, ale też nadanie głowie państwa uprawnień do rozwiązania Sejmu bez wyraźnego powodu (dzisiaj może to zrobić tylko w przypadku nieprzyjęcia budżetu). Do tego prezydent mógłby odmówić zaprzysiężenia ministra. To byłoby usankcjonowanie praktyki, którą chciał wprowadzić Lecha Kaczyński, ostro sprzeciwiając się powołaniu m.in. Radosława Sikorskiego do rządu Donalda Tuska.

Zaorać Sąd Najwyższy

Dzisiaj, kiedy nominaci PiS kontrolują Trybunał Konstytucyjny, może wrócić pomysł z 2005 roku, by wzmocnić tę instytucję kosztem Sądu Najwyższego. PiS proponowało też zmiany w Krajowej Radzie Sądownictwa, nową nazwę miał dostać też Rzecznik Praw Obywatelskich. Ale chyba najbardziej intrygującym pomysłem było w 2005 roku powołanie na 5 lat Komisji Prawdy i Sprawiedliwości. Jej celem miało być wykrycie nadużyć polityków od początków III RP.

W 2010 roku PiS chciało zlikwidować Krajową Radę Sądownictwa, zastępując ją Radą ds. Sądownictwa. To pozwoliłoby na wymianę składu tego ciała. Jednak 7 lat później politycy PiS postanowili to zrobić bez zmiany konstytucji, po prostu zmieniając ustawę o KRS. Wątpliwości co do tego ma nawet Andrzej Duda, bo w konstytucji wyraźnie zapisano, że kadencja członków KRS trwa 5 lat.

"Demokratura"

PiS chce też zwiększenia roli referendów. Oddawanie coraz większego zakresu decyzji opinii publicznej to nowy trend w Europie. Politycy organizują referenda nie dlatego, że tak bardzo zależy im na głosie społeczeństwa, ale dla własnych korzyści. David Cameron zapowiedział referendum na temat Brexitu, by wygrać wybory, a dzisiaj już nie jest premierem. Podobnie Matteo Renzi, który przegrał referendum ws. zmian w konstytucji. Zresztą przykłady mamy też na naszym podwórku: referendum zarządził Bronisław Komorowski, próbując ratować szanse na reelekcję.

Aby uznać referendum za ważne wystarczyłaby frekwencja na poziomie 30 proc., a nie jak dzisiaj 50 proc. W 2010 roku PiS próbowało też ograniczyć prawo opozycji do blokowania zmian o charakterze ustrojowym. Jak analizował w "Gazecie Wyborczej" senator Marek Borowski, konstytucja według PiS nie gwarantowała opozycji możliwości doprowadzenia do referendum w sprawie zmian w prawie.

Współpracownicy Andrzeja Dudy zapowiadają, że chcą szerokich konsultacji w sprawie referendum. Deklarują, że treść pytania, które w 2018 roku ma zostać zadane Polakom, będzie konsultowana z prawnikami, organizacjami społecznymi i z siłami politycznymi. Ale ostatecznie i tak ewentualne zmiany w konstytucji staną się zakładnikiem bieżącej walki politycznej. Referendum może stać się plebiscytem poparcia obecnej władzy lub sprzeciwu wobec niej.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (189)