W Biełgorodzie znów zgasło światło. Gubernator mówi o ukraińskim ataku
W oddalonym o 40 km od ukraińskiej granicy Biełgorodzie w Rosji, znów zgasło światło. Według gubernatora tego regionu Wiaczesława Gładkowa, to efekt ukraińskiego ataku.
Rosjanie od kilku dni ponownie atakują obiekty infrastruktury energetycznej w Ukrainie. W nocy z soboty na niedzielę doszło do kolejnego zmasowanego ataku. Rosjanie użyli ponad 500 dronów i 50 rakiet.
W niedzielę wieczorem syreny alarmowe usłyszeli mieszkańcy Biełgorodu, stolicy obwodu biełgorodzkiego w Rosji. To blisko 400-tysięczne miasto położone jest zaledwie 40 km od granicy z Ukrainą i wielokrotnie było celem ataków ukraińskich dronów.
Silna eksplozja w Biełgorodzie. Rosjanin nagrał moment ataku
Chwilę po tym, jak rozległ się alarm, miastem wstrząsnęły odgłosy wybuchów i zgasło światło.
Na razie nie ma pewności, czym Ukraina zaatakowała Biełgorod - czy były to drony czy rakiety. Nie wiadomo też, w co trafiły. Według niepotwierdzonych na razie informacji celem ataku mogła być elektrociepłownia w tym mieście lub jedna ze stacji elektroenergetycznych. Jedno jest pewne: prądu nie ma nie tylko w dużej części Biełgorodu, ale także w pobliskich miejscowościach.
Gubernator obwodu Wiaczesław Gładkow, jak podaje agencja Ria Nowosti, przyznał, że ukraiński atak spowodował "znaczne zniszczenia infrastruktury energetycznej".
To już kolejny ukraiński atak na infrastrukturę energetyczną w Biełgorodzie. Tydzień temu, 28 września, ukraińskie drony uderzyły w dwie stacje elektroenergetyczne oraz elektrociepłownię.
Źródło: TG, ria.ru, 24tv.ua