Pies pogryzł 4-latka. Właściciel uciekł, ale został złapany
Policja zatrzymała mężczyznę, którego pies pogryzł 4-latka w Ustroniu. Właściciel uciekł z miejsca zdarzenia, ale został zidentyfikowany dzięki monitoringowi. Usłyszał już zarzuty. Informacje podał dziennikzachodni.pl.
Policjanci z Cieszyna zidentyfikowali właściciela psa, który w ubiegły czwartek zaatakował 4-letniego chłopca przy Alei Legionów w Ustroniu. Mężczyzna został przesłuchany 16 lipca. W ustaleniu jego tożsamości pomogły nagrania z monitoringu oraz relacje świadków.
Mały Franek bawił się samochodzikiem w towarzystwie mamy, siostry i babci, gdy został zaatakowany przez psa na smyczy. Właściciel zwierzęcia uciekł z miejsca zdarzenia.
Sprawdź także: 11-latek bawił się z psami. Został dotkliwie pogryziony
Policja postawiła mężczyźnie zarzuty narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz spowodowania lekkiego uszczerbku na zdrowiu. - Finalnie mężczyzna usłyszał zarzuty dotyczące narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz spowodowania lekkiego uszczerbku na zdrowiu – informuje Komenda Powiatowa Policji w Cieszynie. Przestępstwa te są zagrożone karą do 3 lat więzienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wjechał rowerem wprost pod auto. Kierowca robił, co mógł
Brutalny atak psa na dziecko. Chłopiec z poważnymi obrażeniami
Pies został skierowany na obserwację weterynaryjną i potwierdzono, że był zaszczepiony przeciwko wściekliźnie. Dziecko doznało poważnych obrażeń twarzy i rozpoczęło serię bolesnych zastrzyków. Czeka je również rehabilitacja.
Kilka dni po incydencie na oddział pediatryczny w Bielsku-Białej dostarczono anonim z informacją o szczepieniu psa. Matka chłopca apelowała w internecie o dalsze działania: "To jest zbyt mało. Należy w trybie pilnym poddać psa na obserwację i wykonać mu badania. Nie wierzę, że można mieć tak nieludzkie podejście! Proszę zgłosić się na komisariat policji lub zadzwonić pod mój nr telefonu! Proszę uwierzyć! Nasze dziecko bardzo cierpi".
Źródło: WP Wiadomości, dziennikzachodni.pl