"Permisywizm społeczny" i "punitywność". Jarosława Kaczyńskiego coraz trudniej zrozumieć
Najpierw prezes PiS Jarosław Kaczyński zdiagnozował u sędziów, którzy nie opierają się reformie sądownictwa "ojkofobię". Ostatnio w publicznych przemówieniach dorzucił jeszcze trudniejsze słówka, "permisywizm społeczny" i "punitywność". O co w tym chodzi, tłumaczy językoznawca prof. Jerzy Bralczyk.
15.10.2018 | aktual.: 15.10.2018 15:16
- Ojkofobia, permisywizm społeczny, i punitywność. Te słowa nie są przeznaczone dla przeciętnego wyborcy, ale i tak robią na nim wrażenie. Brzmią jak poważna choroba zdiagnozowana u przeciwników politycznych. Im bardziej nieznana tym lepiej dla mówcy - mówi prof. Jerzy Bralczyk.
Jerzy Bralczyk, najbardziej znany polski językoznawca, ma niezwykle wyczulony słuch na nowe slogany jakimi posługują się politycy. W ostatnich tygodniach notatnik profesora zapełnił się nowymi hasłami "od polityków". Przy czym to Jarosław Kaczyński ma najczęściej zmuszać swoich słuchaczy do sięgnięcia po słownik. To duża zmiana, słynne "zdradzieckie mordy" rozumiał przecież każdy.
- Przesadne używanie sformułowań naukowych potęguje wrażenie, że wypowiadający je człowiek ma olbrzymią wiedzę. W praktyce sprowadza się to do prostszego przekazu. Polityk robi wrażenie niezwykle uprzejmego i mądrego, ale w gruncie rzeczy daje do zrozumienia, że jego rywale polityczni to zwykłe niewykształcone chamy - komentuje dalej prof. Jerzy Bralczyk.
Tłumaczymy, co prezes Kaczyński ma na myśli
Na ostatnim spotkaniu w Krakowie Jarosław Kaczyński wplótł do przemówienia rekordową liczbę trudnych słów. Tak podsumował stan samorządów po 1990 roku: - Dla uzasadnienia tego nadużycia stworzono teorię. Składał się na nią liberalizm w archaicznym wydaniu oraz permisywizm społeczny. Odwoływano się do punitywności i konstruktywizmu społecznego - grzmiał prezes PiS. - Jaki był skutek? Bardzo rozpowszechnił się taki sposób organizowania się ludzi, który miał na celu nieekwiwalentne przejmowanie dóbr i legalnie lub nie - dodał.
To przemówienie Kaczyńskiego jest tak najeżone trudnymi hasłami, że nawet językoznawcom trudno rozszyfrować co prezes PiS miał na myśli. "Permisywizm społeczny" to według słownika tendencja do zbytniej tolerancji dla odbiegających od normy zachowań społecznych. Być może Jarosław Kaczyński chciał nawiązać do "Marszu równości" w Lublinie. Z kolei "punitywność", oznacza według słownika rozpowszechnione w społeczeństwie żądanie wysokich kar i zerowej tolerancji w stosunku do przestępców i osób wykazujących dewiację społeczną. Z kolei krytykowane przez Kaczyńskiego "nieekwiwalentne przejmowanie dóbr" można łączyć ze "złodziejską reprywatyzacją" tyle, że już mądrzej nazwaną.
- Nieważne jednak, że tych słów nikt nie rozumie, ważne, że brzmią one zatrważająco. Po takich zdaniach wyborca wysnuje wniosek, że w Polsce bardzo źle się dzieje - ironizuje profesor Jerzy Bralczyk.
Ojkofobia u sędziów
Permisywizmem i punitywnością Jarosław Kaczyński przebił inne słowo, które zrobiło już zawrotną karierę w mediach - ojkofobię. "My reformujemy dziś sądownictwo. (...) ta ojkofobia, jak to się nazywa, czyli niechęć, nawet nienawiść do własnej ojczyzny, własnego narodu, to jedna z chorób, która dotknęła część sędziów i która prowadzi do nieszczęść", przekonywał Kaczyński na spotkaniu wyborczym w Olsztynie.
- Ojkofobia istnieje. W słownikach medycyny jako strach przed otoczeniem domowym, a politolodzy nadali mu dodatkowe znaczenie związane z niechęcią do rodzimych wartości. Uważam, że kontekście sporu o reformę sądownictwa i działań sędziów, szukających obrony w instytucjach Unii Europejskiej termin ten nie został trafnie użyty - komentuje Bralczyk. - Trzeba dodać, że tych różnych fobii medycyna zna tyle, że wystarczyłoby do opisania wad wszystkich naszych polityków - dodaje.
Grzegorz Schetyna i "pisowska szarańcza"
Profesor Bralczyk podkreśla, że również po drugiej strony politycznej barykady pojawił się oratorski talent. To Grzegorz Schetyna z Platformy Obywatelskiej. - Powiedziało mu się, że jego ugrupowanie będzie totalną opozycją. To sformułowanie podchwycili rządzący politycy. Nadali mu jednak inne znaczenie i dziś totalna opozycja ma ma zdecydowanie więcej negatywnych skojarzeń niż chciałby Schetyna - uważa Bralczyk. - Podobnie będzie z jego nowym cytatem o "strząsaniu pisowskiej szarańczy z drzewa". Już robi zawrotną karierę - komentuje.
Dodajmy, że prof. Bralczyk był jedynym ekspertem, którego udało nam się namówić do analizy wypowiedzi polityków. Inny z profesorów powiedział wprost: - Nie chcę zostać uznany za stronę w tym szalonym politycznym sporze. Język kampanii jest tak głupi, że nie czuję się na siłach, aby go skomentować - oświadczył.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl