Ostatnia rekonstrukcja rządu. NIK ma zastrzeżenia
Najwyższa Izba Kontroli uznała, że ostatnie zmiany w rządzie były wątpliwe formalnie i miały negatywny wpływ na przejrzystość finansów państwa - podała "Rzeczpospolita". Dokument w tej sprawie miał już zostać wysłany do Sejmu.
Ostatnia rekonstrukcja rządu miała miejsce 6 października 2020 r. Wtedy doszło do formalnego zaprzysiężenia Rady Ministrów przez prezydenta.
Poskutkowało to zmniejszeniem liczby resortów z 20 do 14, a Jarosław Kaczyński został wicepremierem.
Kwestie prawno-budżetowe
Nie było to jednak tak proste do zrealizowane w sferze prawnej. Rząd wydawał więc rozporządzenia o tworzeniu, zniesieniu lub przekształceniu resortów, a premier Mateusz Morawiecki - zmienił zakres działania poszczególnych ministrów.
Problemy zaczęły się przy rozdysponowywaniu środków finansowych. "Żeby przekształcane bądź likwidowane resorty mogły pracować w okresie przejściowym, ich szefowie zaczęli zawierać porozumienia dotyczące dysponowania tzw. częściami budżetowymi. Na przykład Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii, które przejęło dział »praca« od Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, podpisało z tym drugim dokument upoważniający je do zajmowania się tym działem do końca grudnia" - pisze Rzeszpospolita.
Podobne problemy napotkały też m.in. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi i Ministerstwo Infrastruktury.
Zobacz także: Banaś doniósł na Kaczyńskiego. Jest komentarz z obozu Ziobry
Ostatnia rekonstrukcja rządu. NIK ma zastrzeżenia
Jak donosi "Rzeczpospolita", Najwyższa Izba Kontroli uznała teraz, że tego typu praktyki były nieprzejrzyste.
"Żaden przepis prawa powszechnie obowiązującego nie przewiduje możliwości zawierania porozumień pomiędzy dysponentami części budżetowych, na mocy których możliwe byłoby powierzanie dysponowania całością lub fragmentem części budżetowych" - pisze gazeta, powołując się na pismo NIK.
Według Izby, chaos był potęgowany tym, że "pomimo ustanowienia nowych dysponentów w zakresie przywołanych wyżej części budżetowych przypisane im zadania były niekiedy realizowane przez innych, w większości dotychczasowych dysponentów w oparciu o porozumienia zawarte bez podstawy prawnej".
Dwuznaczności wokół decyzji premiera
NIK ponadto krytycznie odnosi się też do kilku rozporządzeń Mateusza Morawieckiego, zmieniających funkcjonowanie administracji. Na ich mocy dokonane zostały bowiem przeniesienia środków z budżetu z mocą wsteczną wynoszącą nawet 10 miesięcy.
"Co prawda brak vacatio legis, jak również nadawanie wstecznej mocy obowiązywania aktowi normatywnemu jest w polskim porządku prawnym dopuszczalne, to jednak w ocenie Najwyższej Izby Kontroli stosowanie tego typu praktyki powinno być ograniczane" - pisze NIK.
Centrum Informacyjne Rządu nie odniosło się do tej sprawy.
Zobacz także: NIK ma zastrzeżenia do finansów komisji ds. pedofilii
Źródło: Rzeczpospolita