Oskarżają Tomasza Grodzkiego. Jacek Dubois: To uczta hien i grabarzy
- Powiedział, że nie udało mu się uratować ojca, bo trupa mu przywieźliśmy – cytuje rzekome słowa Tomasza Grodzkiego sprzed lat mężczyzna, który oskarża profesora o przyjmowanie łapówek. - To próba egzekucji polityka, który chce uratować demokrację - zapewnia w rozmowie z WP adwokat Grodzkiego mec. Jacek Dubois.
- Sprawę bada już prokuratura
- Świadkowie twierdzą, że prof. Tomasz Grodzki przyjmował pieniądze w prywatnym gabinecie
- - Te pomówienia nie spełniają kryterium wiarygodnego dowodu - odpowiada adwokat marszałka
Marszałek Senatu Tomasz Grodzki z Platformy Obywatelskiej jest oskarżany przez byłych pacjentów i ich rodziny. Do Radia Szczecin zgłaszają się kolejne osoby, które twierdzą, że polityk (a także lekarz) przyjmował duże sumy pieniędzy. - Oddaliśmy mu w kopercie 3 tysiące złotych - mówi rozgłośni pan Michał. - Grodzki zadzwonił do szwagra, czyli brata żony i powiedział, że nie udało mu się uratować ojca, ponieważ, tak się wyraził: "Trupa mu przywieźliśmy i było za późno" - dodał.
- Jako prawnik jestem nauczony, by daną sprawę oceniać również z punktu widzenia doświadczenia życiowego - komentuje burzę wywołaną tymi doniesieniami mec. Jacek Dubois. - Zarzuty, które są komuś przypisywane, trzeba oceniać właśnie z tej perspektywy. A ta wypowiedź jest czymś absolutnie spoza słownika pana marszałka i jego estetyki. Jest to oczywiste dla każdego, kto go kiedykolwiek słyszał. Te słowa są po prostu kłamstwem - podkreślił w rozmowie z Wirtualną Polską.
Adwokat Tomasza Grodzkiego: Mamy do czynienia ze zmasowaną akcją
Dubois stwierdził, że "dziennikarze kolportujący te kłamstwa, nie próbują zadać sobie pytania, czy od takiej osoby mogło w ogóle paść podobne stwierdzenie". Uważa, że nie przedstawiono żadnego dowodu poza pomówieniem. - Z orzecznictwa dotyczącego prawa prasowego wynika, że nie wolno rozpowszechniać niewiarygodnych i niesprawdzonych pomówień. Jednym słowem jest to nieprawda i mamy do czynienia ze zmasowaną akcją będącą próbą egzekucji polityka, który chce w tej chwili uratować demokrację w Polsce i dostał dziejową misję - stwierdził.
Zdaniem adwokata, "egzekucji dokonuje się w momencie, gdy równocześnie niszczone jest niezawisłe sądownictwo, konstytucja i niezależni sędziowie". Zapewnia, że Tomasz Grodzki nie pozostanie bierny. - Wobec działań zniesławiających przystąpił do obrony swojego dobrego imienia zlecając podjęcie konkretnych działań prawnych - mówi Wirtualnej Polsce Jacek Dubois.
Sprawa robi się coraz poważniejsza. Prokuratura wszczęła śledztwo. Obejmuje ono okres, kiedy dyrektorem i ordynatorem placówki był właśnie prof. Grodzki. Dziennikarze z Pomorza twierdzą, że relacje świadków są do siebie podobne. Pacjenci przekonują, że przekazywali pieniądze, bo taki był warunek aby profesor podjął się przeprowadzenia operacji.
- To kłamstwa. Będę bronił swego dobrego imienia w każdy dopuszczalny prawem sposób - powiedział nam po niedzielnych doniesieniach sam Tomasz Grodzki.
- Te pomówienia rozprzestrzeniane w przestrzeni publicznej nie spełniają kryterium wiarygodnego dowodu - dodaje z kolei Jacek Dubois. - To uczta hien i grabarzy, a nie praca dziennikarska. Od poniedziałku podejmiemy bardzo zdecydowane kroki prawne wobec osób, które stawiają tego typu zarzuty - zdradził Wirtualnej Polsce.
Przypomnijmy, że w rozmowach z mediami już kilkanaście osób relacjonowało zdarzenia, w których Tomasz Grodzki miał przyjmować pieniądze. Jako pierwsza wspomniała o tym prof. Agnieszka Popiela z Katedry Botaniki i Ochrony Przyrody Uniwersytetu Szczecińskiego. Jak twierdziła, kiedy 21 lat temu jej mama umierała, prof. Tomasz Grodzki domagał się 500 dolarów za przeprowadzenie operacji.
Tomasz Grodzki z Platformy Obywatelskiej w niedzielę o godz. 20 ma wygłosić orędzie. Nie jest do końca jasne, jakie tematy zamierza poruszyć.