Opozycja utworzy wspólne listy? "To mogłaby być przeciwwaga i poważne zagrożenie dla PiS"
• Grzegorz Schetyna nie wyklucza powstania wspólnych list opozycji w wyborach do parlamentu
• Gdyby to się udało, to byłoby to poważne zagrożenie dla PiS - mówi WP dr Anna Materska-Sosnowska
• Każdy, kto próbuje łączyć, jest później doceniany, a co ważniejsze nagradzany przez wyborców - przekonuje dr Piotr Borowiec
• Eksperci bardzo ostrożnie podchodzą jednak do tej inicjatywy i uważają, że opozycję czeka karkołomne zadanie
• Gra tak naprawdę toczy się o miano lidera i rząd dusz opozycji - dodaje dr Borowiec
09.05.2016 | aktual.: 09.05.2016 19:33
Od 14 stycznia 2016 roku PiS pozostaje nieprzerwanie liderem sondaży. Jeżeli przeanalizujemy poparcie dla partii Jarosława Kaczyńskiego, to ma ona stabilną przewagę nad opozycją, w niektórych momentach wręcz ją dystansując. Duży wpływ na taki obrót spraw ma realizowanie przez rząd obietnic wyborczych oraz problemy podzielonej opozycji, która jest rozdrobniona na dwie partie o podobnym programie i cierpi na brak wyrazistego lidera.
Przedłużające się problemy skłoniły skupione wokół opozycji partie do szukania szerokiego frontu porozumienia. - Z państwem PiS zwyciężyć może tylko zintegrowana i wspólnie idąca opozycja. Nie wykluczam wspólnej listy w wyborach do parlamentu. Rozmawiamy o tym w bardzo otwarty sposób, mimo różnic, które nas dzielą - przyznał w "Faktach po Faktach" przewodniczący PO Grzegorz Schetyna. Jego słowa wywołały falę spekulacji na temat tego, czy zjednoczona wokół PiS prawica doczeka się w końcu politycznej przeciwwagi i rywala z prawdziwego zdarzenia.
Zagrożenie dla PiS czy dla samej opozycji?
Historia pokazuje, że szeroka koalicja może, ale nie musi być kluczem do sukcesu. Najlepszym tego przykładem są dwa skrajne przypadki z ostatnich wyborów. Pierwszym z nich jest blok Zjednoczonej Prawicy (Prawo i Sprawiedliwość, Solidarna Polska, a także Polska Razem), który pod kierownictwem PiS zdobył po raz pierwszy w historii samodzielną większość w polskim Sejmie. Drugim przykładem projekt Zjednoczonej Lewicy (Sojusz Lewicy Demokratycznej, Twój Ruch, Polska Partia Socjalistyczna, Unia Pracy i Partia Zieloni), który skończył się spektakularną klapą i sprawił, że po raz pierwszy od 1989 roku w parlamencie zabrakło lewicy.
Czy ewentualne wystawienie wspólnych list przez opozycję byłoby zatem stworzeniem realnego zagrożenia i przeciwwagi dla PiS czy może jednak preludium do spektakularnej klęski?
- W polskiej ordynacji wyborczej promowane są duże partie i organizacje polityczne. Patrząc od technicznej strony, zjednoczenie się opozycji mogłoby być skuteczne. PiS zagospodarował prawą stronę polskiej sceny politycznej, dlatego musi powstać jakaś zdecydowana przeciwwaga. W ostatnich wyborach widać było skutki tego, że opozycja startowała z oddzielnych list - analizuje w rozmowie z WP politolog Uniwersytetu Warszawskiego dr Anna Materska-Sosnowska.
Nasza rozmówczyni zaznacza jednak, że ciężko jest wyrokować powstanie tak szerokiej koalicji w momencie, gdy do kolejnych wyborów parlamentarnych zostały jeszcze ponad 3 lata, a sytuacja jest bardzo dynamiczna. - Słowa Grzegorza Schetyny były raczej próbą szukania płaszczyzny porozumienia dla wspólnego obozu, niż rzeczywiście zapowiedzią powstania wspólnych list wyborczych - ocenia.
Zdaniem dr Materskiej-Sosnowskiej takie przedsięwzięcia, jak jednoczenie opozycji, zawsze wymagają czasu. - Wśród tych ugrupowań mamy dość duże rozbieżności ideowe. Opozycja nie kształtuje się z dnia na dzień. Do tego potrzeba czasu. Obecnie obserwujemy jeden z etapów i pomysłów na takie działania. Gdyby jednak udało się stworzyć szeroką koalicję, to z pewnością byłaby ona dużym zagrożeniem dla PiS - dodaje ekspert UW.
Z kolei w opinii dr Piotra Borowca, politologa Uniwersytetu Jagiellońskiego, powodzenie inicjatywy zjednoczonej opozycji zależy paradoksalnie w dużej mierze od kolejnych kroków PiS.
- Jeżeli działania partii Jarosława Kaczyńskiego będą ze sobą niosły korzyści dla dużej części społeczeństwa, to nawet bardzo szerokie porozumienie opozycji może nie pomóc w uzyskaniu większego poparcia. Jeśli jednak PiS będzie popełniał duże błędy, a opozycja wykaże inicjatywę, to takie zjednoczenie może jej dać spore poparcie - przekonuje ekspert.
Nasz rozmówca, podobnie jak dr Materska-Sosnowska, podziela jednak opinię, że opozycji będzie bardzo ciężko wystawić wspólną listę w najbliższych wyborach parlamentarnych. - Ze względu na różnice interesów jest to bardzo karkołomne zadanie. Nie chodzi tu tylko o konflikt interesów liderów, ale przede wszystkim szeregowych członków partii, którzy liczą na dobre miejsca na listach wyborczych i mandaty w parlamencie - analizuje politolog UJ.
Walka o rząd dusz
Zdaniem dr Borowca pojawienie się w przestrzeni publicznej hasła zjednoczonej opozycji jest częściowo podyktowane mobilizowaniem elektoratu, ale przede wszystkim częścią walki o miano lidera opozycji.
- Każdy, kto próbuje łączyć, jest później doceniany, a co ważniejsze nagradzany przez wyborców. Na obecnym etapie hasła przeciw PiS są elementem gry pomiędzy czołowymi politykami poszczególnych ugrupowań opozycji. Oni do wyborów muszą wskazać nowego lidera, a walka, którą będziemy obserwowali w najbliższym czasie będzie wyniszczająca. Gra toczy się o rząd dusz po stronie opozycji - komentuje dr Borowiec.
W podobnym tonie wypowiada się dr Materska-Sosnowska. - Na razie całe porozumienie opozycji opiera się na oporze przeciwko PiS. Dlatego jest to raczej wyraz sprzeciwu wobec polityki prowadzonej przez Jarosława Kaczyńskiego, niż tworzenie konkretnych, wspólnych struktur i inicjatyw - przekonuje.
Bilans zysków i strat
Dużą niewiadomą jest również skład ewentualnej koalicji. Najłatwiej wyobrazić sobie porozumienie PO z .Nowoczesną, które mają zbliżony elektorat oraz poglądy. Takie działanie byłoby jednak obciążone pewnym ryzykiem, gdyż ugrupowanie Ryszarda Petru zapewniało w wyborach, że jest "powiewem świeżości" na polskiej scenie politycznej. Koalicja ze "zgraną" i obciążoną brzemieniem porażki PO mogłaby zostać negatywnie odebrana przez wyborców tej partii.
W opinii dr Piotra Borowca ciężko również sobie wyobrazić wspólne listy PO i .Nowoczesnej z lewicą czy PSL. - Wydaje się, że lewica po ostatnich porażkach w wyborach nie jest zbyt atrakcyjnym koalicjantem. Natomiast sytuacja PSL jest obecnie tragiczna i może się okazać, że do wyborów ta partia zostanie wyeliminowana ze sceny politycznej przez oddolne działania PiS - ocenia ekspert.
Politolog Uniwersytetu Jagiellońskiego nie wyklucza jednak, że w najbliższym czasie pojawią się kolejne propozycje, w których będzie mowa o jednoczeniu opozycji. - One z jednej strony będą integrowały to środowisko, a z drugiej będą miały jednak na celu wyprzedzenie konkurenta i pokazanie, że to "my" nadajemy ton opozycji. Jeszcze raz powtórzę, że próba budowania jedności tego obozu jest głównie częścią walk o przywództwo - kończy dr Borowiec.