Zginął wiceszef Hamasu. Był celem ataku w Bejrucie
Saleh al-Arouri, numer 2 Hamasu, zginął w Libanie. Mężczyzna był celem ataku, do którego doszło we wtorek. "Wróg zapłaci wysoką cenę za tę tchórzliwą zbrodnię i wszystkie zbrodnie popełnione przeciwko naszemu narodowi" - czytamy w oświadczeniu palestyńskich terrorystów.
We wtorek wieczorem na przedmieściach Bejrutu doszło do potężnej eksplozji. Libańska agencja prasowa poinformowała, że w wyniku wybuchu sześć osób zginęło, a 11 zostało rannych. Według doniesień ranni zostali ewakuowani do szpitala. Eksplozja miała miejsce w pobliżu biura Hamasu. Uderzenie najprawdopodobniej zostało przeprowadzone przy pomocy drona.
Arouri był zastępcą szefa biura politycznego organizacji. Jest jednym z założycieli wojskowego skrzydła Hamasu i był odpowiedzialny za operacje Hamasu w Judei oraz zbieranie funduszy dla Hamasu. USA umieściły go liście terrorystów w 2015 roku.
Likwidacja Arouriego jest najbardziej znaczącym ciosem dla organizacji od początku wojny i w ciągu ostatniej dekady.
Głos w sprawie ataku zabrał już także Hamas, który potwierdził śmierć swojego przywódcy.
"Z wielką dumą opłakujemy męczennika, mudżahedina, wielkiego dowódcę Saleha Al-Arouriego i jego towarzyszy, męczenników. Potwierdzamy, że polityka zabójstw uczyni nas tylko silniejszymi i bardziej oddanymi naszej drodze, dopóki nie zmieciemy okupacji z całej Palestyny. Wróg zapłaci wysoką cenę za tę tchórzliwą zbrodnię i wszystkie zbrodnie popełnione przeciwko naszemu narodowi" - czytamy w opublikowanym komunikacie.
Śmierć al-Arouriego skomentował także szef biura politycznego Hamasu. - Ruch, który oferuje swoich przywódców i założycieli jako męczenników za godność naszego ludu i narodu, nigdy nie zostanie pokonany. Te ataki tylko wzmacniają jego siłę, odporność i niezachwianą determinację. Taka jest historia ruchu oporu: po zabójstwie swoich przywódców staje się on jeszcze silniejszy i bardziej zdeterminowany - stwierdził Ismail Hanieh oskarżając o zabójstwo Izrael.
Izrael nie bierze odpowiedzialności za atak. Nikt z przedstawicieli izraelskiego rządu oficjalnie nie skomentował przyczyn wybuchu w sąsiednim Libanie.