PolitykaNowoczesna każe płacić za miejsca na listach wyborczych. "To haracz!"

Nowoczesna każe płacić za miejsca na listach wyborczych. "To haracz!"

Nowoczesna każe płacić za miejsca na listach wyborczych. "To haracz!"
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell
03.09.2018 10:13, aktualizacja: 03.09.2018 10:40

Zarząd Nowoczesnej podjął decyzję o obciążeniu specjalną opłatą kandydatów wystawionych przez partię na listach wyborczych. Jej wysokość waha się od 100 zł do 3 tys. zł. Część członków ugrupowania nie kryje oburzenia decyzją kierownictwa.

O decyzji władz partii w specjalnym piśmie poinformował sekretarz generalny Nowoczesnej Adam Szłapka. Onet.pl dotarł do dokładnej "wyceny" poszczególnych miejsc na liście.

"Wysokość dodatkowej, jednorazowej składki dla osób startujących do sejmiku wynosi: 1- 3000,00 zł 2 - 1000,00 zł 3 - 200,00 zł, miejsce ostatnie - 200,00 zł. Do rad miasta w miastach od 100 000 - 400 000 mieszkańców: 1- 1500,00 zł 2 - 500,00 zł 3 - 100,00 zł, miejsce ostatnie - 200,00 zł. Do rad miasta w miastach od 40 000 - 100 000 mieszkańców 1- 1000,00 zł 2 - 300,00 zł 3 - 100,00 zł, miejsce ostatnie - 100,00 zł. Do rad miasta w miastach od 20 000 - 40 000 mieszkańców 1- 500,00 zł 2 - 200,00 zł 3 - 100,00 zł, miejsce ostatnie - 100,00 zł. Do rad powiatów 1- 500,00 zł 2 - 200,00 zł 3 - 100,00 zł, miejsce ostatnie - 100,00 zł, do rad gmin i rad miejskich w gminach (okręgi jednomandatowe) 1- 200,00 zł” - czytamy w komunikacie.

Doniesienia portalu potwierdziła przewodnicząca partii Katarzyna Lubnauer. Szefowa Nowoczesnej zaznacza jednak, że składki mają charakter dobrowolny.

- Jak wiadomo, nie mamy subwencji, utrzymujemy się z wpłat działaczy, w związku z tym uznaliśmy, że ładnym gestem byłoby wpłacenie tych pieniędzy. Ale nigdy nie wymusiliśmy na nikim opłaty, jeżeli sytuacja mu na to nie pozwala - wyjaśnia.

Zobacz także: Adam Bielan: Rafał Trzaskowski zabrał się do pracy dopiero pod wpływem Patryka Jakiego

Informacje zawarte w liście przeczą słowom przewodniczącej N. Oprócz obowiązkowej składki, na konto partii ma być przelewane również 5 proc. podstawowej diety, którą uzyskają radni Nowoczesnej. Członkowie ugrupowania nie kryją niezadowolenia z decyzji kierownictwa, podkreślając, że uderzy ona w szeregowych działaczy, zwłaszcza w tych uboższych. Jeden z przedstawicieli ugrupowania nazwał opłatę "haraczem".

Jak tłumaczy Adam Szłapka, decyzja podyktowana jest kiepskim stanem finansów partii, który wynika z nieudzielenia jej subwencji wyborczej. Brak przyznania funduszy Nowoczesnej jest następstwem odrzucenia sprawozdania finansowego partii przez PKW w 2015 roku.

Na działanie Nowoczesnej nie ma zamiaru "zrzucać się" jej samorządowy koalicjant, czyli Platforma Obywatelska, której politycy będą kandydować z tej samej listy, co ci z partii Katarzyny Lubnauer.

- Nic o tym nie wiemy, przyjrzymy się temu, aczkolwiek to jest wewnętrzna sprawa Nowoczesnej. Nasi kandydaci nie muszą dodatkowo płacić na partię. Płacą na komitet wyborczy - twierdzi rzecznik PO Jan Grabiec.

Obowiązkowe wpłaty za miejsce na liście wyborczej nie są jednak w Nowoczesnej niczym nowym. Przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku ówczesny szef partii Ryszard Petru nakazał kandydatom startującym z "jedynek” do Sejmu przelanie 30 tysięcy złotych. Pieniądze zasiliły fundusze na ogólnopolską kampanię.

Źródło: onet.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (22)
Zobacz także