PolitykaNowoczesna każe płacić za miejsca na listach wyborczych. "To haracz!"

Nowoczesna każe płacić za miejsca na listach wyborczych. "To haracz!"

Zarząd Nowoczesnej podjął decyzję o obciążeniu specjalną opłatą kandydatów wystawionych przez partię na listach wyborczych. Jej wysokość waha się od 100 zł do 3 tys. zł. Część członków ugrupowania nie kryje oburzenia decyzją kierownictwa.

Nowoczesna każe płacić za miejsca na listach wyborczych. "To haracz!"
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

O decyzji władz partii w specjalnym piśmie poinformował sekretarz generalny Nowoczesnej Adam Szłapka. Onet.pl dotarł do dokładnej "wyceny" poszczególnych miejsc na liście.

"Wysokość dodatkowej, jednorazowej składki dla osób startujących do sejmiku wynosi: 1- 3000,00 zł 2 - 1000,00 zł 3 - 200,00 zł, miejsce ostatnie - 200,00 zł. Do rad miasta w miastach od 100 000 - 400 000 mieszkańców: 1- 1500,00 zł 2 - 500,00 zł 3 - 100,00 zł, miejsce ostatnie - 200,00 zł. Do rad miasta w miastach od 40 000 - 100 000 mieszkańców 1- 1000,00 zł 2 - 300,00 zł 3 - 100,00 zł, miejsce ostatnie - 100,00 zł. Do rad miasta w miastach od 20 000 - 40 000 mieszkańców 1- 500,00 zł 2 - 200,00 zł 3 - 100,00 zł, miejsce ostatnie - 100,00 zł. Do rad powiatów 1- 500,00 zł 2 - 200,00 zł 3 - 100,00 zł, miejsce ostatnie - 100,00 zł, do rad gmin i rad miejskich w gminach (okręgi jednomandatowe) 1- 200,00 zł” - czytamy w komunikacie.

Doniesienia portalu potwierdziła przewodnicząca partii Katarzyna Lubnauer. Szefowa Nowoczesnej zaznacza jednak, że składki mają charakter dobrowolny.

- Jak wiadomo, nie mamy subwencji, utrzymujemy się z wpłat działaczy, w związku z tym uznaliśmy, że ładnym gestem byłoby wpłacenie tych pieniędzy. Ale nigdy nie wymusiliśmy na nikim opłaty, jeżeli sytuacja mu na to nie pozwala - wyjaśnia.

Zobacz także: Adam Bielan: Rafał Trzaskowski zabrał się do pracy dopiero pod wpływem Patryka Jakiego

Informacje zawarte w liście przeczą słowom przewodniczącej N. Oprócz obowiązkowej składki, na konto partii ma być przelewane również 5 proc. podstawowej diety, którą uzyskają radni Nowoczesnej. Członkowie ugrupowania nie kryją niezadowolenia z decyzji kierownictwa, podkreślając, że uderzy ona w szeregowych działaczy, zwłaszcza w tych uboższych. Jeden z przedstawicieli ugrupowania nazwał opłatę "haraczem".

Jak tłumaczy Adam Szłapka, decyzja podyktowana jest kiepskim stanem finansów partii, który wynika z nieudzielenia jej subwencji wyborczej. Brak przyznania funduszy Nowoczesnej jest następstwem odrzucenia sprawozdania finansowego partii przez PKW w 2015 roku.

Na działanie Nowoczesnej nie ma zamiaru "zrzucać się" jej samorządowy koalicjant, czyli Platforma Obywatelska, której politycy będą kandydować z tej samej listy, co ci z partii Katarzyny Lubnauer.

- Nic o tym nie wiemy, przyjrzymy się temu, aczkolwiek to jest wewnętrzna sprawa Nowoczesnej. Nasi kandydaci nie muszą dodatkowo płacić na partię. Płacą na komitet wyborczy - twierdzi rzecznik PO Jan Grabiec.

Obowiązkowe wpłaty za miejsce na liście wyborczej nie są jednak w Nowoczesnej niczym nowym. Przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku ówczesny szef partii Ryszard Petru nakazał kandydatom startującym z "jedynek” do Sejmu przelanie 30 tysięcy złotych. Pieniądze zasiliły fundusze na ogólnopolską kampanię.

Źródło: onet.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (22)