Nowa taktyka Ukraińców. Ataki od razu wywołały reakcję USA

Od początku ukraińskich ataków na rafinerie produkcja paliwa w Rosji spadła o 4,6 mln ton ropy. Ceny na stacjach wzrosły o 12 proc., a kolejne podwyżki mają nastąpić w tym miesiącu. Jakie skutki dla frontu będzie miała długotrwała ofensywa przeciwko rosyjskim rafineriom?

 Nowa taktyka Ukraińców się sprawdza? Rosja boleśnie odczuwa ataki na rafinerie
Nowa taktyka Ukraińców się sprawdza? Rosja boleśnie odczuwa ataki na rafinerie
Źródło zdjęć: © East News | RONALDO SCHEMIDT

20.04.2024 | aktual.: 20.04.2024 16:33

Dzięki regularnym uderzeniom na rosyjski przemysł naftowy Rosja z trzeciego największego producenta i eksportera paliw staje się powoli importerem. Od końca lutego zaatakowanych zostało ponad 15 rosyjskich rafinerii i kilka składów ropy. Spowodowało to ponad 10-proc. spadek produkcji benzyny i niemal 4-proc. ropy naftowej.

Na rosyjskich stacjach benzynowych ceny wzrosły w ciągu trzech tygodni średnio o 12 proc. Rosyjskie media twierdzą, że w najbliższych tygodniach można się spodziewać kolejnych wzrostów cen, a jeśli ataki utrzymają się, to rynek cywilny może bardzo mocno odczuć braki. Co innego jednak front - ten ma priorytet w dostawach paliw. Ataki na rafinerie nie będą miały więc bezpośredniego wpływu na operacje w Ukrainie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Inną kwestią jest wpływ na finanse Rosji, morale społeczeństwa i sytuację międzynarodową. Dla Kremla przemysł wydobywczy i przetwórstwo paliw kopalnych stanowi największe źródło dochodu. To aż 60 proc. całości eksportu.

Chcąc uniknąć niedoborów i zapobiec skokom cen na rynku krajowym, Kreml wprowadził 1 marca sześciomiesięczny zakaz eksportu benzyny. Jednocześnie ceny benzyny w samej Rosji wzrosły.

Niepokój w USA i krytyka Kijowa

Podobnie jest na rynkach międzynarodowych, gdzie od początku roku widać wzrost cen średnio o prawie 13 proc. Wywołało to zaniepokojenie głównie w Stanach Zjednoczonych, gdzie rosnące ceny paliw mogą wywrzeć negatywny wpływ na wyniki jesiennych wyborów. Dlatego politycy w Waszyngtonie gremialnie potępili Ukraińców za ataki na cele w głębi Rosji.

Sekretarz obrony USA Lloyd Austin, jak przekazał Bloomberg, ostrzegł, że niedawne ukraińskie ataki mogą wywołać "efekt domina" na światowym rynku energii.

- Ukrainie lepiej przysłuży się realizowanie celów taktycznych i operacyjnych, które mogą bezpośrednio wpłynąć na obecną walkę - stwierdził Austin podczas posiedzenia komisji Senatu ds. Sił Zbrojnych.

Z kolei rzecznik Pentagonu Pat Ryder wielokrotnie podkreślał, że Stany Zjednoczone nie pomagają Kijowowi w organizowaniu ataków na cele na terytorium Rosji.

- Pomoc, którą zapewniamy Ukrainie, ma na celu wsparcie jej w obronie i odzyskaniu suwerennego terytorium. Nie zapewniamy żadnej pomocy do wykorzystania poza terytorium Ukrainy - stwierdził.

Amerykańscy politycy za wszelką cenę starają się odciąć od wszelkich ataków prowadzonych na terytorium Rosji, aby - w ich mniemaniu - nie zaogniać sytuacji i nie destabilizować sytuacji na rynkach paliw. Innego zdania są Francuzi, Niemcy i Brytyjczycy, którzy popierają ukraińskie ataki.

Rozdźwięk między Europą a Waszyngtonem

Ponownie pokazuje to znaczny rozdźwięk w polityce Sojuszu między krajami europejskimi i Waszyngtonem, który zdaje się nadal nie rozumieć sytuacji, w jakiej znalazła się Europa. Ukraińcy dziękują Europie i podkreślają, że mają wszelkie prawo do atakowania rosyjskich celów strategicznych.

- Rafinerie ropy naftowej są uzasadnionym celem wojskowym dla Ukrainy - stwierdziła Olha Stefaniszyna, ukraińska wicepremier ds. integracji europejskiej i euroatlantyckiej. - Ukraina rozumie obawy swoich partnerów, jednak siły zbrojne wykorzystują wszystkie możliwe środki, by przeciwstawić się Rosji - dodała.

Słabość rosyjskiego systemu obrony przeciwlotniczej

Seria ataków pokazała również niezwykłą słabość rosyjskiego systemu obrony przeciwlotniczej. Ukraińskie bezzałogowce zaatakowały rosyjską infrastrukturę ponad 35 razy, z czego ok. 80 proc. uderzeń trafiło w cel. Jeden z dronów, przebudowany z ultralekkiego samolotu Aeroprakt A-22, przeleciał całkowicie swobodnie ponad 1300 km do Republiki Tatarstanu i uderzył w trzecią co do wielkości rafinerię, która w żaden sposób nie była chroniona.

Ukraińcy jednak trzeźwo patrzą na efekty uderzeń. Mają świadomość, że dają one jedynie krótkotrwały efekt, który i tak nie przenosi się bezpośrednio na przebieg działań zbrojnych.

"Rosjanie mówią, że zmniejszyliśmy produkcję rafinowanej ropy o setki tysięcy baryłek dziennie. I wszyscy myślą: wow! Ale jest mały niuans: kiedyś Rosjanie przetwarzali 5 mln 700 tys. baryłek dziennie. Teraz przetwarzają 5 mln 100 tys. baryłek dziennie. Wiele rafinerii wciąż znajduje się poza zasięgiem naszej broni" - zauważa w analizie major rezerwy ukraińskich sił zbrojnych Ołeksij Hetman.

I ma rację. Ponad 40 proc. rosyjskiej rafinacji odbywa się poza zasięgiem ukraińskich bezzałogowców. I to wystarczy, aby Kreml nadal przetwarzał wystarczającą ilość paliwa, potrzebną do tego, by zaopatrzyć armię, transport publiczny i przemysł. Oczywiście znacznie obciąży to rynek wewnętrzny, ale nie tylko nie zatrzyma, ale też nie spowolni działa.

Dla Wirtualnej Polski Sławek Zagórski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainieroparosja
Wybrane dla Ciebie