Niewinny, ale oskarżany. Premier Morawiecki ma drugą katastrofę w dyplomacji w ciągu roku

Przeciwnicy Mateusza Morawieckiego w obozie władzy sprytnie wykorzystują sytuację, by podważyć polityczną sprawność szefa rządu. Premier stara się gasić pożar po nieudanym szczycie bliskowschodnim. Polityk PiS: – Tylko w ciągu roku premierostwa Mateusza mieliśmy dwie największe katastrofy dyplomatyczne w ostatnich latach.

Niewinny, ale oskarżany. Premier Morawiecki ma drugą katastrofę w dyplomacji w ciągu roku
Źródło zdjęć: © PAP | Jakub Kamiński
Michał Wróblewski

– Czy to wina premiera? Przecież nie miał wpływu na to, co padnie z ust szefa rządu czy szefa MSZ Izraela – dopytujemy.

Rozmówca WP: – Ale miał wpływ na to, by jednak Benjamina Netanjahu do Polski przed wyborami w Izraelu nie zapraszać. Albo żeby chciaż wysłać sygnały, że rozmawiamy tylko o Bliskim Wschodzie. Żeby nie wykorzystywać innych tematów w kampanii. Przecież to my byliśmy gospodarzami. Po cholerę my się w to wszystko mieszaliśmy?

W partii rządzącej coraz powszechniejsze jest przekonanie, że szczytu bliskowschodniego, wskutek którego Polska ma – delikatnie mówiąc – chłodne relacje nie tylko z Iranem, krajami UE, a teraz z Izraelem, w ogóle nie powinno się organizować w Warszawie.

Choć wielu polityków PiS i tak broni Morawieckiego, podkreślając – skądinąd słusznie – że to my jesteśmy atakowaną stroną, nie Izrael. A wina polskiego szefa rządu jest w tym żadna.

Róbmy wreszcie politykę

– Będą konsekwencje personalne za szczyt? – pytamy osobę zorientowaną w sytuacji.

– Sytuacja wygląda tak – opowiada nasz informator. – Czaputowicz jest kozłem ofiarnym i każdy na niego psioczy. Ale on startować w wyborach do PE nie chce, a przed wyborami w maju z rządu nie wyleci. Izrael nie będzie nam dymisjonował ministrów. W kierownictwie PiS wciąż Morawiecki ma poparcie, ale zaufanie do niego nie jest już bezgraniczne. Prezes nie jest zadowolony z organizacji szczytu, o którym otrzymywał zbyt mało informacji. A prezydent zniknął, bo nie chce świecić twarzą za dyplomatyczną katastrofę – słyszymy.

– Ośmieszył nas Izreal, ośmieszyli nas koledzy z Grupy Wyszehradzkiej. Kiedy ja słyszę, że osiągnęliśmy sukces, bo szczyt V4 został "odwołany" przez Polskę, to nie mam wątpliwości, iż sam premier Morawiecki wie, że mówi nieprawdę. Rozmowy na szczycie toczą się bez nas. Wszyscy i tak siedzą w Izraelu. Orban jak zwykle robi swoje. Nie potrafiliśmy przekonać partnerów do solidarności. A największe pretensje mam o to, że szczytu V4 nie zorganizowano w Polsce. To jest największa porażka – mówi nam były polityk PiS zajmujący się dyplomacją.

I dorzuca: – Premier mówi o honorze Polski za granicą, ale to jest populizm. My nie robimy polityki, my ciągle gadamy.

Poseł z sejmowej komisji spraw zagranicznych: – Myślałem, że po Waszczykowskim może być tylko lepiej. Gdzie tam. MSZ to katastrofa.

Resort bardzo krytycznie oceniany jest przez Jarosława Kaczyńskiego, który rozmawiał – w cztery oczy – z premierem Morawieckim w piątek w siedzibie PiS.

Sam minister Czaputowicz – który zastąpił w ministerstwie spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego rok temu – broni się i twierdzi, że "Izrael skompromitował się wypowiedziami swojego premiera, który poniósł porażkę".

– To jest bitwa mrówki ze słoniem – komentuje rozmówca z komisji spraw zagranicznych.

I już na ogólniejszym poziomie dodaje: – Nie umiemy obsadzić resortu ludźmi z jajami i z głową. Dlaczego? Nie mam pojęcia, bo przecież ludzi mamy.

Słaba współpraca

Jak słyszymy z okolic rządu, dyplomatyczne zaplecze Mateusza Morawieckiego "czyni starania w kierunku zażegnania" konfliktu i "prowadzi rozmowy z partnerami", ale z kierownictwem MSZ współpraca nie przebiega najlepiej. Podobnie jak z Pałacem Prezydenckim.

– Od samego początku pomysł organizowania szczytu Grupy Wyszehradzkiej w Jerozolimie w czasie szczytu kampanii wyborczej w Izraelu był obarczony ryzykiem – wbił szpilę rządowi prezydencki minister Krzysztof Szczerski w rozmowie z Robertem Mazurkiem.

Nasi informatorzy twierdzą, że nawet dotychczasowy sojusznik premiera – Jarosław Gowin – dystansuje się od szefa rządu. Sytuacja trwa od kilku tygodni, gdy minister nauki – o czym jako pierwsi informowaliśmy na WP – głośno wyrażał swój sprzeciw wobec rządowej nominacji dla byłego prezesa Młodzieży Wszechpolskiej Adama Andruszkiewicza.

Rozmówca WP: – Wielu uważa, że ta nominacja sprowokowała nie tylko polityków opozycji w Polsce, ale także naszych partnerów zagranicznych. I to premier za to odpowiada.

Prezes elementem w grze?

W tej ocenie zdanie wicepremiera Gowina podziela Zbigniew Ziobro.

Rozmówcy zorientowani w sytuacji w rządzie wskazują zresztą, że jedynym "wygranym" w ostatnich kilkunastu dniach – bardzo nerwowych dla Jarosława Kaczyńskiego i Mateusza Morawieckiego – jest nie kto inny, jak minister sprawiedliwości.

Ziobro nadzoruje prokuratorów zajmujących się sprawą z doniesienia Austriaka Geralda Birgfellnera – "bohatera" tzw. taśm Kaczyńskiego – w sprawie budowy wieżowców przez spółkę Srebrna.

Nikt nie ma złudzeń co do tego, że w tej właśnie sprawie – po przesłuchaniu biznesemena – przyjechał prezes PiS do siedziby resortu Ziobry w ubiegłym tygodniu. Gdy Kaczyński wchodził do budunku ministerstwa, zdjęcia zrobili mu paparazzi "Faktu". Wybuchła burza: dlaczego to prezes tym razem udaje się do ministra, a nie – tradycyjnie – minister do prezesa?

Obraz
© PAP | Rafał Guz

Rozmówca WP: – Oczywiście, że nikt z nich nie przyzna, że rozmawiali o nagraniach. Ziobro sprytnie to rozegrał. Powiedział, że chodziło o ustawę lichwiarską, którą - warto podkreślić - blokował Morawiecki, a ministrowi sprawiedliwości na niej zależało. I że to o niej rozmawiał z prezesem.

– Czy Kaczyński stał się elementem w grze? Trochę tak to wygląda – zwraca uwagę nasz informator.

Jeden z naszych rozmówców zauważa, że niedługo po rozmowie "na szczycie" w tabloidach zaczęły pojawiać się publikacje korzystne dla Ziobry i jego pomysłów. Bohaterami są zwykli ludzie, którzy narzekają na lichwiarzy. Wszystko to wpisuje się w politykę ministra sprawiedliwości, który... w środę będzie bronił się w debacie nad wnioskiem o wotum nieufności. Wniosek ten złożyła opozycja, która domaga się dymisji.

Rozmówca WP: – Ciekawe, co zrobi premier. Jeśli wyjdzie na mównicę w Sejmie i zacznie bronić Ziobry, wyjdzie dla niego źle. Jeśli nie pojawi się na mównicy, znów będzie to czytane jako sygnał: jest konflikt. Czegokolwiek Morawiecki by nie zrobił, nie będzie wyglądało to dobrze.

Plan na najbliższe dni kierownictwo PiS omówi we wtorek. Stratedzy partii rządzącej liczą, że konwencja programowa PiS w najbliższą sobotę "przykryje" wizerunkowo-polityczne problemy obozu władzy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Wiadomości
piszbigniew ziobromateusz morawiecki
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (788)