Jaki o spotkaniach Kaczyński-Ziobro. "Było ich więcej"
Patryk Jaki zdradził, że spotkań Jarosław Kaczyński-Zbigniew Ziobro było więcej. Polityk przyznał, o czym rozmawiali liderzy PiS i Solidarnej Polski.
- Próbujecie stworzyć z czegoś, co jest absolutnie naturalne, w każdym miejscu na świecie, coś nadzwyczajnego. Liderzy partii spotykają się w różnych miejsach - zwrócił się do polityków opozycji w "Kawie na ławę" Patryk Jaki, odnosząc się do spotkania Kaczyński-Ziobro w Ministerstwie Sprawiedliwości kilka dni temu.
- Widziałem co najmniej jeszcze jedno takie spotkanie [w resorcie sprawiedliwości - przyp. red.]. A sądzę, że było ich więcej. I że jest to absolutnie naturalne - przyznał wiceminister sprawiedliwości.
Jak przekonywał, Ziobro rozmawiał z Kaczyńskim o "bardzo trudnym projekcie antylichwiarskim", który miał być "bardzo skomplikowany do wprowadzenia do procesu legislacyjnego".
Po tej wypowiedzi szef klubu PO wybuchnął śmiechem. Zdaniem Sławomira Neumanna oczywiste jest, że Kaczyński rozmawiał z Ziobrą - prokuratorem generalnym - o sprawie Srebrnej i zeznaniach Geralda Birgfellnera.
„Wy [PiS] byście chcieli pokazać Srebrną jako fabrykę kapiszonów i kryształów, ale to jest, niestety, łeb ośmiornicy korupcyjnej, otaczającej państwo. Gdyby dzisiaj ktoś mówił, że w gabinecie polityka Platformy ktoś wręczał kopertę na 50 tysięcy złotych, to natychmiast, o 6 rano CBA by wjechało. A u was? CBA do prezesa Kaczyńskiego nie wjeżdża, tylko prezes wjeżdża do ministra sprawiedliwości – prokuratora generalnego” - mówił w "Kawie na ławę” Neumann.
CZYTAJ TEŻ: Taśmy Kaczyńskiego. Gerald Birgfellner: prezes PiS nakłaniał mnie do wręczenia pieniędzy
Afera Srebrnej
Przypomnijmy: "Gazeta Wyborcza" poinformowała w ub. tygodniu, że Gerald Birgfellner miał zeznać w prokuraturze, iż Jarosław Kaczyński nakłaniał go do wręczenia pieniędzy członkowi fundacji. Chodzi ponoć o 50 tys. zł.
Według zeznań austriackiego biznesmena, Kaczyński powiedział mu, że musi mieć jeszcze podpis księdza, który jest członkiem rady fundacji, ale najpierw trzeba mu zapłacić". Miał zaproponować najpierw 100 tys. zł.
Jak czytamy w "GW", Birgfellner powiedział wówczas prezesowi PiS, że może uzbierać połowę. Reszta miała być zapłacona po uzyskaniu kredytu. Austriak miał zawieźć kopertę z pieniędzmi na Nowogrodzką.
Ponoć przygotowano odpowiednie uchwały. Potem miał je podpisać Jarosław Kaczyński.
Gerald Birgfellner oskarżył Jarosława Kaczyńskiego o próbę oszustwa, domaga się od spółki Srebrna zapłaty ok. 40 milionów złotych. Chodzi o zlecenie budowy dwóch wieżowców tzw. K-Towers w centrum Warszawy. Biznesmen przygotowywał potrzebną dokumentację.