Niemcy mają problem. Rosną antysemickie nastroje. Żydzi pełni obaw
Berlińska synagoga mogła spłonąć, na szczęście koktajl Mołotowa upadł jedynie na chodnik. W wyniku tego ataku nikt nie został ranny – podaje Deutsche Welle. Ten i inne ataki są pokłosiem konfliktu izraelsko-palestyńskiego. W Berlinie oraz innych miastach w Niemczech niedawno odbyły się demonstracje poparcia dla Palestyny. Rosną nastroje antysemicie. W trakcie propalestyńskich demonstracji doszło do starć muzułmanów i aktywistów z policją. Dzień po ataku bojowników Hamasu na Izrael niektórzy demonstranci w Berlinie świętowali. Od tego czasu doszło już do ponad 200 incydentów o antysemickim charakterze. Niektóre przywołują najgorsze skojarzenia z lat 30. XX w. - Byłam zszokowana tym, że zaatakowano synagogę. Szczególnie tę, bo to bardzo mała społeczność i oczywiście nie spodziewałabym się czegoś takiego – powiedziała w rozmowie z DW Deborah Kogan, ze Związku Studentów Żydowskich w Niemczech. – Do tej pory miało się wrażenie, że przynajmniej tutaj jest bezpiecznie. Teraz widzimy, że nawet tu nie – dodała. Niemiecka policja jeszcze bardziej, niż zwykle chroni żydowskie instytucje, które stają się miejscami ataków. Jak podaje DW, mimo zwiększenia środków ochrony, wielu Żydów nie odważyłoby się teraz wyjść z domu. - Mamy w Niemczech ponad 1,7 tys. lat tradycji żydowskiej, a Żydzi zawsze byli częścią Niemiec. Przykro myśleć, że po tych wszystkich latach i po tym, co przeżyliśmy, życie społeczności żydowskiej może się tak skończyć w Niemczech – podsumowała Deborah Kogan. 22 października w Berlinie odbył się wiec poparcia dla Izraela w trwającym na Bliskim Wschodzie konflikcie i sprzeciwu wobec antysemickich incydentów w Niemczech. Ludzie protestowali m.in. z transparentami "Koniec z terrorem wobec Żydów". Reportaż Deutsche Welle.