Niedźwiecka: Tęczowa Maryja wyjechała, hejt został
Nauczycielka z Płocka, działaczka na rzecz społeczności LGBT+, aktywistka, która jako pierwsza została oskarżona o rozwieszanie plakatów z Matką Boską Tęczową. Monika Niedźwiecka mówi Wirtualnej Polsce o hejcie i fatalnych skutkach akcji z obrazkiem.
09.05.2019 | aktual.: 10.05.2019 12:08
Wielu czuje się obrażonych tęczową Maryją. Są tacy, którzy współczują zatrzymanej o 6 rano Elżbiecie Podleśnej, która odpowiada za całą akcję. Jednak w pierwszej chwili cały hejt wylał się na Monikę Niedźwiecką z Płocka. Wie o tym mało osób.
Sprawa jest na tyle poważna, że nauczycielka ma ochronę policji.
Hejt za tęczę
– Zaczęło się od filmiku Jacka Międlara, który powiedział, że na pewno to ja rozwiesiłam plakaty i stoję za akcją z Matką Boską Tęczową. Potem stwierdził, że nawet jeśli nie ja osobiście rozklejam te ulotki, to pewnie kazałam to zrobić moim znajomym z Warszawy. I fala hejtu polała się ze wszystkich możliwych stron - mówi Monika Niedźwiecka.
Najwięcej gróźb i wyzwisk Niedźwiecka dostała w niedzielę. Przyznaje, że po kilku dniach wiadomości na Messengerze i na koncie mailowym ma setki.
Zobacz także: Jarosław Wałęsa o przemówieniu Tuska: spodziewaliśmy się więcej
– Do mnie ludzie kierują przekleństwa, niewybredne bluzgi. Rynsztok. Piszą też do szkoły. Tam trafiają listy i sygnały, żeby mnie wyrzucić. Tytułują te maile "Awanturnica LGBT", "Pobiła księdza". Tam jest bardziej kulturalnie – dodaje.
Monika Niedźwiedzka ma prewencyjną ochronę policji.
– Funkcjonariusze sami to zaproponowali po tym, jak zobaczyli, co działo się przed szkołą w poniedziałek. Kaja Godek i jej zwolennicy zorganizowali pikietę. To było jeszcze przed zatrzymaniem Elżbiety Podleśnej – dodaje nauczycielka.
Akcja-reakcja
Monika Niedźwiecka nie ma wątpliwości, że akcja z tęczą i wizerunkiem Maryi z Częstochowy przyniosła opłakane efekty.
– Akcja była niepotrzebna i tak naprawdę niczemu nie służyła. Teraz my, mieszkańcy musimy mierzyć się z chybionymi zamiarami autorek. A oberwało się nie tylko mnie, ale i dzieciakom LGBT – zdradza ostrożnie działaczka z Płocka.
Monika Niedźwiedzka zaznacza, że nie oskarża osób, które wizerunki przygotowały i rozwiesiły, ale ona sama nie rozumie celu tej akcji. – Wszyscy poczuli się obrażeni, a ja nawet nie wiem, gdzie przyklejono te ulotki i plakaty. Jako mieszkanka miasta po prostu ich nie widziałam – mówi w rozmowie z WP.
Polonistka jest kojarzona z różnymi akcjami równościowymi w Płocku, np. Dniem Milczenia ws. osób LGBT. Dlatego podejrzenia o przygotowanie wizerunku Matki Boskiej Tęczowej natychmiast padły na nią.
Chorągiewki w kwiatkach
Plakaty z tęczową Maryją Niedźwiecka zestawia ze swoją ostatnią akcją w kościele św. Dominika w Płocku. W Grobie Pańskim umieszczono hasła "zboczenie", "zdrada", "kłamstwo". Wszystko wymierzone w społeczność homoseksualną.
Monika Niedźwiecka i Mateusz Goździkowski, w geście niezgody, wetknęli do bukietów z kwiatami, ustawionych przy dekoracji, tęczowe chorągiewki i kartkę: "Według badań 63 proc. młodzieży LGBT+ myśli o samobójstwie. Dlaczego uczycie nienawiści i przykładacie do tego rękę?".
Reakcja pojawiła się natychmiast: – Ksiądz podarł chorągiewki. Mateusz zaczął nagrywać z nim rozmowę. Ten nazwał go "zboczeńcem", wyrwał mu telefon i wyjął kartę SIM. Wezwaliśmy policję, interwencja była tendencyjna. Funkcjonariusze słuchali księdza. Telefon oddali. Karty SIM i karty pamięci nie odzyskaliśmy do tej pory – mówi nam Monika Niedźwiedzka.
– Ksiądz złożył doniesienie, że zakłóciliśmy obrządek religijny, powiedział parafianom, że spędzimy 5 lat w więzieniu. Ludzie, którzy byli w kościele albo byli agresywni, albo nas ignorowali. Jedna osoba powiedziała, że jej się to nie podoba i wyszła – przyznaje Niedźwiedzka.
Akcja była zaplanowana, przygotowana, pokojowa. – Nie byliśmy anonimowi. To był spokojny protest przeciw nienawiści – mówi nasza rozmówczyni.
Wsparcie przeciw hejtowi
Podobnie było w poniedziałek 6 maja, kiedy 7-osobowa grupa z Kają Godek na czele zorganizowała pikietę przed Zespołem Szkół Ekonomiczno-Kupieckich w Płocku. Mieli transparenty z hasłami "Stop dewiacji", ale na pytanie, na czym polega dewiacja, zabrakło odpowiedzi.
– Ja i moi znajomi mieliśmy bańki mydlane i kolorowe flagi. Przyszło 50 osób, które uśmiechały się i irytowały pikietujących spokojem – mówi Niedźwiedzka.
Kaja Godek złożyła doniesienie do kuratorium. Uważa, że Monika Niedźwiecka deprawuje młodzież. Nauczycielka spokojnie mówi o sytuacji w swojej szkole: – Zawsze miałam tutaj wsparcie. Ze strony dyrekcji, innych nauczycieli, uczniów i rodziców. Umożliwiano mi prowadzenie zajęć, czy to w ramach działalności Amnesty International, czy innych inicjatyw równościowych i antydyskryminacyjnych - zapewnia Niedźwiedzka.
Masz news, zdjęcie lub film związany z pogodą? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl