Incydent nad Morzem Czarnym. Są pierwsze decyzje
Unijna agencja Frontex zawiesza tymczasowo działania patrolowe nad Morzem Czarnym w związku z niebezpiecznym incydentem z udziałem polskiego samolotu Straży Granicznej i rosyjskiego myśliwca. Zdaniem przedstawicieli polskiego rządu zdarzenie to zaplanowana prowokacja ze strony Rosji.
Trwa wyjaśnianie piątkowego incydentu nad Morzem Czarnym. Samolot polskiej Straży Granicznej brał udział w misji unijnej agencji ochrony granic Frontex. Do polskiego samolotu Turbolet L-410 trzy razy zbliżył się rosyjski myśliwiec, który wykonał agresywne i niebezpieczne manewry. Podczas zdarzenia polska załoga utraciła chwilowo kontrolę nad samolotem i straciła wysokość.
Jak podaje RMF FM, przeloty w ramach misji Frontex zostały wstrzymane do czasu zapewnienia przez stronę rumuńską, że działania straży granicznej są bezpieczne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rzecznik rządu: to rosyjska prowokacja
Incydent z udziałem samolotu Straży Granicznej i rosyjskiego myśliwca był prawdopodobnie zaplanowaną prowokacją ze strony Rosji - powiedział w niedzielę w Polsat News rzecznik rządu Piotr Müller. Polska załoga podjęła odpowiednie działania, dzięki czemu nic się nie stało - dodał. - Widzimy, że Rosja ma na celu skupianie międzynarodowej uwagi na tego typu prowokacjach - powiedział Müller.
"Rosjanie od kilku dni eskalują sytuację, prowadząc agresywne operacje informacyjne przeciw Polsce. Wcześniej w rosyjskim programie propagandowym formułowano groźby pod adresem polskiego ambasadora w Rosji, teraz doszło do staranowania polskiego samolotu, wielokrotnie straszono również Polskę odwetem, a nawet zniszczeniem kraju w związku z zaangażowaniem na rzecz Ukrainy" - skomentował dziś na Twitterze pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn.
Czytaj także:
Źródło: PAP, RMF FM