"Nie pójdę za niego siedzieć". Jak politycy PiS próbowali przepchnąć miliony dla PZPN
Do ostatnich dni rządów Mateusza Morawieckiego trwała walka o miliony złotych dla PZPN - wynika z ustaleń Wirtualnej Polski. Umowę forsował były minister sportu Kamil Bortniczuk. Robił to nawet wbrew urzędnikom, którzy uważali, że wniosek piłkarskiego związku nie spełnia wymogów formalnych i nadaje się do kosza. Dotarliśmy w tej sprawie do licznych dokumentów.
- Wirtualna Polska dotarła do wniosku Polskiego Związku Piłki Nożnej na budowę Narodowego Centrum Szkolenia, Badań i Treningu Piłki Nożnej w Otwocku, dokumentacji Ministerstwa Sportu i Turystyki dotyczącej tej sprawy oraz protokołów posiedzeń PZPN dotyczących tej inwestycji.
- PZPN wnioskował o ponad 300 milionów zł. Najwięcej, bo ponad 100 milionów, miał kosztować pięciogwiazdkowy hotel, który - zdaniem urzędników - w ogóle nie powinien znaleźć się we wniosku.
- Dotacja miała być wyższa dzięki uwzględnieniu we wniosku szkoły mistrzostwa sportowego, która na razie nie powstała i w samym PZPN są wątpliwości co do jej powstania.
- Ówczesny minister sportu Kamil Bortniczuk najpierw pochwalił się przyznaniem dotacji PZPN bez weryfikacji dokumentów, a potem polecił rozstrzyganie wątpliwości na korzyść PZPN.
- Ze względu na braki w dokumentach Bortniczuk nie zdążył podpisać umowy z PZPN. Nie zrobiła tego również jego następczyni Danuta Dmowska-Andrzejuk, bo nie chciała podpisywać umowy wbrew zaleceniom urzędników.
- Sprawa oparła się o premiera Mateusza Morawieckiego. Jak ustaliliśmy, doszło nawet do spotkania w KPRM z udziałem m.in. Michała Dworczyka i prezesa PZPN Cezarego Kuleszy.
***
Danuta Dmowska-Andrzejuk była w przeszłości mistrzynią świata i Europy w szpadzie. Najcięższy pojedynek stoczyła jednak nie na planszy, a w gabinetach rządowych. Doszło do niego, gdy 27 listopada 2023 r. została ministrem sportu w rządzie Mateusza Morawieckiego. Przeciwnikiem był Kamil Bortniczuk, poprzednik minister.
- Nie zacytuję, co dokładnie powiedziała, ale podczas kolejnej już rozmowy, gdy musiała omawiać wniosek Polskiego Związku Piłki Nożnej na budowę Narodowego Centrum Szkolenia, Badań i Treningu Piłki Nożnej w Otwocku, nie gryzła się w język. Wygarnęła Bortniczukowi, co o nim myśli. A po wszystkim współpracownikom rzuciła, że "nie pójdzie za niego siedzieć" - relacjonuje bliski współpracownik byłej minister sportu.
Skąd te emocje między politykami PiS przy projekcie, który miał być "wizytówką polskiej piłki"?
Zwieńczenie mariażu PiS z PZPN
PZPN to największa i najbogatsza polska organizacja sportowa, z budżetem ponad 300 milionów złotych. Z rządzącym PiS żył świetnie. Związek podpisał lukratywną umowę z Orlenem rządzonym przez Daniela Obajtka. Jak ujawniliśmy w WP, przed mundialem w Katarze premier Mateusz Morawiecki obiecał piłkarzom milionowe premie. We władzach PZPN zasiada senator Suwerennej Polski - Mieczysław Golba. Z kolei prezes PZPN Cezary Kulesza bywał na imprezach z politykami PiS i nigdy nie ukrywał dobrych relacji z ministrem sportu Kamilem Bortniczukiem.
Zwieńczeniem mariażu PiS i PZPN miała być inwestycja w Otwocku. Oficjalna nazwa: Narodowe Centrum Szkolenia, Badań i Treningu Piłki Nożnej. Koszt: ponad 400 mln złotych (z czego większość finansowana ze środków publicznych). W "domu polskiej piłki" na 12 hektarach miały powstać boiska, hale, budynek administracyjny, podziemny parking, pięciogwiazdkowy hotel i bursa dla zawodników. Tak się składa, że w Otwocku rządzi prezydent przychylnie nastawiony do PiS.
Co ważne - inwestycja w znacznej mierze miała być sfinansowana ze środków przyznanych przez Ministerstwo Sportu i Turystyki.
Pomysł budowy ośrodka w podwarszawskim miasteczku po raz pierwszy pojawił się w lutym 2023 r. Wkrótce potem Ministerstwo Sportu i Turystyki rozpisało kolejną edycję konkursu "Program inwestycji o szczególnym znaczeniu dla sportu". Początkowo do rozdania było 150 mln zł. Jak się później okazało, minister Bortniczuk przed wyborami zwiększył tę kwotę niemal dziesięć razy - do 1,2 mld zł. Znaczna część miała trafić właśnie do PZPN.
Ostatecznie nie trafiła ani złotówka.
Nic z tego nie będzie
Na wielkim kartonowym czeku, który w ręku trzyma Cezary Kulesza, widnieje kwota 304 mln zł. Obok niego stoją sekretarz PZPN Łukasz Wachowski, minister Kamil Bortniczuk i prezydent Otwocka Jarosław Margielski. Jest 7 października 2023 r. Za tydzień mają się odbyć wybory, w których Bortniczuk startuje na posła, a jego partia walczy o utrzymanie władzy. Cały aparat państwowy jest zaprzęgnięty do kampanii wyborczej.
Ogłoszenie dofinansowania ze środków MSiT świetnie wpisuje się w promowanie PiS i jego polityków. Bortniczuk, stojąc obok Kuleszy, mówi o "uruchomieniu fundamentalnej inwestycji" i zapewnia, że w 2027 r. w Otwocku "wszystkie kadry narodowe, trenerzy, sędziowie będą mogli trenować, szkolić się na absolutnie topowym obiekcie na świecie".
Jego podwładni, oglądając transmisję, pukają się w czoło. Ze zdziwieniem stwierdzają, że ich szef obiecuje pieniądze PZPN, chociaż oni nawet jeszcze nie dokonali merytorycznej oceny tego wniosku.
Wirtualna Polska dotarła do szeregu dokumentów związanych z tą inwestycją. Posiadamy: wniosek PZPN oraz jego ministerialną ocenę; protokoły posiedzeń zarządu PZPN, gdzie dyskutowano o centrum w Otwocku; notatki, pisma i maile urzędników oraz polityków z Ministerstwa Sportu i Turystyki. Rozmawialiśmy też z kilkunastoma osobami zaangażowanymi w walkę o miliony dla PZPN. Oto, co udało nam się ustalić.
Szkoła, której nie ma, ale minister pomaga z interpretacją
Wniosek, który PZPN złożył do ministerstwa 6 lipca 2023 r., ma dziesięć stron. Podpisali się pod nim wiceprezes Henryk Kula, sekretarz Łukasz Wachowski i główna księgowa Ewa Bazan. Czytamy w nim, że cała inwestycja ma kosztować 434 mln zł, a związek wnioskuje o przyznanie z MSiT 304 mln.
To 70 proc. wartości projektu. Teoretycznie w programie można występować o 50 proc. dofinansowania. Chyba, że inwestycja dotyczy szkoły mistrzostwa sportowego. PZPN takiej szkoły nie ma. Ale przecież może mieć. A na pewno może ją wpisać do wniosku i dzięki temu starać się o większe finansowanie.
Kwestia szkoły, której nie ma, wzbudziła zdziwienie w samym PZPN. Jak wynika z protokołu posiedzenia zarządu z 19 października 2023 r., uczestnicy dowiedzieli się, że komisja ds. nagłych podjęła uchwałę w sprawie powołania niepublicznej szkoły mistrzostwa sportowego w Otwocku. Członek zarządu Paweł Wojtala zadał pytanie, o co chodzi z tą szkołą. Pytanie podbił prezes Lecha Poznań Karol Klimczak, który wyraził zaniepokojenie, że szkoła będzie konkurencją dla klubów.
Odpowiedział wiceprezes Kula: decyzje będą podejmowane później. A szkołę wpisano do wniosku, bo taka była umowa z ministerstwem i dzięki temu dotacja będzie większa o 90 mln. Zaraz po Kuli wystąpił wiceprezes PZPN i senator PiS Mieczysław Golba. Wyraził aprobatę co do projektu centrum w Otwocku.
Mniej aprobaty przejawiali urzędnicy z MSiT. W notatce, którą 15 listopada 2023 r. sporządził dla ministra Kamila Bortniczuka dyrektor Departamentu Infrastruktury Sportowej, czytamy: "w dotychczasowej praktyce przepis ten stosowano w przypadku inwestycji realizowanych na potrzeby szkół mistrzostwa sportowego już istniejących, a nie będących dopiero w planach, jak ma to miejsce w niniejszym przypadku. W związku z tym DIS oczekuje na dyspozycję postępowania w przedmiotowym aspekcie".
I Kamil Bortniczuk wydaje interpretację korzystną dla PZPN. W adnotacji do notatki minister prosi o wpisanie w umowę z PZPN, że "szkoła ma ruszyć najpóźniej od początku roku szkolnego następującego po dniu oddania inwestycji do użytku".
"Wniosek zakwalifikowany do odrzucenia"
PZPN złożył swój wniosek 6 lipca, trzy miesiące później Bortniczuk wręczył Kuleszy wielki kartonowy czek na ponad 300 milionów. Trudno powiedzieć, na jakiej podstawie to zrobił. Co prawda 9 października centrum w Otwocku znalazło się na liście wniosków zaproponowanych do dofinansowania, ale z dokumentów wynika, że dopiero 19 października, czyli dwanaście dni od konferencji w Otwocku, powstała pierwsza ocena wniosku - techniczna. I wynika, z niej, że musi być uzupełniony.
PZPN dosłał kolejne dokumenty, ocenę uzupełniono 23 listopada. Jest ona miażdżąca dla PZPN. Właściwie można ją ograniczyć do jednego zdania: "wniosek na dzień złożenia nie spełniał wymagań art. 7 par. 4 rozporządzenia i powinien zostać odrzucony ze względu na braki formalne".
21 listopada powstaje kolejna ocena - ekonomiczna. I znowu: "po ocenie merytorycznej wniosek o dofinansowanie został zakwalifikowany do odrzucenia ze względu na braki formalne". Urzędnicy wskazywali wprost: PZPN nie miał prawa do dysponowania na cele budowlane terenem, gdzie miało powstać centrum. A taki był wymóg programu.
Część działek należała do Lasów Państwowych, które miały je przekazać Otwockowi, a ten miał poddzierżawić je PZPN. Ale sprawa ugrzęzła w urzędach i na dzień składania wniosków PZPN odpowiednimi dokumentami nie dysponował. Zresztą później też ich nie miał. I tu po raz kolejny wkroczył Bortniczuk. Najpierw w odpowiedzi na pismo z 15 listopada, w którym dyrektor Departamentu Infrastruktury Sportowej wprost pisze, że PZPN nie udokumentował prawa do dysponowania nieruchomością na cele budowlane, Bortniczuk zarządza wstrzymanie się z oceną wniosku do 23 listopada. Bo wtedy PZPN zobowiązał się dostarczyć brakujące papiery.
W tym czasie Nadleśnictwo Celestynów dało Otwockowi prawo do dysponowania działkami, a Otwock poddzierżawił działki PZPN. Ale według urzędników wciąż brakowało dokumentów, które uprawniałyby piłkarski związek do rozpoczęcia budowy.
Termin minął, PZPN wciąż nie dysponował nieruchomością na cele budowlane, więc 24 listopada ten sam dyrektor pisze do Bortniczuka, że wniosek powinien zostać odrzucony ze względów formalnych. Nic z tego.
Bortniczuk zarządza, że PZPN dostanie kolejny tydzień na dostarczenie dokumentów. Ale tu się pojawił kolejny problem - Kamil Bortniczuk musiał się w międzyczasie pożegnać z ministerstwem.
200 uczniów do 5-gwiazdkowego hotelu
Gdy 15 października 2023 r. PiS wygrał wybory, ale było wiadomo, że to opozycja przejmie władzę, projekt centrum PZPN w Otwocku nabrał przyspieszenia.
19 października podczas posiedzenia zarządu sekretarz Łukasz Wachowski przekonywał, że umowa zostanie podpisana w przyszłym tygodniu. Nic takiego się nie stało. Prezes Cezary Kulesza przekonywał, że każdej władzy politycznej zależy na rozwoju sportu, w tym piłki nożnej.
Ponad miesiąc później, bo 23 listopada - również na posiedzeniu zarządu - Łukasz Wachowski znowu zapewniał, że zgodnie z deklaracją MSiT umowa zostanie podpisana w przyszłym tygodniu. I znowu nic takiego się nie stało.
W tym czasie Kamil Bortniczuk wiedział już, że umowy raczej nie uda mu się podpisać. Wiedział też, że będzie musiał się tłumaczyć z czeku na 304 mln zł, z którym fotografował się w Otwocku razem z Cezarym Kuleszą. Bo gdy urzędnicy zaczęli się przyglądać wnioskowi PZPN, uznali, że parking podziemny, budynek administracyjny na potrzeby siedziby związku oraz przede wszystkim pięciogwiazdkowy hotel za 106 mln zł nie kwalifikują się do wsparcia w programie, który ma wspierać inwestycje sportowe. A PZPN może liczyć jedynie na 80 mln zł dotacji. Albo 122 mln zł, zakładając, że zostanie zaakceptowany fortel ze zgłoszeniem szkoły, która na razie nie istnieje.
W odpowiedzi Bortniczuk stwierdza, żeby centrum w Otwocku potraktować jak inwestycję… państwowego Centralnego Ośrodka Sportu ("Proszę o potraktowanie przedmiotowej inwestycji w zakresie kwalifikowalności kosztów na równi z inwestycjami COS").
COS to jednostka podlegająca ministerstwu, PZPN to stowarzyszenie, na które państwo ma ograniczony wpływ, ale Bortniczuk stwierdził, że "planowany obiekt będzie stanowił de facto odpowiednik COS dedykowany piłce nożnej". Bortniczuk poprosił, żeby w ten sposób potraktować m.in. koszty budowy miejsc noclegowych oraz miejsc parkingowych towarzyszących obiektowi. Dzięki temu coś, co nie miało prawa kwalifikować się do dofinansowania, załapało się na finansowanie.
W efekcie z kolejnego pisma dyrektora Departamentu Infrastruktury Sportowej wynika, że w sprawie tego, co można, a czego nie można sfinansować za publiczne pieniądze, doszło do kontaktu z PZPN i po uzyskaniu wyjaśnień ustalono, że część biur zostanie zakwalifikowana jako powierzchnie związane ze sportem. Z kolei spora część parkingu podziemnego została uznana za powierzchnię związaną ze szkołą mistrzostwa sportowego. A w pięciogwiazdkowym hotelu za ponad 100 mln będzie 200 miejsc dla uczniów nieistniejącej jeszcze szkoły, chociaż w projekcie jest już zakwalifikowana do sfinansowania bursa dla uczniów. Dzięki tej żonglerce dofinansowanie dla PZPN wzrosło do 186 mln zł.
Dyrektor przygotowujący ten dokument dla jeszcze urzędującego ministra Bortniczuka na piśmie poprosił o wydanie dyspozycji, co dalej z wnioskiem, który według niego na dzień złożenia nie spełniał wymagań i powinien zostać odrzucony ze względu na braki formalne. Nic z tego. Bortniczuk zaakceptował wyliczenia i dalej procedował wniosek.
Ale dwa dni później drugi rząd Morawieckiego podał się do dymisji, a Bortniczuk przestał być ministrem sportu. Tuż przed odwołaniem podjął ostatnią decyzję, która miała pomóc PZPN: podpisał i polecił opublikować na stronie ministerstwa protokół, z którego miało wynikać, że wniosek PZPN został zaopiniowany do dofinansowania, a decyzja należy do nowego ministra.
Niepostrzeżenie kwota wsparcia zmieniła się z 304 na 186 mln zł. Mało kto zauważył też, że w przeciwieństwie do drugiego zakwalifikowanego wniosku, centrum PZPN nie uzyskało pozytywnej oceny zespołu opiniującego. W dniu opublikowania protokołu zespół do spraw opiniowania wniosków jednogłośnie negatywnie zaopiniował dofinansowanie dla PZPN.
PZPN: brak zrozumienia wagi sprawy
Nową minister sportu w dwutygodniowym rządzie Mateusza Morawieckiego została Danuta Dmowska-Andrzejuk (już pełniła tę funkcję w latach 2019-2020). To była szpadzistka, bez powodzenia ubiegająca się o fotel posła w ostatnich wyborach. Dmowska-Andrzejuk bardzo szybko zorientowała się, że wniosek PZPN będzie jednym z głównych tematów jej krótkiej kadencji.
- Zaczęły się telefony, naciski. Przekonywanie, jak ważny jest to projekt. I trzeba go dociągnąć do końca, czyli podpisać umowę z PZPN - opowiada współpracownik byłej minister.
To wtedy miało dojść między innymi do opisywanej na początku tekstu rozmowy Dmowskiej-Andrzejuk z Kamilem Bortniczukiem. Ostatecznie sprawa oparła się o samego premiera Mateusza Morawieckiego, który polecił zorganizowanie spotkania w tej sprawie w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Początkowo miała je poprowadzić ówczesna szefowa KPRM, ale ostatecznie rola ta przypadła Michałowi Dworczykowi.
5 grudnia o godz. 14 na spotkanie stawiła się Danuta Dmowska-Andrzejuk ze swoimi urzędnikami, przedstawiciele Prokuratorii Generalnej (która powinna opiniować wszystkie umowy powyżej 50 mln podpisywane w imieniu państwa), prezydent Otwocka, przedstawiciel Lasów Państwowych, Ministerstwa Sprawiedliwości oraz… prezes PZPN Cezary Kulesza i sekretarz Łukasz Wachowski.
Opowiada jeden z uczestników spotkania: - To jest niebywałe, co tam się wydarzyło. Po pierwsze przedstawiciele organizacji wnioskującej o dofinansowanie nie powinni pojawiać się w siedzibie premiera na spotkaniu, które dotyczy ich wniosku. Po drugie nie powinni mieć dostępu do części informacji, o których tam była mowa. Po trzecie to było ewidentne wywieranie presji na panią minister, żeby podpisała tę umowę, mimo wszystkich zastrzeżeń. Urzędnicy byli ćwiczeni na oczach ludzi z zewnątrz.
Podczas spotkania prezydent Otwocka oraz przedstawiciele PZPN usilnie przekonywali, że mają już wszystkie wymagane dokumenty, umożliwiające rozpoczęcie inwestycji na nieruchomościach formalnie należących do Lasów Państwowych. Urzędnicy MSiT byli odmiennego zdania.
Danuta Dmowska-Andrzejuk niechętnie rozmawia o spotkaniu w KPRM. - Premier Mateusz Morawiecki jest zwolennikiem dużych inwestycji w infrastrukturę sportową i był zainteresowany dopięciem tej inwestycji. Ale podczas spotkania w KPRM przedstawiłam swoje wątpliwości dotyczące podpisania umowy z PZPN. Związek miał dostarczyć kolejne dokumenty, ale nie otrzymaliśmy ich, nie było więc mowy o podpisaniu umowy. Miałam negatywną opinię Departamentu Inwestycji Sportowych dotyczącą wniosku PZPN na dzień 30 listopada, w którym ostatecznie i nieprzekraczalnie powinniśmy mieć komplet dokumentów. A ich nie mieliśmy.
Więcej możemy wyczytać z dokumentów MSiT. Zaraz po spotkaniu jeden z urzędników sporządził notatkę, w której wprost pisze: "zadanie inwestycyjne jest nieprzygotowane do realizacji" i wymienia braki w dokumentach.
W kolejnym z pism jednego z dyrektorów do minister Dmowskiej-Andrzejuk urzędnik przypomina, że w przeciwieństwie do innych wnioskodawców, PZPN miał wiele miesięcy na skompletowanie wniosku "w związku z indywidualną zgodą ministra Bortniczuka".
Zobacz także
"Bardzo liberalnie, choć oczywiście w ramach procedur, podchodziliśmy do oceny tego wniosku, bowiem został on określony przez Ministra Bortniczuka jako priorytetowy - takie otrzymałem polecenie służbowe. (...) kierowany przeze mnie Departament bardzo dużo czasu i uwagi poświęcił PZPN w trakcie składania wniosku o dofinansowane. Informowałem nawet osobiście ministra Bortniczuka, że po drugiej stronie spotykamy się z brakiem zrozumienia wagi sprawy i istoty wymogów formalnych. Uwagę tę podobno Pan minister przekazał dalej. Niestety nie możemy odpowiadać za to, jak wnioskodawcy przygotowują wnioski" - kończy rozgoryczony urzędnik.
13 grudnia rząd Mateusza Morawieckiego upadł. A 4 stycznia nowy minister sportu Sławomir Nitras formalnie potwierdził, że PZPN nie dostanie dofinansowania na centrum w Otwocku.
Odpowiedzi. I ich brak
Biuro prasowe PZPN potwierdziło nam, że Cezary Kulesza i Łukasz Wachowski na zaproszenie urzędników KPRM pojawili się na spotkaniu 5 grudnia. A spotkanie dotyczyło wątpliwości wokół wniosku na centrum w Otwocku. PZPN zapewnia, że wbrew opinii urzędników posiada umowy dzierżawy i poddzierżawy zawarte z gminą Otwock, i ich na podstawie posiada prawo do dysponowania nieruchomościami na cele budowlane.
PZPN zapewnia też, że komplet dokumentów złożył w terminie, "uzupełniając i uściślając je w niektórych punktach na prośbę MSiT w trakcie trwania konkursu, zgodnie z procedurami".
PZPN nie odpowiedział, co miał na myśli Henryk Kula, mówiąc na zarządzie, że "szkołę wpisano do wniosku, bo taka była umowa z ministerstwem i dzięki temu dotacja będzie większa o 90 mln", ile razy po złożeniu do ministerstwa PZPN uzupełniał wniosek dotyczący centrum w Otwocku, kto z ministerstwa kontaktował się w tej sprawie z PZPN, jakie dokumenty i kiedy PZPN musiał uzupełnić.
Nie dowiedzieliśmy się też, na jakiej podstawie Łukasz Wachowski podczas posiedzeń zarządu PZPN w dniach 19 października oraz 23 listopada przekonywał, że umowa z ministerstwem zostanie podpisana w przyszłym tygodniu, ani jak wyglądały konsultacje dotyczące zmiany kwalifikacji części kosztów, w tym tych dotyczących parkingu i hotelu.
Prezydent Otwocka nie odpowiedział na maile z pytaniami wysyłane 18 grudnia 2023 r. oraz 15 stycznia 2024 r.
Kamil Bortniczuk w obszernych odpowiedziach odniósł się do wszystkich pytań (całość odpowiedzi publikujemy pod tekstem). Były minister nie wie, na jaką umowę z ministerstwem powoływał się podczas zarządu PZPN Henryk Kula.
Według niego urzędnicy negatywnie oceniali wniosek, bo po wyborach 15 października chcieli się przypodobać nowej władzy. Bortniczuk zauważa też, że interpretacja zapisów programu była jego wyłączną kompetencją. Stwierdził też, że nie tylko wniosek PZPN, ale wszystkie projekty inwestycyjne dotyczące polskiego sportu starał się traktować priorytetowo.
Nie był jednak w stanie wskazać innych podmiotów, którym przedłużał terminy składania dokumentów i mimo opinii urzędników, że formalnie nie spełniają wymogów konkursu, dalej je procedował.
Szymon Jadczak, dziennikarz Wirtualnej Polski
***
Pytania i odpowiedzi na nie, które przesłał nam Kamil Bortniczuk.
Na jakiej podstawie 7 października 2023 w Otwocku twierdził Pan, że PZPN może liczyć na 304 mln dofinansowania na centrum w Otwocku?
Na podstawie kwoty wnioskowanej przez beneficjenta. Na liście rankingowej znalazł się zapis mówiący o możliwym pomniejszeniu kwoty dotacji po szczegółowej analizie kwalifikowalności kosztów.
Na jakiej podstawie zgodził się Pan na dofinansowanie w 70 proc. w ramach "Programu inwestycji o szczególnym znaczeniu dla sportu" centrum PZPN w Otwocku, skoro PZPN nie miał w momencie składania wniosku szkoły mistrzostwa sportowego, która uprawniałaby do takiego dofinansowania?
Wymóg prowadzenia SMS dotyczy okresu trwałości projektu, a nie momentu składania wniosku. Spełnienie wymogu na etapie oceny wniosku oceniane jest na podstawie oświadczenia wnioskodawcy dotyczącego okresu po oddaniu inwestycji, a w okresie trwałości projektu na podstawie kontroli.
W październiku 2023 podczas posiedzenia zarządu PZPN Henryk Kula stwierdził, że "szkołę wpisano do wniosku, bo taka była umowa z ministerstwem i dzięki temu dotacja będzie większa o 90 mln". Kiedy, z kim i o jakiej treści umowę zawierał Pan lub inny przedstawiciel ministerstwa z PZPN?
Nic mi nie wiadomo o istnieniu jakiejkolwiek umowy w tym zakresie. Być może Panu prezesowi Kuli chodziło o informację, jaką PZPN uzyskał od urzędników MSiT w zakresie zwiększonego dofinansowania dla projektów dedykowanych SMS-om. Co oczywiste w sytuacji, w której PZPN nie wywiązałby się z realizacji wymogu prowadzenia SMS w okresie trwałości projektu, różnica w dofinansowaniu podlegałaby zwrotowi, wraz z ustawowymi odsetkami. Dotyczy to absolutnie wszystkich beneficjantów programów dotacyjnych MSiT.
W pismach z 19 października, 21 i 24 listopada urzędnicy Ministerstwa Sportu i Turystyki zwracali uwagę, że wniosek PZPN nie spełniał wymogów formalnych w momencie złożenia i powinien zostać odrzucony. Dlaczego mimo to wniosek był nadal procedowany na Pana polecenie?
Wcześniej przez wiele miesięcy ci sami urzędnicy prezentowali zupełnie odmienny, w mojej ocenie słuszny, pogląd, czego potwierdzeniem jest prowadzona przez nich wielomiesięczna ocena wniosku. W mojej ocenie po wyborach parlamentarnych urzędnicy chcieli niejako "wnieść we wianie" środki niewydatkowane na duże projekty inwestycyjne nowemu kierownictwu.
Jedynie tak potrafię sobie wytłumaczyć masowe odrzucanie projektów inwestycyjnych w okresie po 27 listopada 2023. Proszę pamiętać, że zgodnie z zapisami Programu, interpretacja jego zapisów jest wyłączną kompetencją ministra. Minister może też dokonywać odstępstw od jego zapisów. Takich odstępstw, działając w interesie publicznym, jako minister dokonywałem wielokrotnie, również w przypadku terminu uzupełnienia wniosku przez PZPN.
Sam fakt dostarczenia dokumentu w późniejszym terminie, w żaden sposób nie wpływał na wartość merytoryczną projektu, ani na okres jego realizacji. Urzędnicy byli w stałym kontakcie z wnioskodawcą i doskonale znali potencjalny termin dostarczenia rzeczonego dokumentu, co wynikało z terminów proceduralnych. Terminem granicznym, wiążącym w tym zakresie ministra, jest określony w odpowiednim rozporządzeniu termin 30 listopada roku, w którym składany jest wniosek.
Dlaczego mimo jednoznacznie negatywnej oceny zespołu oceniającej dofinansowanie wniosku PZPN nie uwzględnił jej Pan i dalej procedował wniosek?
Nigdy nie otrzymałem negatywnej opinii zespołu nt tego projektu. Jeżeli taka istnieje, to w mojej ocenie została przygotowana po czasie, na polecenie nowego kierownictwa MSiT. W dokumentach, które otrzymałem do podpisu, nie ma mowy o rekomendacji negatywnej. Wniosek ten został przez zespół, cyt.: "pozostawiony do decyzji ministra" i jako taki został przeze mnie oceniony pozytywnie.
Z jakiego powodu przedłużał Pan okres złożenia przez PZPN dokumentu uprawniającego do dysponowania nieruchomością na cele budowlane?
Odpowiedź na to pytanie zawarłem w odpowiedzi na jedno z powyższych.
Na jakiej podstawie prawnej zadysponował Pan w odpowiedzi na pismo z 15 listopada, dotyczące kwalifikacji kosztów we wniosku PZPN, żeby traktować centrum w Otwocku jak inwestycję COS, której przysługuje dofinansowanie w wysokości 99 proc.?
Nigdy nie złożyłem dyspozycji, aby traktować te inwestycje analogicznie do COS w zakresie intensywności wsparcia /tj. 99% dofinansowania/. Analogie do COS przywoływałem jedynie w zakresie kwalifikowalności kosztów budowy internatów sportowych, jako niezbędnych do funkcjonowania obiektu.
W piśmie z 24 listopada 2023 r. dyrektor Departamentu Infrastruktury Sportowej pisze, że po konsultacji z PZPN zmieniono kwalifikację części kosztów we wniosku PZPN i dofinansowano częściowo hotel, parking oraz budynek biurowy. Kto z kim, kiedy i na czyje polecenie się konsultował oraz dokonywał tych ustaleń? Na jakiej podstawie prawnej zaakceptował Pan taką kwalifikację kosztów?
Wydałem dyspozycje, aby dofinansować części mieszkalne /internaty/, tylko w zakresie i standardzie odpowiadającym wymaganiom grup młodzieżowych - analogicznie do standardu COS. Parkingi tylko w zakresie odpowiadającym wymogom budowlanym dotyczącym tychże części mieszkalnych i części biurowej niezbędnej dla bieżącej obsługi obiektu - analogicznie do innych wspieranych przez MSiT inwestycji.
Ta dyspozycja dotyczyła de facto nieuznania za koszty kwalifikowane kosztów budowy tzw. "hotelu dla 1. Reprezentacji", przynależnego mu parkingu oraz pomieszczeń administracyjnych dla potrzeb PZPN, niezwiązanych bezpośrednio z administrowaniem obiektem. Ostateczną, zaakceptowaną przeze mnie, kalkulację kosztów kwalifikowanych przedstawił mi Dyrektor Departamentu. Podstawą prawną całego procesu oceny jest Rozporządzenie MSiT w sprawie przekazywania środków z FRKF, z dnia 12 sierpnia 2019 r.
Czemu miało służyć opublikowanie protokołu 27 listopada z oceny formalno- merytorycznej Zespołu do spraw opiniowania wniosków o dofinansowanie zadań inwestycyjnych ze środków Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej? Dlaczego w tym protokole nie zamieścił Pan informacji, że wniosek został zaopiniowany negatywnie?
Protokół został mi przedstawiony do podpisu przez zespół oceniający projekty. Poza podpisem w żaden sposób nie ingerowałem w jego treść. Jak Pan słusznie zauważył, nie ma na nim informacji, że wniosek został zaopiniowany negatywnie, bo wg mojej najlepszej wiedzy, w tamtym czasie takiej opinii nie było. Co zresztą zespół potwierdził, przedstawiając mi do podpisu protokół z adnotacją "do decyzji ministra".
W sytuacji, kiedy jakiś projekt jest przez zespół opiniowany negatywnie, każdorazowo w protokole znajduje się taka adnotacja. Stąd moje zdziwienie za każdym razem, kiedy słyszę o negatywnej opinii zespołu na temat tego projektu. Podpisanie protokołu formalnie kończy proces oceny i powinno stanowić podstawę do przygotowania umowy dotacyjnej.
Z dokumentów w ministerstwie wynika, że miał Pan wydać indywidualną zgodę na kompletowanie przez wiele miesięcy wniosku przez PZPN. Dlaczego i na jakiej podstawie wydał Pan taką zgodę?
Odpowiedź zamieściłem powyżej, ale przytoczę ją ponownie: Proszę pamiętać, że zgodnie z zapisami Programu, interpretacja jego zapisów jest wyłączną kompetencją ministra. Minister może też dokonywać odstępstw od jego zapisów. Takich odstępstw, działając jako minister w interesie publicznym, dokonywałem wielokrotnie, również w przypadku terminu uzupełnienia wniosku przez PZPN.
Sam fakt dostarczenia dokumentu w późniejszym terminie, w żaden sposób nie wpływał na wartość merytoryczną projektu, ani na okres jego realizacji. Terminem granicznym, wiążącym w tym zakresie ministra, jest określony w odpowiednim rozporządzeniu termin 30 listopada roku, w którym składany jest wniosek.
Z dokumentów w ministerstwie wynika, że określił Pan wniosek PZPN jako "priorytetowy". Na jakiej podstawie?
Wszystkie projekty inwestycyjne dotyczące polskiego sportu starałem się traktować priorytetowo. Ten wniosek również. Nadal uważam, że to inwestycja niezbędna dla rozwoju polskiej piłki reprezentacyjnej. Uważam też, że realizacja tej inwestycji leży w interesie publicznym, a tak duża partycypacja w wydatkach inwestycyjnych (przypominam, że miało to być 30% wydatków kwalifikowanych, oraz 100% wydatków niekwalifikowanych) oraz wzięcie na siebie całości kosztów bieżącego funkcjonowania, jest z perspektywy budżetu państwa i interesu publicznego jednoznacznie korzystna. Proszę pamiętać, że alternatywą jest dedykowany dyscyplinie COS, gdzie państwo, a więc podatnik, ponosi 99% kosztów inwestycji, a następnie rok rocznie - w formie dotacji z MSiT - dopłaca do bieżącego funkcjonowania.
Z dokumentów wynika, że przekazywał Pan zastrzeżenia urzędników co do współpracy z PZPN w zakresie wniosku do PZPN. Komu, kiedy, jakie i na jakiej podstawie przekazywał te zastrzeżenia?
W trakcie licznych spotkań, z licznymi przedstawicielami, licznych polskich związków sportowych, wielokrotnie przekazywałem liczne uwagi na temat współpracy na linii PZS-MSiT. Zapewne tak było i w tym przypadku.
Czy rozmawiał Pan z przedstawicielami KPRM, Prokuratorii Generalnej lub minister Danutą Dmowską-Andrzejuk na temat centrum PZPN w Otwocku w okresie pomiędzy 27 listopada a 13 grudnia 2023? Czego dotyczyły te rozmowy i kto je inicjował?
Jedyna rozmowa, jaką przeprowadziłem w tej sprawie, we wskazanej cezurze czasowej, to wymiana 2 zdań z Panią minister Danutą Dmowską-Andrzejuk, w czasie symbolicznego "przekazywania gabinetu". Poinformowałem ją wówczas, że 27 listopada podpisałem protokół z oceny tego projektu oraz przekazałem swoją ocenę, że to dobry projekt, którego realizacja leży w interesie polskiego sportu.
Czy potrafi Pan wskazać inne podmioty, które w tym konkursie również traktował priorytetowo, przedłużał dla nich terminy składania dokumentów i mimo opinii urzędników, że formalnie nie spełniają wymogów konkursu, dalej je procedował? Proszę o przesłanie listy tych podmiotów i wniosków, których dotyczyły Pana dziania.
W czasie swojej pracy w MSiT wydałem dziesiątki, o ile nie setki różnego rodzaju odstępstw i zgód na rzecz beneficjentów, działając zgodnie z zasadą, że wniosek to nie Pismo Święte, w którym nie można zmienić choćby przecinka, a ocenie podlega głównie projekt inwestycyjny, który ma zmieniać rzeczywistości polskiego sportu.
Taką filozofię pracy na rzecz beneficjentów ministerialnych programów starałem się wpajać również współpracownikom. Oczywistym ograniczeniem, poza które nigdy nie wychodziłem, były przepisy prawa. Tak było też w przypadku konkursu i wniosku, o który Pan dopytuje. Sporządzenia jakichkowiek list proszę wymagać od swoich informatorów. Nie ode mnie.
Czy potrafi wskazać Pan jakiś ślad w dokumentach przed 19.10.2023, gdy urzędnicy pozytywnie wypowiadają się na temat wniosku PZPN? Albo w ogóle jakikolwiek dokument dotyczący tego wniosku z okresu 7.07.2023 - 19.10.2023?
A Pan potrafi wskazać jakiś ślad w dokumentach przed 19.10.2023, gdzie urzędnicy negatywnie wypowiadają się na temat wniosku PZPN? Pytam Pana o to, bo jak wnoszę po treści pytań, że posiada Pan dostęp do dokumentacji ministerialnej, zapewne starannie wyselekcjonowanej "pod tezę".
Ja z oczywistych względów nie posiadam już dostępu do dokumentów MSiT. Niewątpliwie jednak odbyłem w tej sprawie wiele rozmów z kierownictwem departamentu i w trakcie żadnej z tych rozmów, żaden z urzędników nie wskazywał na tezy, zawarte później w "powyborczej" notatce z 19.10.
Urzędnicy wręcz informowali mnie, że poprzez zastosowanie przez "ministra" odstępstwa, rzeczywisty termin graniczny uzupełnienia wniosku to 30 listopada. Informowali też, że są w tej sprawie w kontakcie z PZPN i pośrednio z miastem Otwock, i z kalendarza zdarzeń wynika, że rzeczony dokument będzie mógł być przedstawiony, przy poszanowaniu wszelkich procedur, w terminie ok. 23 listopada, jak też się stało.
Zapewne jest też korespondencja w systemie EZD, potwierdzająca przedstawione powyżej informacje. Przede wszystkim jednak jest, zamieszczona na stronie ministerstwa, lista rankingowa z dnia 10.10.2023, na której znajduje się 35 projektów wstępnie wskazanych do dofinansowania i skierowanych do szczegółowej oceny kwalifikowalności kosztów. Na tej liście znajduje się również projekt PZPN. Lista ta została przygotowana nie przeze mnie, a przez departament infrastruktury i nie ma na niej informacji o niespełnianiu przez którykolwiek wniosek kryteriów formalnych.
Dlaczego, będąc przekonanym o prawidłowości wniosku złożonego przez PZPN, i jak Pan twierdzi mimo wielu miesięcy pozytywnego oceniania wniosku przez urzędników, nie podpisał Pan właściwie umowy na centrum PZPN w Otwocku?
Bo było to najzwyczajniej w świecie niemożliwe ze względu na terminy. 23. lub 24.11 uzupełniono wniosek, co dało mi podstawę do zakończenia procedury oceny i jej publikację, co stało się 27.11.2023. Dopiero od tego momentu można było przystąpić do przygotowania umowy, zgromadzenia zabezpieczeń ze strony beneficjenta, uzyskania opinii prokuratorii generalnej - niezbędnej ze względu na wartość umowy.
Przypominam, że 27.11 na koniec dnia przestałem pełnić funkcję ministra. Jak zatem miałem podpisać tę umowę? Podtrzymuję jednak swoje stwierdzenia, że gdybym pełnił nadal funkcje ministra, znając ten wniosek i wszystkie uwarunkowania, po otrzymaniu niezbędnych opinii i zabezpieczeń, umowę tę bym podpisał. Bo to po prostu dobry projekt i potrzebny projekt.