"Nie o zemstę, lecz...". Apel rodzin ofiar ludobójstwa

"Nam, potomkom i krewnym Ofiar Ludobójstwa, pochodzącym często z rodzin mieszanych, bardzo zależy na szczerym i prawdziwym pojednaniu polsko-ukraińskim" - czytamy w apelu rodzin skierowanym do Episkopatów Polski i Ukrainy.

"Nie o zemstę, lecz...". Apel rodzin ofiar ludobójstwa
"Nie o zemstę, lecz...". Apel rodzin ofiar ludobójstwa
Źródło zdjęć: © PAP
Mateusz Czmiel

20.06.2023 | aktual.: 20.06.2023 18:59

Trwa burza wokół wywiadu szefa ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej. Anton Drobowycz stwierdził, że Kijów nie może się zgodzić na ekshumacje Polaków w Ukrainie, "ponieważ groby ukraińskie w Polsce są nadal zagrożone". Jako jeden z warunków stawia m.in. przywrócenie tablicy upamiętniającej żołnierzy UPA zabitych przez Sowietów w Monasterze.

- Wypowiedź szefa ukraińskiego IPN jest kubłem zimnej wody wylanym na mitomanię polskich władz. Polska strona powinna natychmiast zareagować - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. To najłagodniejsze słowa po wypowiedzi Antona Drobowycza na temat ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej. Padły w niej warunki wobec Polski.

Rodziny apelują i stawiają warunki

Na stronie internetowej ks. Isakowicza-Zalewskiego pojawił się "Apel Rodzin Ofiar Ludobójstwa do Episkopatów Polski i Ukrainy".

"Nam, potomkom i krewnym Ofiar Ludobójstwa, pochodzącym często z rodzin mieszanych, bardzo zależy na szczerym i prawdziwym pojednaniu polsko-ukraińskim. Uważamy jednak, że aby do tego doszło, muszą zostać spełnione następujące warunki" - czytamy w apelu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zdaniem sygnatariuszy pierwszy warunek to: prawda. "Dlatego też Ludobójstwo dokonane przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach Drugiej Rzeczpospolitej powinno być nazwane po imieniu, bez uciekania się do półprawd i eufemizmów typu 'tragedia wołyńska', 'zbrodnia wołyńska', 'czystki etniczne' lub 'akcja antypolska" - podkreślono.

"Powinny być także wspomniane narodowości Ofiar Ludobójstwa, gdyż z rąk członków Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii oraz Ukraińskiej Policji Pomocniczej i ukraińskich pułków policyjnych SS ginęli nie tylko Polacy, ale i Żydzi, Czesi, Ormianie, Romowie i ci sprawiedliwi Ukraińcy, którzy ratowali Polaków. Trzeba też podkreślać, że ludobójstwo miało miejsce nie tylko na Wołyniu, ale także na Polesiu i Lubelszczyźnie oraz w Małopolsce Wschodniej, czyli w dawnych województwach lwowskim, stanisławowskim i tarnopolskim. Czas jego trwania to nie tylko rok 1943, ale lata 1939-1947. W wypadku polskich ofiar byli to w zadecydowanej większości mieszkańcy wsi, w tym też księża i siostry zakonne" - podkreślono.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Niezrealizowane od 30 lat obietnice

Drugą kwestią poruszoną przez rodziny są, "ekshumacje i pochówki ofiar". "Brak tych pochówków, jak i oficjalny zakaz ekshumacji, wciąż podtrzymywany przez ukraińskie władze państwowe, jest najboleśniejszą raną w relacjach polsko-ukraińskich. Jest też sprzeczny zarówno z konwencjami prawa międzynarodowego, jak i elementarnymi zasadami cywilizacji europejskiej, opartej o wartości chrześcijańskie i zasady prawa rzymskiego.

Niezrealizowane od 30 lat obietnice władz obu niepodległych krajów, jaki i ustawiczne usprawiedliwianie się polityków, że to 'nie ten czas i nie ten moment', tylko pogłębia ową ranę oraz zadaje Rodzinom Ofiar dodatkowe cierpienia. Tym bardziej, że w pochówkach innych ofiar, np. Zbrodni Katyńskiej czy Holokaustu Żydów, takich przeszkód nie ma. Przykładem jest cmentarz polskich oficerów pomordowanych przez NKWD w Charkowie".

"Sprzeciw wobec kultu zbrodniarzy"

"Zwracamy się więc do Waszych Eminencji i Ekscelencji, aby wspólnie z nami zaapelowały do Prezydentów i Premierów oraz władz parlamentarnych obu krajów w sprawie godnych pochówków wszystkich Ofiar Ludobójstwa" - proszą rodziny.

"Pochówki te powinny mieć charakter religijny, zgodny z wyznaniem lub obrządkiem Ofiar. Miejsca zagłady winny być oznaczone pamiątkowymi krzyżami, które byłyby nie tylko upamiętnieniem, ale i przestrogą dla przyszłych pokoleń" - podkreślono.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Trzecim "warunkiem" jest "sprzeciw wobec kultu zbrodniarzy". "Wspomniany zakaz pochówku ofiar na Ukrainie połączony jest też z gloryfikacją osób i organizacji, które dopuściły się zbrodni przeciw ludzkości. Z przykrością musimy stwierdzić, że w tej gloryfikacji bardzo często biorą udział biskupi i księża oraz wierni Cerkwi greckokatolickiej, oraz niektórych odłamów Cerkwi prawosławnej. Przykładami są święcenia licznych pomników i tablic pamiątkowych, dedykowanych tym, którzy brali czynny udział w mordowaniu Polaków i Żydów lub inspirowali owe zbrodnie" - czytamy.

Jak podkreśliły rodziny, "bez spełnienia wskazanych warunków nie jesteśmy w stanie wziąć udziału w wydarzeniach, które mają się odbywać pod hasłem 'przebaczamy i prosimy o przebaczenie'. Co więcej, uważamy, że formuła ta, zaczerpnięta z listu biskupów polskich do niemieckich z 1965 r. nie ma zastosowania w obecnych relacjach polsko-ukraińskich.

Od czasu zakończenia II wojny światowej i procesów norymberskich naród niemiecki radykalnie odciął się od zbrodniczej ideologii narodowego socjalizmu. W Niemczech nie stawia się pomników ludobójców, nie gloryfikuje się ich zbrodni i nie zakazuje się pochówków ofiar. Niestety w Ukrainie, co opisaliśmy powyżej, jest dokładnie odwrotnie. W takiej sytuacji wspomniana formuła byłaby tylko pustym gestem, niemającym żadnej wartości".

Rodziny i sygnatariusze proponują, aby 11 lipca o godz. 10, w chwili, gdy "80 lat temu mordowano w barbarzyński sposób Polaków zgromadzonych w kościołach na niedzielnych mszach świętych", zabiły dzwony we wszystkich kościołach i cerkwiach. "Będzie to hołd oddany współczesnym chrześcijańskim męczennikom" - dodano.

Pełna treść apelu znajduje się TUTAJ.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
ukrainapolskawołyń
Wybrane dla Ciebie