Tusk zapowiada, co zrobi po wygranych wyborach. "W ciągu 48 godzin"
- PiS nie straci władzy, jeśli Polki i Polacy przyzwyczają się do zła - stwierdził Donald Tusk. Dodał, że notowania PiS to o wiele za mało, żeby PiS mógł powiedzieć, że ma poparcie Polaków. Zapowiedział także: "porządek w mediach publicznych zrobimy w ciągu 48 godzin".
- Obsesja polityków PiS na moim punkcie jest widoczna, choć nauczyłem się z tym żyć. Traktuję to jako swoistą formę uznania. Mówią o mnie dzień i noc - powiedział w programie "Express Biedrzyckiej" Donald Tusk.
Zapytany o słynne porównanie, że polityk PO ma "wilcze oczy", powiedział, że "normalni ludzie reagują na niego pozytywnie. - Moje wnuki i wnuczki mnie kochają. Liderzy PiS mają nieskrywany lęk - skomentował.
Na pytanie, czy Tusk zdoła wygrać wybory, stwierdził, że nie obraca się w świecie iluzji. - Udało się odbudować pozycję opozycji - powiedział. Dodał, że to nie kwestia sztuczek, nie wygrają propagandowymi hasłami z PiS. - Ludzi trzeba przekonać, że odsunięcie PiS od władzy jest w ich interesie - przekonuje.
Tusk powiedział, że jednak stwierdzenie, iż rząd PiS to dyktatura, jest przesadą. Ale dodał, że PiS nie straci władzy, "jeśli Polki i Polacy przyzwyczają się do zła". - Oni zostali milionerami w kilka chwil. Nie ma godziny, żeby nie pojawiała się informacja o kolejnej aferze. Koncentrują się wyłącznie na korzyściach materialnych. Nie może być akceptacji na to jawne złodziejstwo - stwierdził.
Tusk: nie ma się czego i kogo bać
Były premier dodał, że nie ma się kogo i czego bać, w odniesieniu do zarzutów kierowanych w jego stronę. Rządzących nazwał "gangiem pokracznych złodziei". - PiS to gang dosyć pokracznych, karykaturalnych złodziei pieniędzy publicznych. Nie ma się kogo i czego bać. Szukają takich sposobów jak komisja weryfikacyjna, bo czują, że przegrają kolejne wybory
- Sami pisowcy mówią, że tzw. komisja weryfikacyjna powinna się nazywać "Dopaść Tuska". Także i to niekonstytucyjne działanie zostanie podważone po wygranych wyborach - mówił.
- Zrobimy porządek w mediach publicznych zrobimy w ciągu 48 godzin - zapowiedział.
Tusk: wygramy wybory
- Wygramy i sytuacja w relacji przyszły rząd - prezydent, zmieni się diametralnie - przekonuje Donald Tusk.
- Jestem przekonany, że po wygranych wyborach skłonimy prezydenta do współpracy - mówił o Andrzeju Dudzie, komentując sytuację, gdyby opozycja wygrała wybory.
Tusk czy Trzaskowski?
Na pytanie, czy toczą się dyskusje, czy Tusk powinien oddać przywództwo w partii Rafałowi Trzaskowskiemu, stwierdził, że nie ma dyskusji w tej kwestii. - Lider Platformy jest jeden. Liderów KO jest wielu - odpowiedział stanowczo. Dodał, że to nie jest jego zmartwienie, ale wielka satysfakcja i źródło optymizmu, że w szeregach jego partii jest najpopularniejszy polityk w Polsce.
Odniósł się w ten sposób między innymi do ostatniego sondażu, gdzie badani wskazali, czy wolą Tuska czy Trzaskowskiego jako lidera Platformy.
Marsz 4 czerwca
Pytany o marsz 4 czerwca i ostatnie słowa Szymona Hołowni na ten temat, stwierdził: "Ja nie uczestniczę w niesmacznej wymianie zdań. (...) W Warszawie 4 czerwca tysiące ludzi wyjdzie na ulice, żeby pokazać, że czas PiS dobiega końca".
- Każdy jest zaproszony, każdy się pomieści. (...) Proszę wszystkich, żeby z szacunkiem i respektem odnosili się do innych partnerów na opozycji demokratycznej - dodał w programie Biedrzyckiej.
- Nastroje i humory różnych polityków mają mniejsze znaczenie. Ja staram się być cierpliwy. Czasu zostało 6 miesięcy. Robię wszystko, żeby wejść w tę kampanię w sposób najbardziej zmobilizowany - stwierdził.
Prawo aborcyjne?
Tusk powiedział, że prawo, które narzucił Kaczyński i pani Przyłębska, całkowity zakaz aborcji, przynosi nieludzkie efekty. - Tutaj zmiana jest absolutnie niezbędna - zadeklarował.
Tusk bardzo aktywnie walczy o głosy wyborców, biorąc udział w objeździe po kraju. Powiększa się lista jego deklaracji wyborczych. Obiecuje między innymi "babciowe", darmowe in vitro czy żłobek w każdej gminie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śledztwo prokuratury ws. Tuska
W poniedziałek portal tvp.info poinformował, że warszawska prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień w 2014 r. przez Donalda Tuska. Zawiadomienie w listopadzie zeszłego roku złożył skazany w tzw. aferze podsłuchowej biznesmen Marek Falenta i odnosiło się ono do kontroli w spółce Składy Węgla, której Falenta był współwłaścicielem.
- PiS ściga mnie za walkę mojego rządu z importem rosyjskiego węgla; prokuratura działa na wniosek Marka Falenty, który użył swych taśm, w porozumieniu z PiS, w celu obalenia rządu. Scenariusz pisany cyrylicą - napisał szef PO Donald Tusk, komentując wszczęcie śledztwa.
Przeczytaj także:
Źródło: se.pl/WP/PAP