Napieralski znów chce być liderem? Jeździ i przekonuje
W Sojuszu nie ma poważnego kandydata na nowego przewodniczącego. Za to obecny jeździ po kraju i przekonuje kolegów, że był dobrym przywódcą - o politycznej podróży Grzegorza Napieralskiego pisze "Rzeczpospolita".
16.11.2011 | aktual.: 16.11.2011 10:10
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Za niespełna cztery tygodnie SLD na nadzwyczajnej konwencji partii ma wybrać nowego szefa. Dlatego lider SLD Grzegorz Napieralski zjeżdża Polskę wzdłuż i wszerz odwiedzając wszystkie rady wojewódzkie, które zbierają się przed konwencją.
Jeden z polityków z otoczenia lidera tłumaczy, że takie działanie Napieralskiego to "uczciwe rozliczenie się z czterech lat kierowania partią". – Tam za zamkniętymi drzwiami szczerze przyznaje się do błędów w tegorocznej kampanii, ale też przypomina o udanych wyborach do europarlamentu, samorządowych i prezydenckich. I powoli nastawienie do niego się zmienia. Coraz mniej ludzi go krytykuje - mówi.
Choć Napieralski zdecydował się złożyć dymisję 10 grudnia, jest jedynym politykiem SLD, który jeździ po kraju sprawdzając swoje szanse na przywództwo. A może lider SLD stara się wystawić na tę funkcję któregoś ze swoich ludzi? W grę wchodzą: wicemarszałek sejmu Jerzy Wenderlich i rzecznik Klubu SLD Grzegorz Joński. Jednak pierwszy nie rozważał walki o przywództwo, a drugi to kolejny 30-latek z małymi szansami.
Może liderem powinien zostać ktoś zwalczający Napieralskiego - ktoś taki jak Zbigniew Zaborowski? Ten jednak w rozmowie z "Rz" twierdzi, że lider powinien być znany w całej Polsce, bo nie ma już czasu na kreowanie nowego nazwiska, a on sam jest zaledwie działaczem regionalnym.