Napięcia na linii Kijów-Warszawa. "Nieprzyjemne, szkodliwe tarcia"

- Mam dojmujące wrażenie, że zgrzyty najbardziej cieszą Moskwę - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską były ambasador Jerzy Marek Nowakowski, odnosząc się do napięcia na linii Kijów-Warszawa. Jak dodaje, należy pamiętać, że "w polityce nie ma wdzięczności".

Prezydenci Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski
Prezydenci Andrzej Duda i Wołodymyr Zełenski
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | HANDOUT
Żaneta Gotowalska-Wróblewska

"Nie pozwolimy, aby jakiekolwiek momenty polityczne popsuły relacje między narodami ukraińskimi i polskimi, a emocje powinny zdecydowanie ostygnąć" - napisał we wtorek Wołodymyr Zełenski.

Prezydent Ukrainy odniósł się tym samym do napięcia na linii polskiego i ukraińskiego MSZ. Resorty wzajemnie wezwały do siebie ambasadorów. Jako pierwszy zrobił to Kijów.

Jak podkreślił Zełenski, "narody Europy wiedzą, że wolność wszystkich jest najsilniejsza, gdy jest to wspólna wolność wszystkich". I dalej: "My w Europie wiemy, jak jednoczyć się i bronić naszych wartości ramię w ramię, niezależnie od pór roku i nastrojów, prądów politycznych i osobistych ambicji. Ale teraz widzimy różne sygnały, że w niektórych miejscach polityka stara się być ponad jednością, a emocje ponad podstawowymi interesami narodów".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zgrzyt na linii Polska-Ukraina pojawił się po słowach prezydenckiego ministra Marcina Przydacza, który wypowiedział się na temat dalszego trwania embarga na ukraińskie zboże. Powiedział, że "Ukraina otrzymała od Polski naprawdę duże wsparcie", które "powinna zacząć doceniać". Podkreślił też, że najważniejsza jest obecnie obrona interesu polskich rolników.

Ma to związek z wypowiedzią premiera Denisa Szmyhala, który kilkanaście dni temu wzywał Komisję Europejską, by ta "zapewniła niezakłócony eksport wszystkich ukraińskich produktów żywnościowych do UE". - To nieprzyjazne i populistyczne posunięcie, które poważnie wpłynie na globalne bezpieczeństwo żywnościowe i gospodarkę Ukrainy - mówił ukraiński polityk, komentując zapowiedź Polski w sprawie blokady wwozu ukraińskiego zboża, jeśli Komisja Europejska nie wydłuży zakazu.

W środę ukazał się kolejny wpis polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. "Polska chce dobrych relacji z Ukrainą. Muszą być one oparte na wzajemnym szacunku i zrozumieniu dla narodowych interesów" - czytamy w komunikacie resortu. "Polska oczekuje od Ukrainy gotowości do uwzględnienia naszego stanowiska m. in. w sprawie ochrony rolnictwa, ale też innych kwestii. To stanowisko zostało dziś przekazane chargé d'affaires w Warszawie" - dodano.

"W polityce nie ma wdzięczności, zapomnijmy o tym"

Zdaniem Jerzego Marka Nowakowskiego, byłego ambasadora RP na Łotwie i w Armenii oraz prezesa Stowarzyszenia Euroatlantyckiego, to Warszawa jest dużo bardziej winna ostatnim napięciom na linii Polska-Ukraina.

- Z naszej strony pojawił się komentarz bardzo przypominający wcześniejszą wypowiedź Bena Wallace'a - ocenia Nowakowski w rozmowie z WP.

Przypomnijmy, że brytyjski minister obrony powiedział: "Czy nam się to podoba, czy też nie, ludzie chcą wdzięczności". I dalej: "Moja rada dla Ukraińców jest taka: zwróćcie uwagę, że czasami przekonujecie kraje do oddania własnych zapasów. I tak, ta wojna jest szlachetną wojną, i tak, widzimy, że walczycie w tej wojnie nie tylko o siebie, ale o nasze wolności".

"Tendencja, żeby przelicytować Konfederację"

- W polityce nie ma wdzięczności, zapomnijmy o tym. W realiach politycznych trudno mówić o takich kategoriach, jak budowana na uczuciach decyzja - podkreśla Nowakowski.

Był ambasador podkreśla, że wśród polityków "pojawiła się tendencja, żeby próbować przelicytować Konfederację". - Politycy spojrzeli w sondaże i doszli do wniosku, że będą grali kartą antyukraińską, bo jest to w jakimś stopniu dla nich wygodne - ocenia.

- Element krytyczny wobec Ukrainy pojawił się nie po raz pierwszy. Rozegrany jako próba budowania sobie wizerunku przeciwnika Ukrainy, sceptycznego wobec tego kraju. To zupełnie bez sensu, ale jest to zrozumiałe w kategorii gry wyborczej - podkreśla Nowakowski.

"Zgrzyty najbardziej cieszą Moskwę"

Jak dodaje ekspert, "po stronie ukraińskiej rozgrywka zbudowana na zaznaczeniu własnej podmiotowości jest dość naturalnym sposobem pokazywania, że przedstawiciele władz Ukrainy nie są zależni od zagranicy".

- Istotna jest zarówno gra pomiędzy Szmyhalem i Zełenskim, jak i wewnętrzne wyborcze gry polskie. W istocie to jest cała tajemnica tych nieprzyjemnych, szkodliwych tarć, które mogą w dłuższej perspektywie zachwiać wizją polskiej polityki, rozumianej jako polityka obliczona na ścisłą współpracę z Ukrainą - ocenia.

Były ambasador dodaje, że ma "dojmujące wrażenie, że zgrzyty najbardziej cieszą Moskwę". - Rosyjska polityka była zawsze polityką budowania sporów i niechęci między Polakami a Ukraińcami. W jakimś stopniu udaje się to stronie rosyjskiej osiągać, że do tych tarć doprowadza - zaznacza Nowakowski.

"Reakcja ukraińska była ponadwymiarowa"

- Wszyscy odpowiedzialni za politykę powinni wkładać w nią mniej emocji. Potrzeba za to więcej polityki w polityce - mówi z kolei w rozmowie z WP Paweł Kowal, poseł Koalicji Obywatelskiej zaangażowany w kwestie ukraińskie.

Jak podkreśla, doszło do sytuacji, która może zdarzyć się pomiędzy dwoma krajami. - Reakcja ukraińska była ponadwymiarowa - dodaje.

- Być może w Ukrainie ktoś ma pomysł czy złudzenia, że można tworzyć stosunki z Zachodem przez Niemcy czy Francję, ale to szybko minie. Polityka europejska nie zna tego rodzaju trwałych zależności. Tak nie będzie. To nie jest tak, że Niemcy przeprowadzą wszystkie ukraińskie sprawy zgodnie z oczekiwaniem Ukrainy - mówi polityk.

I dodaje: - Dla mnie, jako Polaka, ważne jest, by polski rząd, niezależnie od tego, czy atmosfera jest lepsza, czy gorsza, pamiętał, że to jest strategiczna kwestia bezpieczeństwa.

"Duże możliwości zawsze oznaczają duże ryzyka"

Jak podkreśla poseł, "istnieje szansa dla polskiej gospodarki wybudowania synergii w oparciu o ukraińską produkcję rolną, przetwórstwo i tranzyt". - To jest kluczem. Drugi etap to zastanowienie się, jak zrobić, żeby to poszło dalej i żeby Polacy odnieśli korzyść - mówi.

- Nie należy bać się tych trudnych zadań. Duże możliwości zawsze oznaczają duże ryzyka - podsumowuje Kowal.

Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainieukrainarosja
Wybrane dla Ciebie