Koreańczycy pod Kurskiem. Z fałszywymi dokumentami i nazwiskami
Rosja próbuje ukryć obecność wojskowych z Korei Północnej, fałszując ich dokumenty - informuje Dowództwo Sił Operacji Specjalnych Ukrainy (SSO). Polegli w obwodzie kurskim żołnierze Kima mieli przy sobie książeczki wojskowe z rosyjsko brzmiącymi nazwiskami.
Trzej północnokoreańscy żołnierze zabici w zachodnim obwodzie kurskim w Rosji mieli przy sobie dokumenty tożsamości, na których widnieją rosyjskie nazwiska - informują Dowództwo Sił Operacji Specjalnych Ukrainy (SSO). Jako miejsce urodzenia ich właścicieli podano Republikę Tuwy, skąd pochodzi były minister obrony Rosji Siergiej Szojgu.
Żołnierze w rzeczywistości nazywali się Ban Gook-jin, Lee Dae-hyuk i Cho Chul-ho. Jednak w dokumentach, pozbawionych zdjęć i pieczątek, ich nazwiska zmieniono na brzmiące po rosyjsku: Albertowicz, Suropowicz i Kapołowicz.
"Najciekawsze jednak były podpisy właścicieli dokumentów, wykonane w języku koreańskim, co jednoznacznie potwierdza ich rzeczywiste pochodzenie" - informuje Dowództwo Sił Operacji Specjalnych Ukrainy (SSO).
"Rosjanie nawet palą ich twarze"
Według SSO, przypadek ten "po raz kolejny potwierdza, że Rosja ucieka się do wszelkich metod, aby ukryć swoje straty na polu bitwy, a także ukryć obecność obcych wojsk".
Kilka dni temu prezydent Wołodymyr Zełenski mówił, że "Rosjanie nawet palą ich twarze, żeby ci żołnierze nie zostali zidentyfikowani".
Z najnowszych danych południowokoreańskiego wywiadu wynika, że w walkach z ukraińskimi żołnierzami zginęło już co najmniej 100 północnokoreańskich żołnierzy, około tysiąca zostało rannych.
W poniedziałek ukraiński 8. Pułk Sił Operacji Specjalnych poinformował, że w ciągu trzech ostatnich dni w obwodzie kurskim zginęło 77 żołnierzy z Korei Północnej. Kolejnych 40 północnokoreańskich żołnierzy miało zostać rannych.
Źródło: TG/SSO