Krwawa waluta Kim Dzong Una. Zapłaci każdą cenę, by dostać technologie rakietowe
Tysiąc rannych i stu zabitych - to dotychczasowe straty wśród żołnierzy Kim Dzong Una w obwodzie kurskim. To cena, którą północnokoreański reżim płaci, licząc na uzyskanie od Rosji technologii rakietowych, zwłaszcza tych wykorzystywanych w rakietach balistycznych średniego i dalekiego zasięgu.
Dane o północnokoreańskich stratach podała 19 grudnia południowokoreańska Narodowa Służba Wywiadowcza. Z kolei trzy dni wcześniej Ukraińcy opublikowali film dokumentujący pierwsze straty żołnierzy Korei Północnej.
Północnokoreańscy żołnierze, po kilku miesiącach adaptacji i szkolenia, znaleźli się na linii frontu w obwodzie kurskim w listopadzie. Działania rozpoczęli w rejonie wsi Plechowo, Worozżba i Martinowka. Żołnierze oddziału "Faust" ukraińskich Sił Operacji Specjalnych opublikowali film, na którym pokazują atak na północnokoreańskich żołnierzy i jego efekt. Zginęło w nim lub zostało rannych przynajmniej 33 żołnierzy Kim Dzong Una.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ataki bez wsparcia
Okazali się bardzo łatwym celem. Przede wszystkim nie potrafili poruszać się w terenie zdominowanym przez środki rozpoznania obrazowego. W większości przypadków atakowali na otwartym polu, nie będąc w żaden sposób zakamuflowani. Na śniegu, ubrani w grube, ciemnozielone, waciane kurtki byli widoczni z daleka.
W dodatku mundury, które koncepcyjnie wywodzą się jeszcze z lat 50. XX wieku, znacznie utrudniały poruszanie się, bo po namoknięciu stają się niezwykle ciężkie. To praktycznie uniemożliwia jakiekolwiek swobodne ruchy. Widać to było na nagraniach. Koreańczycy poruszali się powoli niczym golemy. Nie byli w stanie uciec przed dronami kamikaze. Nawet próby ostrzelania atakujących bezzałogowców były zadaniem niewykonalnym. A to nie jest jedyny problem, z jakim zetknęli się nowi żołnierze wspomagający Putina.
- Taktyka działań jest następująca: obywatele Korei Północnej są gromadzeni w grupach i pędzeni do szturmu w wąskim pasie z kilku kierunków jednocześnie – zauważył podczas cotygodniowej konferencji Andrij Kowalenko, szef Centrum Zwalczania Dezinformacji.
Dodatkowo Rosjanie nie przydzielają sojusznikom wsparcia wozów bojowych i czołgów. Wedle Kowalenki skąpią nawet wsparcia ognia artylerii.
Reżim Kima wysłał do Rosji elitarne - w swoim mniemaniu - jednostki. Zderzenie pomiędzy rzeczywistym polem walki, a filmami propagandowymi dla północnokoreańskich dowódców zapewne jest sporym szokiem poznawczym. Do tego stopnia, że rosyjska i północnokoreańska propaganda próbują ukryć straty.
Pjongjang twierdzi, że wszystko idzie po jego myśli, a Rosjanie starają się unikać wiadomości o niepowodzeniach sił zbrojnych KRLD i robią wszystko, aby mówić o swoich "udanych działaniach", ukrywając straty. Miało dochodzić nawet do przypadków brutalnego deformowania twarzy poległych, aby utrudnić identyfikację. Zwykli koreańscy żołnierze płacą bardzo wysoką za interesy rządzących. A te są jasne - pożądają od Kremla technologii.
Życie za rakiety
W październiku rosyjska Duma Państwowa, niższa izba parlamentu, zatwierdziła umowę o strategicznym partnerstwie z Koreą Północną. Umożliwi to rozszerzenie współpracy wojskowej pomiędzy oboma państwami.
Przenosi ona współpracę między reżimami na wyższy poziom. Pojawił się w niej m.in. zapis, że jeśli jedna ze stron zostanie zaatakowana i znajdzie się w stanie wojny, druga musi "natychmiast udzielić pomocy wojskowej i innej wszelkimi dostępnymi środkami". Porozumienie zostało skrojone pod wojnę w Ukrainie.
Według kremlowskiej narracji Federacja Rosyjska została zaatakowana przez Ukraińców, a to pozwala Kimowi wysłać do sojusznika nie tylko broń i amunicję, ale także żołnierzy. Na "szkolenie" do dalekowschodnich obwodów Federacji trafiło ponad 10 tys. północnokoreańskich żołnierzy i to właśnie oni giną teraz w obwodzie kurskim.
Umowa Moskwą-Pjongjang była jedynie formalnym "przyklepaniem" tego, z czym w praktyce mieliśmy do czynienia od miesięcy. Wg wywiadu Korei Południowej, od roku 2023 Korea Północna wysłała do Rosji ponad 6700 kontenerów z amunicją artyleryjską i pociskami balistycznymi. Tylko w zeszłym roku Pjongjang dostarczył sojusznikowi 3 mln pocisków kal. 152 mm i ok. pół miliona pocisków kal. 122 mm.
Podczas ostatniej debaty w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, ambasador USA Linda Thomas-Greenfield ujawniła, że wraz z tegorocznymi dostawami, Korea Północna przekazała Rosji 6 mln sztuk amunicji artyleryjskiej i ponad 100 pocisków balistycznych.
Thomas-Greenfield wyraziła również zaniepokojenie możliwością formalnego zaakceptowania przez Rosję północnokoreańskiego programu broni jądrowej.
- Oceniamy, że Rosja może być bliska zaakceptowania północnokoreańskiego programu broni jądrowej, co oznaczałoby cofnięcie przez Moskwę trwającego od dziesięcioleci zobowiązania do denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego - stwierdziła Amerykanka.
Kim Dzong Un, pomagając Putinowi, nie robi tego dla idei. W zamian Rosja zgodziła się dostarczać jego reżimowi energię i żywność. To jednak nie to jest głównym celem dyktatora.
On najbardziej pożąda zaawansowanych technologii, w tym tych, które wsparłyby program satelitarny Korei Północnej i pozwoliłyby udoskonalenie koreańskich rakietach balistycznych średniego i dalekiego zasięgu. Północnokoreański przemysł zbrojeniowy, m.in. przez międzynarodowe sankcje, jest niezwykle zacofany. Współpraca z Rosją pozwoli mu się rozwinąć.
Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski