Na to szykuje się Polska? Czarne scenariusze eskalacji
- Dziś dysponujemy przynajmniej siedmioma bazowymi scenariuszami potencjalnego ataku hybrydowego, konwencjonalnego - mówił po wybuchu w Przewodowie premier Mateusz Morawiecki. Jak wówczas przyznawał, polskie władze zdawały sobie sprawę, że ryzyko podobnego wydarzenia, jak ze "zbłąkanym" pociskiem, "rośnie". Jakie inne zagrożenia premier mógł mieć na myśli w swojej analizie wskazał "Dziennik Gazeta Prawna". To m.in. zwiększony kryzys migracyjny i prowokacje Białorusi na terenie Polski.
24.11.2022 | aktual.: 24.11.2022 11:42
Dziennikarze "DGP" przedstawili analizę potencjalnych zagrożeń, których mogą spodziewać się polskie władze. Powstała ona na podstawie rozmów z informatorami we władzach, wojsku oraz z ekspertami. Analiza zakłada siedem możliwych scenariuszy, czyli taką liczbę, o jakiej wprost mówił premier po wybuchu w Przewodowie. - Opracowywaliśmy wszystkie plany także z myślą o tego typu ataku, wiedząc, że może on nastąpić - przekonywał wówczas Morawiecki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Łukaszenka wchodzi do gry
Pierwszy scenariusz, na który wskazują dziennikarze "DGP", to zaangażowanie się Białorusi w trwającą wojnę. Kreml w tym wariancie miałby chcieć rozszerzenia działań wojennych nie tylko o północną część Ukrainy, ale także przeprowadzenia prowokacji na terenie Polski lub Litwy - z wykorzystaniem "zbłąkanych" białoruskich oddziałów. Takie rozwiązania były już przez Mińsk i Moskwę testowane: jesienią i zimą 2021.
Ostatecznie NATO miałoby wówczas stanąć przed zagrożeniem rozlania się wojny i uruchomienia art. 5 Paktu Północnoatlantyckiego. Taka forma szantażu miałaby przynieść Kremlowi większe szanse na rozmowy pokojowe i dodatkowe, korzystne ustalenia.
Jeszcze więcej migrantów
Polska kilka tygodni temu zapowiedziała, że postawi kolejną już zaporę na swojej granicy - tym razem z obwodem kaliningradzkim. Władze chcą się w ten sposób zabezpieczyć się na wypadek drugiego wariantu eskalacyjnego, czyli wznowienia kryzysu migracyjnego na granicy z Białorusią i wzniecenia go na granicy z Rosją. Służby dotychczas nie były przygotowane na ewentualną ochronę przesmyku suwalskiego przy dużym kryzysie migracyjnym w tym rejonie.
Zobacz także
"DGP" wskazuje także na możliwość porwań przedstawicieli polskich służb. Takie zdarzenie miało miejsce już w przypadku innego kraju. Dziennik przypomina tu przypadek z Estonii z 2014 roku. Wówczas, w ramach prowokacji i fałszywych oskarżeń, Rosja aresztowała i osądziła estońskiego oficera. Kreml uznawał to wówczas za prestiżową wygraną.
Broń jądrowa jako wariant
Czwartym rozpatrywanym wariantem jest użycie przez Kreml taktycznej broni jądrowej. Zakładana opcja nie przewiduje uderzenia w NATO.
Forma ataku miałaby być w założeniu demonstracyjna, bez bezpośredniego zagrożenia dla ludzi - na przykład na Morzu Czarnym. Opcja eskalacyjna zakłada detonację ładunku w powietrzu. Mimo to rząd postanowił się zabezpieczyć, dystrybuując jodek potasu.
Ataki jak w Przewodowie i w Ukrainie
Kolejnymi opcjami, które są brane pod uwagę, mają być przypadkowe uderzenia, podobne do tych jak w Przewodowie, oraz potencjalne ataki na infrastrukturę krytyczną. To dlatego polskim władzom i NATO zależy na wzmocnieniu obrony przeciwlotniczej na granicy z Ukrainą.
W tym drugim przypadku, rozpatrywany jest atak "bezpańskim" dronem. O tym, że Rosjanie potrafią uderzyć w obiekty infrastruktury krytycznej także poza Ukrainą, widoczne było na przykładzie gazociągu Nord Stream.
Ostatnim, siódmym wariantem, są cyberataki, w których specjalizuje się Rosja. Dziennikarze "DGP", jako przykład próby doprowadzenia do potencjalnego paraliżu w jakimś obszarze, wskazują niedawny cybernetyczny atak na Centrum Zdrowia Dziecka.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ