Myślała, że spod ziemi wystaje trup. To tylko "palce umarlaka"
Mieszkanka Podkarpacia najadła się strachu, gdy w ogrodzie zobaczyła coś, co wydało jej się trupią dłonią. Leśnicy uspokajają, to tylko niejadalne grzyby. Dziwnych okazów w Polsce jest coraz więcej.
"Znalazłam je na rogu działki. Myślałam, że umrę. Wyglądało jakby trup chciał wyjść spod ziemi" - napisała na forum grzybiarzy przerażona pani Magda spod Brzozowa. W sieci zamieściła zdjęcie, które na pierwszy rzut oka może przypominać scenę z filmu o zombie. Okazuje się jednak, że to, co pani Magda wzięła za trupią dłoń, to grzyb.
Palce umarlaka, czyli Próchnilec maczugowaty nie jest jadalny. Nie sądzimy też, że ktoś miałby ochotę go spróbować. Jak informują na swojej stronie leśnicy z Ustrzyk Dolnych, jego łacińska nazwa gatunkowa polymorpha oznacza różnokształtność.
"Grzyby te rosną w kępach, przez co swoim wyglądem przypominają trupie palce, które wychodzą z ziemi. Początkowo są jasnoszare z jaśniejszym szczytem, który wielu kojarzy się z paznokciami" - tłumaczą leśnicy. Grzyby wspomagają proces próchnienia drewna.
Najczęściej pojawiają się na pniach i gałęziach, które są przykryte ziemią, mchem i roślinnością w pobliżu buków i dębów. Osiągają długość kilku centymetrów. Leśnicy zwracają uwagę, że grzybów przybywa w Polsce z roku na rok.
Palce diabła w Bieszczadach
W czasie dyskusji na ten temat internauci dzielili się również zdjęciami innego charakterystycznego grzyba - zwanego palcami diabła.
To Okratek australijski, który przywędrował do Polski już w latach 70., jest coraz częściej spotykany w naszym kraju. Najczęściej pojawia się na południu Polski w terenach górskich. Ma bardzo oryginalny wygląd przypominający ośmiornicę, meduzę albo wspomniane diabelskie palce.
W Bieszczadach na ten niezwykły okaz natrafił pan Krzysztof, leśniczy z Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne. Jak informuje, grzyb jest jadalny o ile tylko .... lubimy potrawy pachnące truchłem.
Okratek nazywany jest pożytecznym grzybem, bo rozkłada materię organiczną na proste związki. Przy okazji wydziela jednak mocno nieprzyjemny zapach porównywalny do padliny. W niektórych częściach świata został wpisany na czerwoną listę gatunków zagrożonych. W Polsce nie podlega ochronie. W tym roku był już widziany m.in. w gminie Gdów, w okolicach Grudka nad Dunajcem, a także w Sudetach, Karpatach czy Tatrach.
Joanna Zajchowska, dziennikarka Wirtualnej Polski