MSZ niszczył w październiku dokumenty, kontenery i kilogramy dysków twardych
Jak ustaliła Wirtualna Polska, Ministerstwo Spraw Zagranicznych "fizycznie zutylizowało" 400 kilogramów dysków po wyborach do Sejmu. Do tego w całym październiku zewnętrzna firma odebrała ogromną ilość dokumentacji niejawnej. Resort dopiero po publikacji artykułu przysłał nam odpowiedzi, w których powołuje się na wewnętrzne przepisy ws. niszczenia dokumentów i jej ewidencji.
14.11.2023 | aktual.: 14.11.2023 19:35
Pod koniec października polityk opozycji Krzysztof Brejza zapytał MSZ o liczbę zniszczonych dokumentów i akt resortu (w terminie od 1 października do 26 października).
Pytał również o usunięte w tym okresie dyski twarde, komputery, wszystkie pamięci USB i zewnętrzne dyski. "Kto wydawał decyzje zniszczenia ww. dokumentów i nośników?" - dopytywał Brejza, który w ostatniej kadencji pełnił funkcję senatora, a w obecnej jest już posłem Koalicji Obywatelskiej.
Dotarliśmy do odpowiedzi z Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Na liście zniszczonych materiałów są: 9 kontenerów po 600 litrów dokumentów, cztery kontenery po 240 litrów, a do tego 5 kontenerów po 120 litrów. Do tego 89 worków z folderami i publikacjami. I to wszystko we wspomnianym czasie 26 dni.
Jak wynika z odpowiedzi MSZ, w październiku zniszczeń dokonywano na podstawie umowy zawartej z podmiotem zewnętrznym. Jakim? Tego MSZ już nie mówi. Podaje za to dokładne liczby zniszczonych dokumentów i powody ich utylizacji.
Argumenty? I tak np. część dokumentacji została zniszczona "w związku z upływem terminu ich przechowywania od 2008 r". Inne kontenery trafiły na śmietnik "w związku z remontem mającym miejsce w budynku MSZ przy ul. Krywulta 2 w Warszawie". A wspomniane już worki z folderami i publikacjami miały identyfikacją wizualną MSZ.
Pytany o dyski twarde resort ujawnia, że do utylizacji doszło już po wyborach do Sejmu.
"25 października 2023 r. zostało przekazane do fizycznej utylizacji, na podstawie zatwierdzonego 1 września protokołu zniszczenia nośników danych, 400 kg zniszczonych uprzednio dysków twardych" - przekazuje MSZ.
Zapytaliśmy 9 listopada resort spraw zagranicznych o praktykę niszczenia dokumentów w MSZ, ewidencję dokumentów i jakie przepisy to regulują. Dopiero po publikacji artykułu resort przysłał nam odpowiedź. Urzędnicy zapewniają, że "praktyka niszczenia dokumentów niejawnych jest określona przepisami prawa, a ilości niszczonych dokumentów niejawnych są porównywalne rok do roku". - Ilość dokumentów niejawnych zniszczonych w porównywalnym okresie z roku ubiegłego jest niższa - zapewnia biuro prasowe MSZ.
Resort w przysłanej nam odpowiedzi nie przedstawia na to nawet pół dowodu - żadnych danych i żadnych liczb.
Urzędnicy MSZ przekazali nam również, że ewidencji podlegają zarówno dokumenty w obiegu papierowym jak i elektronicznym. - Dopuszcza się nierejestrowanie przesyłek niemających znaczenia dla udokumentowania działalności Ministerstwa takich jak kartki z życzeniami, zaproszenia i listy gratulacyjne, oferty handlowe i reklamowe, czasopisma i gazety, katalogi, prospekty - informuje MSZ.
Przypomnijmy, po wyborach politycy opozycji alarmowali, że otrzymują informacje z instytucji rządowych o niszczeniu dokumentów w obliczu zmiany rządu. W odpowiedzi rzecznik rządu Piotr Müller zapewniał, że "jest ewidencja dokumentów, w szczególności dokumentów niejawnych, zarówno papierowych, jak i elektronicznych". - Nie da się ich kasować tak, jak posłowie opozycji widzieli zapewne w filmach - mówił Müller w Polskim Radiu.
Zobacz także
Taka argumentacja nie przekonuje posła Krzysztofa Brejzy.
- Informacje o niszczeniu dokumentów w MSZ to poważna sprawa. W resorcie zniszczono 400 kg dysków twardych, również dokumentację niejawną. W kontekście afery wizowej PiS, jednej z największych afer III RP, budzi to co najmniej głębokie wątpliwości. Nie mamy zaufania do PiS-owskich służb "badających" tę aferę. W tej sytuacji żadna dokumentacja, czy też dysk twardy w resorcie, nie powinien być niszczony - mówi Wirtualnej Polsce Brejza.
Zapytaliśmy byłego ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza o praktykę niszczenia dokumentów za jego rządów (był nim od stycznia 2018 roku do sierpnia 2020 roku). Jednoznacznej odpowiedzi nie udziela, zasłania się brakiem wiedzy.
- Takie decyzje nie są podejmowane na poziomie ministra. Są od tego odpowiednie departamenty w resorcie, które działają na szczeblu wykonawczym. Nie jestem w stanie ocenić skali obecnych zniszczeń. Myślę, że kopie tych dokumentów zostają w resorcie. Żeby wyciągnąć konkretne wnioski, trzeba byłoby porównać zniszczenia do poprzednich lat. Może to być normalna procedura - mówi Wirtualnej Polsce były szef MSZ Jacek Czaputowicz.
Z kolei wysoko postawiony były urzędnik MSZ mówi nam anonimowo, "że nie było takiej praktyki wcześniej".
- Zwłaszcza jeśli chodzi o nośniki elektroniczne. One są m.in. po to, by zawsze było na nich miejsce i żeby zawsze zabezpieczać to, co jest potrzebne. MSZ bardzo dużą część rzeczy przeniósł do przestrzeni elektronicznej w ciągu ostatnich 3-4 lat. Pytanie, co na tych zniszczonych 400 kilogramach dysków twardych było - mówi nam anonimowo były urzędnik MSZ.